Święta na Kaszubach to czas odwiedzin. Zarówno tych zwyczajnych, sąsiedzkich, jak i szczególnych – obrzędowych, głośnych, pełnych radości, zabawy i śmiechu.
Gwiôzdka
Typową, kaszubską tradycją była tak zwana gwiôzdka. Od początku adwentu aż do Bożego Narodzenia wędrowała wieczorami po wsiach grupa kolędników. Było to zwykle kilka lub kilkanaście osób przebranych za różne postaci i maszkary. Był wśród nich gwiôzdor, inaczej zwany gwiżdżem, biała śmierć z kosą, kominiarz symbolizujący szczęście, milicjant, jako ten, co pilnuje porządku, żołnierz na drewnianym koniu, diabeł – uosobienie zła, anioł, a także zwierzęta; wilk, krowa, byk rogaty, koza, uważana za symbol szkodnictwa, niedźwiedź, symbol powagi, bocian będący zwiastunem urodzaju, a także koń, któremu przypisywano zdolność łączenia się ze światem zmarłych. Kolędnikom towarzyszyli muzykanci.
Wizytę kolędników oznajmiał głos dzwonka. Zwykle gwiżdż zaczynał pytaniem skierowanym do gospodarza:
– Chceta wa panią gwiôzdkę widzec? (chcecie zobaczyć panią gwiazdkę?)
Gospodarz powinien odpowiedzieć także pytaniem:
– A skądkaż òna je? (a skąd ona jest?)
Gwiżdż podawał wówczas nazwę danej wsi. I tak zaczynała się kolęda.
Dziad i baba
Według jednych źródeł, adwentowe kolędowanie polegało na odgrywaniu pantomimy. Dopiero w wigilijny wieczór zamieniało się w ożywiony dialog, gdy do trupy dołączał dziad i baba. Dziad głośno narzekał na babę a baba nie pozostawała mu dłużna. Gwar i wesoła zabawa towarzyszyły obrzędom. Występ zawsze kończył się życzeniami pomyślności, urodzaju i płodności.
Według innych źródeł od początku kolędnikom towarzyszył dziad i baba. Wszyscy przebrani byli w starannie wykonane stroje i pięknie zdobione drewniane maski, mieli niezbędne atrybuty i tak ucharakteryzowane twarze, że trudno było rozpoznać kryjące się za nimi postaci. Razem tworzyli barwny, wesoły korowód zmierzający od chaty do chaty.
Zasadą było, że do izby pierwszy wkraczał gwiazdor lub gwiazdka prowadzona przez anioła. Za nimi wchodził niedźwiedź, którego prowadził Cygan, potem wojak na koniu i pozostali przebierańcy. Całość zamykał diabeł ze śmiercią. I zaczynała się zabawa, figle i psoty. Bocian szczypał po łydkach panny, kominiarz i diabeł czernili sadzami twarze dziewcząt, panny piszczały, dziad z babą smagali rózgami dzieci, które nie umiały pacierza, a tym, które wyrecytowały bez pomyłki, gwiazdor dawał słodkie prezenty. Przeważnie były to pierniczki z dziurką, które w Wigilię zawieszano na choince.
Na koniec zabawy gwiazdor rozsypywał na podłodze słomę, którą w wigilijny wieczór należało obwiązać drzewa owocowe w sadzie.
Figle, dobro, zło, bójki
Święta na Kaszubach to przede wszystkim spotkania. Kolędnicy odwiedzali wszystkie chaty we wsi. Gdyby kogoś pominęli, oznaczałoby to nieszczęście dla gospodarza. Za figle spłatane tego dnia nie wolno było się gniewać, a za występ, psoty i życzenia należało złożyć datek do żebraczego worka dziada.
Kolędowanie kończyło się w Wigilię o północy. Potem następował okres ciszy i świętego spokoju.
W niektórych rejonach Kaszub zdarzało się, że przybycie kolędników poprzedzone było wizytą gwiżdża. Miał on za zadanie dowiedzieć się, które z dzieci w czasie kolędy należy szczególnie pochwalić, a które zganić. Rodzice często przekazywali wtedy gwiżdżowi podarki, które miał wręczyć dzieciom w czasie wizyty.
