Czy jesteśmy bliżej otwarcia linii kolejowej Kartuzy – Sierakowice? W ostatnich dniach Kaszuby i Pomorze obiegła informacja, że Sierakowice, nie czekając na odgórne decyzje, wzięły sprawy w swoje ręce.
W ostatnią środę, 20 września 2017 roku, marszałek województwa, Mieczysław Struk i wójt gminy Sierakowice, Tadeusz Kobiela podpisali umowę na dofinansowanie budowy węzła integracyjnego w Sierakowicach. Wartość inwestycji to ponad 8,7 mln zł, z czego dofinansowanie ze środków UE ma wynieść 5 mln zł.
Linia kolejowa Kartuzy – Sierakowice – strategia faktów dokonanych
Co konkretnie ma powstać za tę kwotę?
Ma zostać zbudowana nowa i rozbudowana istniejąca infrastruktura transportu zbiorowego. Rozbudowany dworzec. Mają powstać parkingi dla samochodów i rowerów, a także ok. 11 km ścieżek rowerowych. Powstanie wypożyczalnia roweru miejskiego na potrzeby dojazdów do węzłów integracyjnych.
To wszystko w sytuacji, gdy wciąż nie ma połączenia kolejowego między Sierakowicami i Kartuzami.
Tadeusz Kobiela uważa, że inwestycja przyczyni się do zmiany tego stanu rzeczy – „na bazie węzła zostanie na 99 proc. zrewitalizowana, przywrócona linia kolejowa nr 229 z Kartuz do Sierakowic i być może do Lęborka” – stwierdza wójt (źrodło: inforail.pl).
Wygląda to tak, jakby gmina chciała zadziałać metodą faktów dokonanych – jeśli wyremontujemy i rozbudujemy dworzec i cały węzeł komunikacyjny, to ktoś „na górze” w końcu podejmie decyzję o rewitalizacji linii i uruchomieniu połączeń kolejowych. Nie odmówi przecież, skoro już tyle kasy w to władowano. No cóż… Jeśli strategia ta miałaby być skuteczna, to tylko jej przyklasnąć. Pozostaje trzymać kciuki. Tymczasem – należy to dodać – projekt rewitalizacji tej linii kolejowej znalazł się na tzw. „liście rezerwowej” projektów (ma być zrealizowanych 20 przedsięwzięć, dwa są na liście rezerwowej). To nie przekreśla szans na realizację połączenia, choć – przynajmniej na razie – nie ma ono zapewnionego finansowania. W związku z tym strategia”faktów dokonanych” może mieć sens.
Gratka dla turystów
Tak czy inaczej, chyba nie ma wielkiej przesady w słowach wójta, że połączenie kolejowe Kartuzy – Sierakowice byłoby dla środkowych Kaszub „skokiem cywilizacyjnym”. Włodarz zapewne miał na myśli możliwości, jakie otworzyłyby się przede wszystkim przed jego wyborcami – mieszkańcami dużej wsi, która wygląda jak małe miasteczko. Tak, linia kolejowa Kartuzy – Sierakowice w regionie, to same korzyści dla lokalnego rozwoju. Ale nie tylko ze względu na lokalny biznes, dojazdy do pracy, itd.
W Magazynie Kaszuby zwracamy uwagę na jeszcze jeden aspekt sprawy. Połączenie takie otworzyłoby nowe możliwości dla turystyki, szczególnie jednodniowej, z Trójmiasta.
Takiej turystyki, która nie chce posługiwać się samochodem.
Połączenie, które ponad 20 lat temu zostało zawieszone, otworzyłoby nowe możliwości wędrowania – pieszo, rowerem, z plecakiem, bez samochodu. Jakie to możliwości? Spojrzeliśmy na mapę, zajrzeliśmy do naszych zdjęć…
Stacja Prokowo
Wycieczka: Prokowo – Jezioro Białe – Kartuzy
O walorach krajobrazowych tej trasy niech zaświadczą zdjęcia.
Stacja Garcz
Wycieczka: Garcz – Łapalice – Łapalice „Zamek” – Chochowatka – Góra Tamowa – Chmielno – Garcz
Czy warto wybrać się na taką wędrówkę? Spójrzmy na zdjęcia…
Stacja Mojusz
Wycieczka: [Lasy Mirachowskie] Mojusz – Bącz – Kurze Grzędy – Bukowo – Sierakowice
Oczywiście…
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że to nie są wszystkie trasy, wszystkie możliwości turystyczne, które otworzyłaby linia kolejowa Kartuzy – Sierakowice. To tylko trzy przykłady.
Oczywiście zdajemy sobie sprawę, że można te trasy „zrobić” dojeżdżając do Prokowa, Mojusza czy Garcza samochodem. Ale przecież wyprawy pociągiem, w większym gronie, to inna jakość, inny smak. Pamiętam, jak niegdyś w składach brzmiała gitara, jak siedziało się półleżąc na stercie plecaków. Czy te czasy wrócą? Może właśnie stąd – z tych wspomnień właśnie, bierze się sentyment do kolei wożącej wędrowników.
I jeszcze jedno – linia kolejowa Kartuzy – Sierakowice sama w sobie będzie atrakcją turystyczną, a dokładniej rzecz ujmując- atrakcją tę będzie przejazd. Trasa jest niezmiernie widokowa. Można sobie wyobrazić turystów, którzy specjalnie przyjadą do Kartuz żeby przejechać się w tę i we w tę.
A tymczasem…
Tymczasem można wykorzystać to, co jest – do wycieczki, rzecz jasna.
Można próbować dostrzec dyskretny i nienachalny urok ruiny.
***
[Fotoreportaż z marca 2016 roku, autor Tomasz Słomczyński]
Prokowo. Tajemnicze „oko” z tablicy z nazwą miejscowości bacznie spogląda na każdego, kto zbliży się do tego czegoś, co kiedyś było dworcem. To nie jest tak, że ruina jest nieużytkowana. Ktoś z kilku cegłówek i deski zrobił sobie ławeczkę. Być może konstruktorem ławeczki był ten sam człowiek, który czarną farbą napisał na ścianie: „śmierć”. Ciekawe, czyją śmierć miał na myśli. Czy kogoś chciał przestraszyć?
Reskowo. Przyroda odbiera to, co kiedyś, podczas budowy peronu, jej zabrano. Peron zaś na straceńczej reducie, próbuje zachować resztki godności.
Miechucino. Znowu: zarośnięty peron. I stojące rzędem żelazne dziwnotowory. Zastygły w nikomu już niepotrzebnej pracy. Tajemniczo wystawiają ku niebu kołowroty, które niegdyś, mozolnie skrzypiąc, coś dźwigały. Teraz, pochylone, w skupieniu, stoją w kolejce do totalnego zardzewienia. Przypominają szyby naftowe na roponośnych bezdrożach Teksasu albo w okolicach Jasła. Nieopodal okaleczona tablica z nazwą miejscowości zapragnęła być niewidzialną i stała się zdecydowanie zbyt niejednoznaczna.
Ostatnia stacja: Sierakowice. Przykuwa uwagę resztka poniemieckiego napisu na toalecie dla pań.