Gwiôzdka, Gwiżdże i Szczodrôki. Kolędowanie po kaszubsku - kiedyś i współcześnie [FILM]

Gwiôzdka, Gwiżdże i Szczodrôki. Kolędowanie po kaszubsku – kiedyś i współcześnie [FILM]

Na Kaszubach mieliśmy Szczodrôki, Gwiôzdkę i Gwiżdże. Zabawy, krzyki i śmiechy trwały przez cały miesiąc i kończyły się huczną zabawą w karczmie.

Na Kaszubach mieliśmy trzy odrębne zwyczaje polegające na tym, co w Polsce nazywamy ogólnie kolędowaniem. To były: Gwiôzdka, Gwiżdże i Szczodrôki. Odwiedzanie domostw zaczynało się już z początkiem Adwentu, a kończyło hucznym balem w karczmie po Nowym Roku, w wigilię Trzech Króli. W ten sposób przez cały miesiąc kaszubska wieś rozbrzmiewała raz po raz śmiechem, wrzaskami i śpiewami kolędników oraz przyjmujących ich gospodarzy.

Ale po kolei.

Jak pisały w latach siedemdziesiątych ubiegłego wieku Róża Ostrowska i Izabella Trojanowska w „Bedekerze Kaszubskim”…

Od początku Adwentu do Bożego Narodzenia – Gwiôzdka

…z Gwiôzdką chodzi się tylko w okresie Bożego Narodzenia. Od początku Adwentu Gwiôzdki dwa razy w tygodniu obchodzą całą wieś, a ich przybycie anonsuje dzwonek. Pierwszy wkracza do sionki gwiazdor-przewodnik i pyta:

– Chceta wa panią Gwiôzdkę widzec?

Tradycja nakazuje, by w odpowiedzi na to pytanie zainteresować się:

– A skądkaż ona je?

Bo Gwiôzdka bywa z Kartuz, z Bytowa, z Wejherowa ale najczęściej z Gdańska.

Pośród gwiazdkowych kolędników najczęściej są: baran, bocian, koza, diabeł, kominiarz i garbaty gôrbôcz. W tym zespole wędrują trzy tygodnie, przy czym zabawa polega na pantomimie, żeby nikt nie mógł odgadnąć, kto się za „larwami” – maskami kryje. Dopiero w wieczór wigilijny, kiedy grono kolędników powiększy się o dziada i babę, gwiazdkowy teatr ludowy wzbogacają kolędy i improwizowane dialogi. Najczęściej dziad skarży się na babę, a baba na dziada. Zupełnie jak w życiu.

Nowy Rok – Gwiżdże

Kiedy Gwiôzdki udaję się na zasłużony odpoczynek, na scenę wkraczają Gwiżdże.

Noworoczny obrzęd Gwiżdży to jeden ze starych i oryginalnych obyczajów kaszubskich, występujący obok Gwiôzdek i Szczodrôków. Jest to obyczaj świecki, wywodzący się od postaci nocnego stróża. Nocny stróż posługiwał się gwizdkiem, którym wzywał mieszkańców do ciszy nocnej, gaszenia pożaru, obrony. Od tego gwizdania zwano go gwiżdżem. W wieczór sylwestrowy gwiżdże składali po domach życzenia, wyrażane tradycyjnym wierszem. Później do wiersza doszły muzyka i improwizowana inscenizacja, czasem połączona ze śpiewami i tańcami. Wykształcił się obrzęd Gwiżdży, który rozpowszechnił się na całych Kaszubach i trwa do dzisiaj w wielu wsiach, oczywiście z pewnymi modyfikacjami. Ponieważ nie ma już stróżów wiejskich, nikt też nie pamięta, jak nosił się gwiżdż-stróż, dziś przewodnik Gwiżdżów odziewa się w strój współczesnego stróża porządku – milicjanta. Wprowadza on do domu przebierańców i czuwa następnie, aby w porę, kiedy za wiele już zaczynają dokazywać, całą gromadkę wyprowadzić. W gromadce tej są najczęściej: niedźwiedź prowadzony na łańcuchu przez niedźwiednika, puklaty, to znaczy garbaty Żyd, oferujący zajęczą skórkę, znakomitą na wszystkie dolegliwości, ułan harcujący na koniu, diabeł, przed którego widłami z piskiem uciekają nie tylko dzieci, akordeonista i koniecznie Stary-Nowy Rok.

W wigilię Trzech Króli – Szczodrôki

Gdy Gwiżdże godnie przywitają Nowy Rok, przychodzi czas na Szczodrôki.

