Chojnice. Rynek w Chojnicach. Starówka zawładnęła moim sercem 5

Chojnice. Starówka zawładnęła moim sercem

– Widzisz, że warto było tu przyjechać – powiedziała z nutką wyższości w głosie. – Ale to jeszcze nie koniec niespodzianek na dzisiaj.

[zdjęcia: Lucyna Szomburg]

Kończyłam śniadanie, gdy zadzwonił telefon.

– Kiedy ostatni raz byłaś w Chojnicach? – usłyszałam znajomy głos w słuchawce.

– No… chyba… jakieś sto lat temu, czyli bardzo dawno. A co?

– Mam propozycję, pojedźmy tam dzisiaj.

– Dlaczego właśnie do Chojnic? – spytałam.

– Zobaczysz, nie pytaj.

Zapowiadał się ciepły, wrześniowy dzień, a ja nie miałam żadnych konkretnych planów. Zgodziłam się na eskapadę do oddalonego o ponad 100 km miasta nie wiedząc co mnie czeka. Zanim Jagoda podjechała pod dom wysłużonym fordem, już żałowałam swojej decyzji. Perspektywa spędzenia tak pięknego dnia najpierw w samochodzie a potem w mieście, nie napawała mnie radością. Ale słowo się rzekło…

Podróż upłynęła jak zwykle na rozmowach o samych najważniejszych sprawach, więc nawet nie zauważyłyśmy kiedy znalazłyśmy się na parkingu u podnóża ul. Gimnazjalnej w Chojnicach. Słońce stało już wysoko na niebie i rozświetlało bryłę kościoła Zwiastowania Najświętszej Marii Panny. Z parkingu prowadziły doń szerokie, wygodne schody. Zapraszały do wejścia. Jagoda wyjęła z bagażnika jakąś paczkę i ruszyłyśmy w górę. Po chwili stałam na szczycie schodów zauroczona widokiem starówki. Dosłownie zaparło mi dech z wrażenia. Chojnice – miasto, którego nie znałam.

Chojnice
Schody z parkingu do kościoła Zwiastowania NMP

W pobliżu kościoła zwanego też gimnazjalnym, znajduje się bazylika mniejsza pod wezwaniem Ścięcia św. Jana Chrzciciela. Jest to monumentalna, gotycka budowla z czerwonej cegły. Budowę jej rozpoczęto jeszcze w XIV wieku. Akurat skończyła się msza św. więc mogłam zobaczyć jej wnętrze. Moją uwagę zwróciły stare, częściowo nadgryzione przez czas i korniki ławki… a także pięknie rzeźbiona, drewniana ambona i witraże w apsydzie. Wyposażenie świątyni, niezwykle skromne, wręcz surowe przypomina, że przez wiele lat służyła protestantom.

Dosłownie kilka kroków od bazyliki znajduje się Stary Rynek, prawdziwa perełka Chojnic. Tutaj Jagoda zostawiła mnie na chwilę samą, bo musiała dostarczyć komuś paczkę z jakimiś ważnymi książkami. Przysiadłam w kawiarnianym ogródku z widokiem na przecudnej urody ratusz miejski i niezwykłą fontannę. Już nie żałowałam, że przyszło mi spędzić niedzielę w mieście. Ratusz wyróżnia się spośród innych, także pięknie odrestaurowanych kamieniczek w rynku; wyższy od innych budynków, jaskrawoczerwony, z licznymi, modernistycznymi, kolorowymi zdobieniami przykuwa wzrok.

Chojnice
Ratusz i Stary Rynek

Niewątpliwą atrakcją jest wspomniana fontanna. Przedstawia trzy nagie kobiety naturalnej wielkości wykonane z brązu, których stopy obmywa tryskająca woda. Prawdopodobnie najpiękniejsza jest nocą, gdy światło podświetlające rzeźby zmienia kolory.

We wrześniu nie ma tu już zbyt wielu turystów. A może w taki piękny, słoneczny dzień odpoczywają nad jeziorami, których nie brakuje w pobliżu? Na ławce, w pobliżu fontanny starsi ludzie karmią gołębie. Pewnie są mieszkańcami Chojnic.

