Kaszuby są wyjątkowe nie tylko krajobrazowo i kulturowo, ale również archeologicznie. Przemierzający szlaki turysta najczęściej nie wie, że właśnie mija kurhany (o ile nie napotka specjalnej tablicy informacyjnej). To cmentarzyska ludów z tzw. kultury pomorskiej, Gotów i Gepidów czy wczesnosłowiańskie.
To zaczarowany świat magicznej przeszłości. Czasem większe pole do popisu ma w jego odtwarzaniu wyobraźnia, niż naukowe „szkiełko i oko”. Nie zmienia to jednak faktu, że warto – opierając się na nielicznych źródłach, przyjrzeć się tym, o których możemy powiedzieć już nieco więcej. Czyli pierwszym Słowianom, którzy przybyli na Pomorze.
Przodkowie Kaszubów dotarli tutaj w VI-VII wieku naszej ery, w trakcie tzw. Wielkiej Wędrówki Ludów. Plemiona te przybyły z południa i wschodu. Wielu badaczy, analizujących współczesną kulturę Kaszub, dochodzi do wniosków, że w ludowej tradycji bardzo wyraźne są na Pomorzu echa wierzeń prasłowiańskich. Kaszubska demonologia – w postaci, w jakiej przetrwała do dziś, nosi w sobie ślady wierzeń przedchrześcijańskich. Zapewne nie bez wpływu pozostaje fakt, że Pomorzanie opierali się chrystianizacji jeszcze setki lat po tym, jak sąsiedni Polanie przyjęli chrzest.
Nasuwa się więc pytanie – w jakich bogów wierzyli owi pra-Kaszubi? Komu oddawali cześć?
I tu pojawiają się schody… Według jednych źródeł, na szczycie panteonu bóstw stał Świętowid (Swantewit). Według innych – Trzygłow (Trygław). Słyszy się też o kulcie Peruna, a z innych publikacji wynika, że „bogiem bogów” był Weles.

Zachowane źródła są na tyle skąpe, że wszystkie powyższe koncepcje są w pewnej mierze do przyjęcia – jako hipotezy, odnoszące się najczęściej do konkretnych miejsc i okresów przedchrześcijańskiej historii. Zaznaczyć też należy – w odniesieniu do Kaszub i Kaszubów, że Pomorze Gdańskie pozostaje w zasadzie zupełnie nierozpoznane pod tym względem. Wiadomo jedynie, że św. Wojciech, gdy przybył do Gdańska w 996 roku, ochrzcił „tłum pogan”. Nieco więcej wiadomo o wierzeniach Słowian Zachodnich. Ale i w tym przypadku laikowi trudno oprzeć się wrażeniu, że panuje informacyjny chaos.
– Wierzenia słowiańskie były trochę „porozbijane”, w zależności od plemienia. Bogowie podobnie się nazywali, ale też trochę się różnili miedzy sobą, i nie zostało to nigdzie spisane. Dlatego mamy taki „misz-masz”, taki „kipisz” – mówi Łukasz Gapiński, autor dwóch powieści o „prasłowiańskiej” tematyce. – Mamy Trzygłowa, gdzie indziej zaś Świętowida, Welesa i Peruna.
Jedna z hipotez, która zdaje się być najbardziej rozpowszechnioną, jest tezą o złożoności Trzygłowa. Jego osoba miała składać się z trzech innych: Welesa, Świętowida i Peruna.
W Magazynie Kaszuby przedstawimy Trzygłowa poprzez przybliżenie bóstw, które „składają” się na jego postać. Zaczniemy od Welesa, za tydzień przedstawimy Świętowida, później Peruna. Na koniec opowiemy o samym Trzygłowie.
***
[Tekst: Łukasz Gapiński]
To, że słowiański bóg Weles jest jednym z naczelnych bóstw mitologii słowiańskiej nie ulega żadnej wątpliwości, a coraz większa ilość źródeł, nawet internetowych, może w znacznym stopniu przybliżyć i poznać jego postać. Analizując zebrane informacje można znaleźć zespolone i potwierdzające się nawzajem wzmianki, iż jest on podziemnym bogiem magii, przysiąg, sztuki, rzemiosła, kupców oraz bogactwa.

Już ten szeroki wachlarz aspektów życiowych, których był patronem, świadczy o jego wszechstronności i roli, jaką pełnił w wierzeniach Słowian. Ważnym aspektem jest również fakt, iż występuje jako antagonista Peruna i często jest z nim zestawiany w jednej linii. Potwierdza to fakt, iż właśnie wespół z gromowładnym bogiem w słowiańskim micie o powstaniu świata jest uważany za jego współtwórcę. W wyniku bowiem regularnej rywalizacji z bogiem piorunów o wiodącą rolę na świecie, doprowadzili do utworzenia na świecie lądów.