W wigilię Trzech Króli zbierają się wszyscy pasterze, biorą ze sobą kilka miechów, to jest worków i zaczynając od byle którego końca wsi chodzą od jednego gbura do drugiego śpiewając (…). Jeśli dostaną chleba, kiełbasy, kawałek mięsa, albo jaki datek, odchodzą spokojnie, życząc domowi wszystkiego dobrego. Ale biedny ten gbur, który przed nimi drzwi zamknie. I okna, i drzwi zabiją mu gwoździami, na dach szopy wyciągną wóz albo jaka inną psotę zrobią. Na wstyd dla gospodarza. Nieszczęśliwa tez gospodyni, która ich lichym podarunkiem obdarzy. Jej datek będzie pokazywany we wszystkich następnych domach. Po skończonym obchodzie najstarsi z pasterzy sprzedają wszystko, co zebrali, za to piwa, gorzałki i kołaczy kupują, muzykę na Trzech Króli w karczmie godzą i cała wieś bawi się prawie tak dobrze jak na Świętego Jana.

Tak wyglądał zwyczaj chodzenia po Szczôdrokach kiedyś, zanotowany przez Floriana Ceynowę. Dziś już ani gburzy nie tacy hojni, ani nie takie karczmy. Niemniej tradycja obchodzenia wsi w wigilię Trzech Króli jeszcze gdzieniegdzie trwa.

Tak bywało przed czterdziestu laty i wcześniej. A jak jest dzisiaj?

Dzisiaj. Trzy w jednym

Dzisiaj nazwa Gwiżdże często oznacza po prostu kaszubskich kolędników, którzy chodzą po domach w wieczór wigilijny. Czasami wymiennie stosuje się nazwę Gwiôzdki, bez rozróżniania jakie stosowano jeszcze w latach siedemdziesiątych. Jak widzimy w krótkim opisie poniżej, a także w prezentowanym filmie, poszczególne elementy wszystkich zwyczajów kolędowania zostały zaadoptowane w jeden, funkcjonujący współcześnie.

Dziś mówi się, że Gwiżdże i Gwiôzdki to po prostu kolędnicy na Kaszubach.

Współcześnie podejmowane są próby odtworzenia obrzędów według źródeł pisanych – dzieł etnograficznych (to głównie praca z młodzieżą szkolną lub w ramach różnych regionalnych organizacji), ale są także żywiołowe, spontaniczne inicjatywy mieszkańców poszczególnych wsi, trwające zresztą nieprzerwanie „od zawsze”, zachowujące tradycje, ale i zmieniające się z biegiem czasu.

Siedemdziesiąt wizyt w jeden wieczór

Daniel Bejrowski jest jednym z Gwiżdży z Kosowa – wsi koło Kartuz. Ogłasza się na Facebooku, można zadzwonić i zamówić wizytę.

– Odwiedzamy domy w wigilię Bożego Narodzenia – tłumaczy Daniel Bejrowski. – W okresie między Bożym Narodzeniem a Nowym Rokiem ludzie już nie wpuszczają… Kiedy próbowaliśmy, ale ludzie mówią, że to już nie jest ten czas. Natomiast kiedy chodzimy w wigilię, to zainteresowanie jest bardzo duże. Trudno się obrobić… W jeden wieczór odwiedzamy nawet siedemdziesiąt domów. Głównie w Kosowie, Przodkowie, w okolicznych wsiach. Na Kartuzy rzadko chodzimy. Większe zainteresowanie jest we wsiach niż w mieście.

Daniel relacjonuje, jak wygląda wizyta Gwiżdży:

– Policjant puka do drzwi i pyta się gospodarzy, czy chcą przyjąć Gwiżdży. Potem policjant po kolei wpuszcza: grajka, babę, dziada, gwiazdora, byka, diabła, misia i całą resztę. Baba z dziadem tańczą, byk z diabłem straszą, gwiazdor rozdaje cukierki, mis mówi, że chce datek na mydło, miód, i tam takie różne…

– Ile kosztuje taka wizyta?

– U nas to ile kto wrzuci do skarbonki… Ale jak mamy gdzieś dalej jechać, to wiadomo, mamy koszta, wtedy trzeba 300 zł zapłacić.

Daniel Bejrowski chodzi z Gwiżdżami od czternastu lat. Mówi, że przed nim chodzili… Od zawsze.

Zupełnie inna grupa Gwiżdży od lat działa w Chmielnie. Poniżej prezentujemy film autorstwa Piotra Emanuela Dorosza, który w zeszłym roku towarzyszył kolędnikom w ich pracy.

 

Korzystałem z: Róża Ostrowska, Izabella Trojanowska, Bedeker Kaszubski, Wydawnictwo Morskie 1978.