Jagoda zabrała mnie na spacer po mieście. Z Rynku w kierunku zachowanych fragmentów murów miasta prowadzą uliczki zamienione w deptaki. Wszędzie są ławki, na których można przysiąść, jest dużo zieleni i bardzo wygodna kostka brukowa, po której nogi same chodzą. Czyste i schludne miasto. Jeden z deptaków kończy się Bramą Człuchowską, która przypomina wieżę. Jest wysoka na pięć kondygnacji, ale o niewielkim obrysie. Mieści się w niej Muzeum Historyczno–Etnograficzne. Na szczęście w niedzielę otwarte. Nigdy nie byłam w tak małym muzeum. Na każdym piętrze znajduje się jedno niewielkie pomieszczenie, a w nim eksponaty; drewniane świątki z przydrożnych kapliczek, dawne, gimnazjalne czapki uczniowskie z chojnickich szkół, sprzęty domowe, meble, naczynia… mnie zauroczyła dziecięca kołyska na biegunach, z podusią z falbankami. Ciekawe ile dzieci kołysała do snu, gdzie była jej izba, kto ją wykonał i dla kogo?

Ostatnie piętro muzeum poświęcone jest żeglarstwu jeziorowemu i prekursorowi polskiego żeglarstwa, Ottonowi Weilandowi. Nie zdawałam sobie sprawy, że już w okresie międzywojennym Charzykowy stały się kolebką polskiego sportu wodnego.

Z niewielkich okien wieży – bramy roztacza się wspaniały widok na chojnicką starówkę; kamieniczki i dawne baszty obronne; Wronią, Szewską i Kurzą Stopę. Swoją drogą, ciekawe mają nazwy.

Próbuję zrobić zdjęcie panoramy miasta. Podchodzi do mnie pracownik muzeum i otwiera okienko.

Teraz będzie lepiej – mówi. – Przez szybę nie zawsze się udaje.

Chwilę rozmawiamy. Opowiadam, jak duże wrażenie zrobiły na mnie Chojnice, szczególnie starówka.

– Różnie tutaj bywało – pan chętnie podejmuje temat. – Przed 1989 rokiem Chojnice były prężnym miastem i dawały zatrudnienie tysiącom ludzi z miasta i okolicznych wiosek. Były tu wielkie zakłady jak Mostostal, Zremb, stocznia, zakłady mięsne, Chojnicka Fabryka Mebli, duży PGR w pobliżu i wiele, wiele innych. Potem wszystko padło. Zostaliśmy na długi czas pozostawieni sami sobie. Chojnice leżą daleko od innych większych miast, nie było dokąd iść. Ludzie rozpili się, miasto podupadło. Najmowaliśmy się do różnych prac. Nie brakowało oszustów. Ja rozwoziłem piwo, pracowałem po 15 godzin dziennie by zarobić na chleb. Dostawałem głodową zapłatę. Teraz ten koleś, co to mnie zatrudniał, siedzi w więzieniu.

Tutaj mój rozmówca wykonał gest przypominający spoglądanie zza krat.

– Dużo ludzi wyjechało za granicę. Jeden z moich braci jest w Niemczech, drugi w Czechach. Ja zostałem. Oni nie zamierzają wracać.

Za to ja wracam do tematu pięknej zadbanej starówki, urokliwych uliczek.

– Nasz burmistrz dba o miasto – kontynuuje. – Jesteśmy dumni z tego, co udało się osiągnąć. Po wejściu do Unii w ogóle wszystko zmieniło się na lepsze. Dawne zakłady pracy zaczęły się odbudowywać, znowu mamy Mostostal, są zakłady mięsne, nasza stocznia więcej produkuje niż dawniej, ma prywatnego właściciela. Podobnie PGR-y. Wykupił je jakiś gość i teraz świetnie prosperuje. Pobudował nowe obiekty, browar… ludzie znów mają pracę. Jest dobrze. A jak pięknie jest w Charzykowych czy Funce. Musi pani tam pojechać.

