Pomorze na samym dnie piekła - rozmowa z prof. Bogdanem Chrzanowskim 1

Pomorze na samym dnie piekła – rozmowa z prof. Bogdanem Chrzanowskim

Na Pomorzu w 1939 roku zamordowano 30 tys. ludzi, kilkukrotnie więcej niż w innych regionach Polski.

W 1940-1941 w pierwszych planach Powstania przygotowanych przez Komendę Główną ZWZ-AK Pomorze miało być wykorzystane jako teren, gdzie w przyszłości wyląduje desant polskich sił zbrojnych. Czy w związku z tym, na Pomorze trafiało więcej żołnierzy polskiego podziemia?

Grot-Rowecki zdawał sobie sprawę, że siły Okręgu Pomorskiego ZWZ są słabe. Ale dopiero w Raporcie 54 z 5 lutego 1941 roku, który uwzględniał obszar pomorski postanowiono wzmocnić konspiracyjnie Pomorze. Warto dodać, że w tym raporcie liczono już się z niebezpieczeństwem ze strony Sowietów. W kolejnym Raporcie nr 154 z 1942 r. Pomorze miało być „Piemontem”, miejscem, gdzie Polacy mogliby się bronić, czekając na pomoc aliantów, gdyby Rosjanie zajęli resztę kraju. Później z tej koncepcji odstąpiono, ale na Pomorze jeszcze przez jakiś czas patrzono jak na miejsce, gdzie być może w przyszłości dojdzie do większego desantu polskich wojsk.

W jaki sposób „wzmacniano” Pomorze na ewentualność desantu?

Latem 1941 roku na Pomorze dotarł kapitan czasu wojny Józef Olszewski. Jego narzeczoną była Halina Szewczyk. Rozmawiałem z nią później na temat okoliczności jego śmierci. Olszewski przyjechał z Warszawy i miał za zadanie zaktywizować i scalić tutejsze podziemie, usprawnić sprawy przerzutu do Szwecji, wybadać grunt pod następne działania podziemia.
Został aresztowany w Gdyni na Witominie, zdążył zażyć cyjanek, hitlerowcy przewieźli go do aresztu gestapo na Kamienną Górę. Liczyli, że wydobędą z niego informacje na temat polskiej konspiracji na Pomorzu, jednak nie udało się go odratować – wściekłość Niemców była więc ogromna. Co ciekawe, pani Elżbieta Marcinkowska, żołnierz AK i Szarych Szeregów opowiadała mi, że są zdjęcia jej męża zrobione tuż po śmierci. Przyznam, że nie chciałem w to wierzyć. Ale co się okazało? Gestapo robiło wszystko, aby upozorować, że Olszewski wciąż żyje i „sypie” kolegów. Stąd też po jego śmierci, podniesiono mu powieki zapałkami, zrobiono zdjęcie i pokazywano innym aresztowanym: „Patrzcie on żyje, jest u nas i właśnie zaczął mówić”. W Londynie w Studium Polski Podziemnej udało mi się dotrzeć do dokumentów, które potwierdzają tę wersję historii.

W 1942 roku odstąpiono już od planu ogólnego Powstania, w którym na Pomorzu ląduje polski desant. Ale kolejne koncepcje tworzono jeszcze do 1944 roku. Czy w akcji „Burza” miały wziąć również udział miasta na Pomorzu? Czy miano walczyć na ulicach Gdyni i Gdańsku? Czy były to realne plany?

„Burzy” tutaj oczywiście nie było. Bo czym była „Burza”? Uderzenie na tylne straże oddziałów niemieckich. Jak więc na Pomorzu mogła być „Burza”, kiedy jesienią 1944 roku front był jeszcze stosunkowo daleko?
Trzeba zdać sobie sprawę z jeszcze jednej kwestii. Od lipca 1944 roku na Pomorzu nie było łączności z dowództwem w Warszawie. Informację mogli przenieść kurierzy, którzy musieli przejechać przez Kutno i tam niestety często wpadali w ręce gestapowców. „Burzy” na Pomorzu oczywiście nie było, ale były inne plany powstańcze.

Kto je opracował?

Przysłany z Warszawy major Franciszek Trojanowski „Fala”, który nie znał specyfiki okupacyjnej Pomorza. Według jego koncepcji, na Pomorzu miały być 34 ogniska powstańczej walki. Newralgiczne miejsca takich miast jak Gdańsk, Gdynia, Toruń, Bydgoszcz miały zostać objęte działaniami powstańczymi. Ale to wszystko było na papierze i było mało realne. Aby taka akcja miała jakiekolwiek szanse powodzenia, musiało być odpowiednie uzbrojenie. A gdzie na Pomorzu były karabiny maszynowe? Plan Trojanowskiego upadł, zresztą z tego tytułu nie obyło się bez ostrego konfliktu w dowództwie AK na Pomorzu.

Jak pomorska konspiracja zareagowała na wieść o Powstaniu Warszawskim?

Były plany, aby walczącej Warszawie wysłać na pomoc oddziały z Pomorza. Ale którędy mieli się oni przebić? Zachowały się relacje, które dowodzą, że ludzie na Pomorzu załamali się upadkiem Powstania Warszawskiego. 49 łączniczek z Powstania trafiło do Stutthofu, były też trzy transporty ludności cywilnej. Ale Pomorze nic nie mogło zrobić dla walczącej Warszawy.

Co działo się na Pomorzu, gdy wchodziły tutaj wojska rosyjskie? Czy na początku 1945 roku doszło tu do jakiś, nawet niewielkich, potyczek polskiego podziemia i żołnierzy radzieckich?

Formalnie Armia Krajowa została rozwiązana 19 stycznia 1945 roku. Później działała oczywiście wojskowa organizacja „NIE”, Delegatura Sił Zbrojnych czy „Wolność i Niezawisłość”. Nie było żadnej szansy na stawianie skutecznego oporu wojskom radzieckim. Zajęto się więc wywiadem i rejestrowaniem sytuacji po wkroczeniu wojsk radzieckich na Pomorze.

Tekst opublikowany na licencji Creative Commons Uznanie autorstwa – Na tych samych warunkach 3.0
Polska, http://creativecommons.org/licenses/by-sa/3.0/pl/legalcode .
Tekst pierwotny (data publikacji 09.07.2013):
http://histmag.org/Pomorze-na-samym-dnie-piekla-rozmowa-z-prof.-Bogdanem-Chrzanowskim-8133

Strony:Poprzednia stona 1 2 3 4Następna strona