Adwentowe kolędowanie było przedstawieniem, w którym ukazywano dobro walczące ze złem, a rozwagę z huczną zabawą. Kolędnicy cały rok przygotowywali się do występów. Dużo czasu zajmowało im wykonanie strojów, masek i atrybutów. Wszystko musiało być zrobione z wielką starannością. Oprócz tradycyjnej zabawy liczono także na sowite datki. Toteż gdy zdarzyło się, że we wsi spotkały się dwie grupy kolędników, dochodziło do bójek.
Dajcie gospodarzu, szczodraka
„Jutrzenka Warszawska” z 1843 r. donosi, że tzw. Królowie, odwiedzali domostwa w wieczór poprzedzający Święto Trzech Króli. Wieczór ten zwany był szczodrym. Nazwa ta związana jest z dawnym zwyczajem składania życzeń gospodarzom przez ich owczarzy i pasterzy. Gospodarze odwzajemniali się podarunkami w postaci żywności. Najczęściej były to specjalnie pieczone tego dnia rogale zwane szczodrakami.
Po wejściu do domu gospodarza, najstarszy z kolędników wypowiadał następujące słowa:
Dobry wieczór, szczodry wieczór!
Nóm pòwiôdają, że tu rogôle pieczą;
A jeżlë nié rogôla, to téj chléba gléń;
Wasza dësza mdze szczodroblëwy miała dzéń!
A jeżelë nié chléba gléń, to kòrszczôk masła,
Wasza dësza mdze sã dobrze w niebie pasła;
A nié kòrszczôk masła, to swiniégò cała,
Wasza dësza mdze sã dobrze w niebie miała!
Tłumaczenie na polski:
(Dobry wieczór, szczodry wieczór!
Nam powiadają, że tu rogale pieką;
A jeśli nie rogale, to kromki chleba,
Wasza dusza będzie szczodrobliwy miała dzień!
A jeżeli nie kawałek chleba, to łyżkę masła,
Wasza dusza będzie się dobrze w niebie pasła;
A jeżeli nie łyżkę masła, to kawał słoniny,
Wasza dusza będzie się dobrze w niebie miała!)
Każdy z odwiedzających kolędników brał według praktykowanego zwyczaju jednego rogala w każdym domu. Zdarzało się, że kolędnicy otrzymywali czasem kiełbasę, mięso, owoce, a nawet pieniądze.
Zawodowi szopkarze
Tradycja Gwiôzdki – z przebranymi kolędnikami, jest bodajże najczęściej przytaczanym bożonarodzeniowym obrzędem kaszubskim. Ale nie jedynym. W poszukiwaniu kolejnych zwyczajów praktykowanych w święta na Kaszubach, warto zajrzeć do starych czasopism i książek.
O szopce bożonarodzeniowej dowiadujemy się z czasopisma „Gryf” z 1909 roku: „Natomiast przez cały czas Adwentu aż do trzech Króli i dłużej panuje zwyczaj obnoszenia szopki. Są wprost zawodowi szopkarze, dorośli mężczyźni, którzy kilka mil na okół obnaszają szopkę, idąc najczęściej w trójkę, a wracają obdarzeni żywnością i pieniędzmi. Zwyczaj taki nawet w miastach się utrzymał np. w Kościerzynie, gdzie chłopcy szkolni obchodzą z szopką śpiewając swoje: A wczora z wieczora! – Niestety z pięknym zwyczajem już konkurować poczynają niemieckie „Brumtopy”, rodzaj beczułki, z której za pomocą promienia końskich włosów wydobywa się mruczące tony, które oddają tło dla niemieckiej pieśni”.
Niedźwiedź grochowinami owiązany
Szereg ciekawych informacji odnajdujemy w książce Józefa Łęgowskiego (1852-1930), wydanej w 1892 roku, pt. „Kaszuby i Kociewie. Język, zwyczaje, przesądy, podania, zagadki i pieśni ludowe.” Rozdział IV. Zatytułowany został: „Zwyczaje w czasie Bożego Narodzenia, Nowego Roku, Trzech Króli…”
Poniżej cytujemy fragment (pisownia oryginalna):
Większa część zwyczai przedstawionych w tym rozdziale a przywiązanych od ogólnych uroczystości i świąt kościelnych, jest znaną i używaną na całym obszarze, przez lud Polski zamieszkałym, chociaż może w Kaszubach lepiej się zachowała niż w innych okolicach, niektóre zdają się być odrębnego, miejscowego pochodzenia.