Istnieje wiele źródeł, które opisują Welesa przedstawiając go, jako „tego, na którego podczas zawierania traktatów przysięgała cała Ruś”. Owa Ruś jest z nim niezwykle ścisłe powiązana, bowiem jego obecność najtrwalej jest poświadczona właśnie w starych tekstach źródłowych pochodzących z Rusi. To właśnie jego imieniem nazwana została również budząca liczne kontrowersje Księga Welesa, będąca apokryficznym tekstem Słowian Wschodnich. Kult jego, jak wiadomo, był znacznie szerszy. Jak udało się ustalić ze średniowiecznych kronik sięgał po Szczecin i Wolin, gdzie Pomorzanie Zachodni czcili go w postaci Trzygłowa, odpowiadającego za trzy światy (Prawię, Jawię i Nawię). Również połabscy Wieleci czcili Welesa pod postacią Trzygława, a całkiem prawdopodobna jest teza, że jednym z głównych ośrodków jego kultu była Wołogoszcz zajmowana przez Czrezpienian. Na Bałkanach występował także w postaci boga o trzech twarzach zwanego tam Trojan. Do dzisiaj zresztą w użyciu pozostało wiele nazw ściśle nawiązujących do określania słowiańskiego boga, do których należą:
Wołoszyn – potężny grzbiet w Tatrach Wysokich, rozdzielający Dolinę Waksmundzką od Doliny Roztoki.
Wełes – miasto w Macedonii (45 tys. mieszkańców).
Wolgast – (Wołogoszcz) miasto w Niemczech (13 tys. mieszkańców).
Velez – szczyt górski w Bośni.
Welesa – rzeka w Smoleńszczyźnie.
Weleśnica – rzeka w Polsce i wieś na Białorusi.
Na Litwie i Łotwie ślady istnienia boga Welesa odnaleźć można w folklorze, gdzie veil jest określeniem duchów zmarłych ludzi, a samo Vels jest nazwą bałtyckiego boga śmierci, co ujawnia nam kolejną funkcję tej postaci, nad którą najbardziej się skupimy.

Często wyszukując informacji na temat Welesa, można wyczytać, iż obok wielu przejawów życia ludzkiego był on również panem podziemnego świata. W oparciu właśnie o bałtycką etymologię, ze wszystkich przypisywanych Welesowi funkcji opieka nad zaświatami wydaje się być tą najbardziej możliwą. Ciekawie wytłumaczone zostało to na portalu www.slawoslaw.pl, co pozwolę sobie zacytować: „Źródła poświadczają składanie Welesowi ofiary w postaci trzyletniego czarnego byka, a tego typu ofiara w kulturze indoeuropejskim przypisywana była właśnie bóstwom chtonicznym, panom podziemnego świata. Podania ruskie dokładnie opisują jego siedzibę – bagno znajdujące się w samym sercu Nawii, w korzeniach Drzewa Kosmicznego, pośród którego znajdował się złoty tron. Te same źródła wielokrotnie napominają również o wielkiej wodzie oblewającej z każdej strony jego krainę. Czasem mówiło się o tym, że Weles w swych rękach dzierżył klucze i ognisty miecz. Innym razem wejścia do zaświatów strzegł Żmij, jedno z jego zwierzęcych wcieleń.” Stąd blisko już do sedna rozważań na temat tytułowego diabelskiego boga, poprzez określenie go mianem „boga bydlęcego”.
W staroruskiej księdze opisującej dzieje państwa ruskiego od czasów najdawniejszych, nazwanej Powieścią minionych lat, Weles określony został, jako bóg bydlęcy. Pierwsze skojarzenie go z opiekunem żywego inwentarza może kojarzyć się niezbyt efektownie w porównaniu z jego konkurentem, jakim był utożsamiający moce nieba Perun. Zagłębiając się jednak w temat można dojść do wniosków, że opieka nad bydłem nie była aż tak ujmująca jak się na pierwszy rzut oka zdaje. Posiadanie bydła od najdawniejszych czasów było wyrazem majętności i wielkiego bogactwa oraz stanowiło o wysokim statusie społecznym.