Obiecuję, że odwiedzę te miejsca. Jednocześnie postanawiam sprawdzić, jak to jest z tym chojnickim burmistrzem. Według informacji znalezionych na stronie internetowej miasta, pan Arseniusz Finster sprawuje urząd burmistrza już piątą kadencję. Wybory jesienią 2014 roku wygrał przeważającą liczbą głosów; uzyskał ponad dwukrotną przewagę nad swoim rywalem. Najwyraźniej mój rozmówca należał do większości, która darzy zaufaniem swojego burmistrza.

Po opuszczeniu muzeum wróciłyśmy na wąskie, urokliwe uliczki, zajrzałyśmy na teren dawnej fosy, okalającej miasto i… poczułyśmy głód. Nie mogłyśmy zdecydować się, gdzie by tu zjeść. W końcu zapytany przez nas taksówkarz wskazał restaurację Frisk. Bardziej podobała mi się lokalizacja restauracji Fosa, z pięknym widokiem na starówkę, ale Frisk zwyciężył. Mam jednak nieodparte wrażenie, że restauracje nie są mocną stroną Chojnic.

Miałam jeszcze ochotę odwiedzić Galerię Janusza Jutrzenki Trzebiatowskiego, znanego i uznanego chojnickiego artysty, ale niestety w niedziele jest zamknięta. Pewnie trzeba będzie przyjechać do Chojnic w dzień powszedni. Nie zdążyłam zobaczyć także wielu innych, ciekawych miejsc, starówka bowiem całkowicie zawładnęła moim sercem. Jagoda niemal siłą zaciągnęła mnie do samochodu.

– Widzisz, że warto było tu przyjechać – powiedziała z nutką wyższości w głosie. – Ale to jeszcze nie koniec niespodzianek na dzisiaj.

Spojrzałam na nią z zaciekawieniem.

– Jedziemy w jeszcze jedno ciekawe miejsce – dodała tajemniczo.

Wyjechałyśmy z Chojnic w kierunku Czerska i dalej do… Fojutowa, miejsca, gdzie krzyżują się dwa cieki wodne; Czerska Struga, rzeka płynąca dołem i Wielki Kanał Brdy nad nią, budowla stworzona przez człowieka na wzór rzymskich akweduktów. Nigdy wcześniej nie widziałam czegoś podobnego. Z tablicy informacyjnej wyczytałam, że Kanał zbudowano w latach 1845-49 w celu nawadniania wodą z Brdy kompleksu Łąk Czerskich i tym samym podniesieniu ich wydajności. Różnica poziomów między lustrem wody Wielkiego Kanału Brdy a Czerską Strugą wynosi około 10 metrów. Wielki Kanał Brdy służy obecnie turystom kajakowym, który chętnie korzystają z możliwości spływania tym malowniczym i nietrudnym szlakiem wodnym. Kilka firm oferuje tu wypożyczanie i transport kajaków do i z miejsca spływu.

Niedzielny, ciepły wieczór miał się ku końcowi. Powędrowałyśmy jeszcze wyznaczonym, niedługim szlakiem pod kanałem Brdy, wzdłuż Czerskiej Strugi, obejrzałyśmy akwedukt ze wszystkich stron, a potem wspięłyśmy się na stojącą w pobliżu wieżę widokową. Tutaj jednak przeżyłyśmy rozczarowanie. Wieża nie jest zbyt wysoka i widoki nie są oszałamiające.

W Fojutowie zbudowano też kompleks wodny, miejsce wypoczynku dla dzieci i dorosłych, hotel, zajazd, wielki parking, jednym słowem komercja. Jak dla mnie, trochę za wiele tu się dzieje. Wolałabym oglądać akwedukt i spływać kajakami bez dodatkowych atrakcji, ale skoro jest takie zapotrzebowanie, trudno. Nie każdemu się dogodzi.

Powrót z Chojnic przez Fojutowo trwał dłużej niż myślałyśmy. Mnóstwo ludzi korzystało dzisiaj z pięknej, wrześniowej pogody i odpoczywało na łonie natury, stąd duży ruch na szosach. Jak widać, Kaszuby kościerskie, kartuskie, zaborskie lub te bliżej morza, cieszą się coraz większym powodzeniem. Do domu wróciłyśmy już po zmroku.

***

Atrakcja, którą warto w Chojnicach odwiedzić: Park Wodny

Park Wodny w Chojnicach