W czasie adwentowym jest w całych Kaszubach zwyczajem, że młodzi mężczyźni poprzestrajani w różne zwierzęta chodzą po „checzech”, główną role odgrywa tu niedźwiedź grochowinami owiązany. W powiecie Puckim zwyczaj ten zdaje się być na wymarciu, żartują już tam z niego, a jakiś dowcipniś złośliwy miał podpalić pewnego razu takiego niedźwiedzia i ledwo życia go nie pozbawił.
W wigilią Bożego Narodzenia, stawiają w Puckiem, tak, jak i w innych okolicach Prus Zachodnich dzieci talerze na okno, a nocą przychodzi gwiazdka i wkłada im orzechy, pierniki i różne podarki.
(…)
W wigilią Bożgo Narodzenia pokrapiają niektórzy w Kartuzkiem dom is tajnie święconą wodą, po północy zaś wstają i az do rana śpiewają pieśni pobożne. Na pierwszy żer dają tam bydłu w pierwsze święto coś lepszego, mianowicie ziarnka zboża „na uciechę, że Pan Jezus się dziś narodził”.
Czarownice szkodzą bydłu
W wigilia Nowego Roku mogą czarownice bydłu szkodzić, jak uważają w Kartuzkiem, dlatego tam robią w ten dzień trzy krzyże kredą święcona na drzwiach stajen, co w innych okolicach w dzień Trzech Króli się praktykuje, a w braku kredy święconej, która się dopiero w Trzy Króle święci, robią trzy krzyże smołą, ten zaś zwyczaj, zdaje mi się być pierwotnym, gdyż jak później zobaczymy, jest smoła jednym z głównych środków przeciw czarom.
Bazuny, ołów i pantofle
Skoro się w wigilią Nowego Roku ściemi, wychodzą parobcy i trzaskają batygami (batogami) a pasterze trąbią na rogach lub bazunach (…) odgłos bozuna na dwie mile się rozchodzi.
W kółku familijnem głównym zatrudnieniem w wigilią Nowego Roku jest w Kartuzkiem wpuszczanie roztopionego ołowiu do wody i wróżenie z ulanych form przyszłości, oprócz tego rzucają pantofle przez głowę, ustawiwszy się plecami do drzwi, jeżeli pantofel wskazuje na drzwi, wyjdzie ta osoba z domu, mianowicie za mąż, jeżeli osoba zamężna rzuciła, wyniosą ją z domu umarłą. Mają też inny sposób, tj stawiają pantofle lub trzewiki obecnych jeden za drugim, czyj przez prog wystaje, ten w tym roku z domu wyjdzie.
***
Do niedawna na Kaszubach żywa była tradycja Gwiôzdki. Kultywowano zwyczaje noworoczne. Teraz zanika. Wkrótce stroje i atrybuty kolędników będzie można oglądać jedynie w muzeach, a o adwentowych i bożonarodzeniowych zwyczajach poczytać w publikacjach z dziedziny etnografii.
Źródła [m.in.] :
- Tomasz Łącki, „Rok obrzędowy w kaszubskiej wsi Kiedrowice”, Magazyn Regionalny Społeczno-Kulturalny Naji Goche, www.najigoche.kaszuby.pl [brak daty] .
- Andrzej Busler, „Od Adwentu do Świąt Bożego Narodzenia – kaszubskie zwyczaje”, www.kaszubi.pl [brak daty]
- „Jak to dawniej w Adwencie na Kaszubach bywało”, Gazeta Kaszubska 20 grudnia 2012 [brak autora]
- Józefa Łęgowskiego (1852-1930), wydanej w 1892 roku, pt. „Kaszuby i Kociewie. Język, zwyczaje, przesądy, podania, zagadki i pieśni ludowe.”
- http://magazynkaszuby.pl/2016/12/bogactwo-kaszubskich-tradycji-adwent/
- http://magazynkaszuby.pl/2016/12/kaszubska-szopka-bozonarodzeniowa/
- Materiały Muzeum Kaszubskiego im. Franciszka Tredera w Kaszubach.