W tym wypadku można zatem śmiało utożsamić go z greckim Heraklesem, czy wedyjskim Indrą, którzy we wcześniejszych kulturach także opiekowali się zwierzętami gospodarskimi. Traktowanie go jednak w ten sposób zakwestionował polski slawista, historyk literatury i kultury polskiej Aleksander Brückner, który sprzeciwił się takiemu wyobrażeniu Welesa, jednocześnie wskazując na podobieństwo imienia bóstwa do imienia chrześcijańskiego świętego Własa czyli św. Błażeja, dla prawosławnych właśnie opiekuna bydła. Źródłem tej pomyłki mogli być XI-wieczni kronikarze, lub mogło to być efektem „drobnej manipulacji” chrześcijańskich duchownych, chcących zastąpić silnie czczone pogańskie bóstwo, chrześcijańskim świętym. Mimo tego, istnieje legenda mówiąca o tym, że podczas przysięgi składanej „na Welesa” dokonywano ofiary w postaci trzyletniego, czarnego byka, a jego krwią przysięgający wzajemnie mazali sobie twarz na znak jej zawarcia. Stąd wniosek, że obraz byka wyrył się przy Welesie dobitnie, o czym może świadczyć stosowanie charakterystycznych bydlęcych rogów przy jego wyobrażeniu w malunkach i rzeźbach.

Weles stał się zatem bogiem, który skupił na sobie cechy bóstwa chtonicznego, czyli związanego z ziemią, podziemiem – najczęściej bóstwa ciemności i śmierci, będącego przeciwieństwem bóstw niebiańskich. W wierze chrześcijańskiej taki podział na niebo – podziemie jest utożsamiany z podziałem dobro – zło, czy nawet raj – piekło. Nie oznacza to jednak, że w innych religiach bogowie zajmujący podziemia byli tym „złymi”. Co prawda odpowiadali za śmierć, która nam śmiertelnikom kojarzy się z bólem, smutkiem, żalem, jednak śmierć jest od zawsze nieodłącznym elementem człowieczego istnienia. Nie ucieknie się od niej a ci, którzy umierali, trafiali właśnie pod panowanie bóstw chtonicznych. Dodatkowo bóstwo chtoniczne mogło odpowiadać jeszcze za inne materie ludzkiego życia, w tym najczęściej płodność, bogactwo, opiekę nad zwierzętami, skupiając na sobie cechy wizerunkowe kojarzone najczęściej z dominującym samcem, w ówczesnych czasach np. bykiem czy kozłem, którego atrybutem, co oczywiste, były kopyta, rogi i ogon (koń wówczas dla „zwykłych” ludzi nie był dostępny). Dodatkowo w przypadku Welesa, był on prawdopodobnie czczony przez wołchwów, czyli słowiańskich kapłanów, którzy byli swego rodzaju szamanami. Ze względu na swą wiedzę czy ponadprzeciętne umiejętności, często podejrzewani byli o stosowanie magii i kontakty z duchami. Połączenie tych trzech cech daje nam obraz władcy ciemności i śmierci, przypominającego wyglądem rogacza, który dodatkowo otoczony jest magią i mistycyzmem.
Jak już wspomniałem wcześniej, utożsamienie zła ze światem podziemnym na naszych terenach pojawiło się wraz z nastaniem chrześcijaństwa. Odpowiednikiem relacji Perun – Weles, stała się relacja Bóg – Szatan. Dodatkowo w średniowieczu katoliccy duchowni stanęli przed ogromnym wyzwaniem usunięcia ze świadomości społeczeństwa obrzędów, nawyków, ale i samych bogów utrwalanych przez wieki na rzecz ich chrześcijańskich odpowiedników. Działało to różnie jednak w większości przypadków opierało się na zasadzie zamienników. W zwykłej, chłopskiej świadomości czczono wciąż to samo, tylko pod inną postacią i nazwą. Silny kult Welesa, owiany był dodatkowo mistycyzmem wołchwów (kapłanów, szamanów, zwanych później „guślarzami” – aut.), którzy po pojawieniu się chrześcijaństwa stali się guślarzami i sami skazywali się na ostracyzm uciekając do lasów i wybierając rolę reliktów. To wszystko sprawiało, że postać Welesa była jeszcze bardziej tajemnicza. Odtąd zło kojarzyć miało się z rogami, podziemiem, śmiercią, czarną magią i okultyzmem, a ktokolwiek odważy się składać w tym kierunku modły, trafi prosto do piekła.
***
Źródło: blog Łukasza Gapińskiego
Powieści Łukasza Gapińskiego:
do nabycia TUTAJ
do nabycia TUTAJ