Muzeum Mitologii Słowiańskiej. Gdzie powstanie?

Turbosłowianie, neopoganie, bajki o wojnie słowiańsko-chińskiej ze św. Jerzym w roli głównej. To wszystko nie dotyczy muzeum, które być może powstanie już za rok.

Z Radkiem Sawickim ze Stowarzyszenia Ekologiczno-Kulturalnego „Wspólna Ziemia” rozmawia Tomasz Słomczyński

Podobno chcecie otworzyć muzeum…

Tak, odpaliliśmy ten projekt i ogłosiliśmy go światu na początku 2016 roku.

Przepraszam, dla porządku: co to za projekt?

swiatowid ze zbrucza
Światowid ze Zbrucza (fot. domena publiczna).

Muzeum Mitologii Słowiańskiej – tak ma się nazywać. Jak sama nazwa wskazuje, muzeum ma dotyczyć mitologii słowiańskiej, ale w bardzo szerokim ujęciu. Materialnych śladów mitologii słowiańskiej jest niewiele, a te, które przetrwały, znajdują się już w innych muzeach, i raczej nie staniemy się ich posiadaczami. Zamierzamy jednak wykonać kopie takich eksponatów, jak Światowid ze Zbrucza, który znajduje się w Muzeum Archeologicznym w Krakowie czy Świętowit z Wolina. Chcielibyśmy takie zabytki replikować. Czyli – aspekt archeologiczny – jak najbardziej. Ale też chcemy pokazywać mitologię słowiańską we wtórnym obrocie, bo ona żyje w naszej kulturze, przewija się nawet w popkulturze. Chcemy wyłuskiwać te echa.

Co konkretnie ma pan na myśli? Jakieś przykłady?

Na przykład Kazik Staszewski śpiewa o południcy, Lao Che wydało płytę „Gusła”, która nawiązuje do słowiańszczyzny, a Baba Jaga zmagała się z Hellboyem, produktem popkultury amerykańskiej. Wątki słowiańskie pojawiają się tu i ówdzie. W okresie międzywojnia pojawiały się często, wystarczy wspomnieć o malarstwie Zofii Stryjeńskiej czy dziełach słynnego Iwana Bilibina, malarza rosyjskiego. Chcielibyśmy w naszym muzeum opowiadać o tym, jak wątki mitologii słowiańskiej były przejmowane przez kulturę czy popkulturę. To nie ma być muzeum, które w zakurzonych gablotkach będzie pokazywać jakieś wykopane starożytności przedchrześcijańskie. Chcemy pokazać cały proces, że to wszystko trwa do dzisiaj – na przykład żywy do dzisiaj rytuał topienia marzanny. Chcemy organizować zajęcia edukacyjne dla szkół i lekcje muzealne, chcemy żeby to żyło, żeby było interdyscyplinarne. Będzie trochę gadżetów, mam na myśli elektronikę, ale zależy nam żeby z tym nie przesadzić.

Na jakim etapie jesteście?

Obecnie projekt jest na etapie poszukiwania lokalizacji. Na samym początku ogłosiliśmy kampanię zbierania jednego procenta od podatników. Wraz z końcem kwietnia ta kampania się skończyła, ale na jej owoce musimy poczekać do lipca, bo wtedy urzędy skarbowe przelewają pieniądze organizacjom pożytku publicznego. Teraz skupiamy się na lokalizacji, to jest dla nas priorytet, ponieważ w drugiej połowie roku pojawią się konkursy, do których chcielibyśmy startować starając się o dotację na założenie muzeum.

Mówi pan, że szukacie lokalizacji. Czy wasze muzeum powstanie na Pomorzu, może na Kaszubach?

Nasze stowarzyszenie jest z Chojnic, pierwotnie przyjęliśmy założenie, że to miałoby być gdzieś u nas. Jestem po rozmowach z naszymi włodarzami, z Chojnic, z Człuchowa, i niestety nie udało nam się znaleźć optymalnej dla nas lokalizacji. Nie stać nas, żeby kupować jakiś obiekt i budować coś od podstaw.

To czego tak naprawdę szukacie?

Takiej opcji, w której porozumiewamy się z samorządem, gmina na przykład użycza nam jakiś obiekt, to może być nieużytkowana szkoła, która jest w dość dobrym stanie. Dla samorządu bonusem będzie to, że tworzymy produkt turystyczny i ściągamy turystów do gminy.

I jak na razie nie udało się w ten sposób dogadać?

Póki co obejrzeliśmy kilka miejsc, i albo same miejsca się nie nadawały, albo były jakieś inne problemy natury formalnej.

 

I co dalej?

W Chojnicach i Człuchowie się nie udało, to rozglądamy się szerzej – w Toruniu, w Trójmieście, myśleliśmy o Słupsku.

Na Kaszubach?

Gdyby pan miał coś dla nas, jakiś obiekt, to chętnie byśmy go zbadali.

Nie mam, ale mogę na łamach Magazynu Kaszuby zaapelować do naszych samorządowców na Kaszubach, żeby przemyśleli sprawę. Co niniejszym czynię.

Bardzo się cieszę.

Jak pan widzi obecność mitologii słowiańskiej we współczesnej kulturze?

Widzę renesans słowiańszczyzny, nawet nazwałbym to modą. Jest wiele grup, które się tym tematem interesują, czy to mitologią, czy religią. Taki boom słowiańszczyzny był w dwudziestoleciu międzywojennym, powstawało wiele dzieł artystycznych, od malarstwa po muzykę klasyczną. Dzisiaj widzę, że dzieje się to samo. Najlepszym przykładem jest, że w ciągu tygodnia po odpaleniu profilu na Facebooku mieliśmy tysiąc „lajków”. Wiem, że sugerowanie się Facebookiem może być trochę niepoważne, ale dla mnie to był szok. Teraz mamy już dwa i pół tysiąca „lajków”.

A poza światem wirtualnym?

Ludzie się do nas odzywają. Jeden architekt z Wrocławia chce nieodpłatnie wykonać dla nas projekt, grafik robi nam ulotki, stronę internetową nam „postawił”. Jesteśmy pozytywnie zaskoczeni poparciem społecznym. Chcemy robić lekcje muzealne, sporo nauczycieli do nas pisze: „jak już odpalicie to muzeum, dajcie znać, na pewno wpadnę z moją klasą”. Ale o renesansie mówię nie tylko na podstawie tego, co dzieje się wokół sprawy naszego muzeum. Pojawia się na temat mitologii słowiańskiej i słowiańszczyzny w ogóle, sporo literatury. To wszystko jest budujące. Jednak muszę przyznać, że jest w tym wszystkim sporo… Zastanawiam się, jakiego słowa użyć. Jest tam dużo bajania czyli dowolnej interpretacji faktów ustalonych na podstawie tego, co odnaleziono. Z forów okołosłowiańskich dowiedziałem się, że są fantaści, którzy twierdzą, że Słowianie są na tych ziemiach od czterdziestu tysięcy lat, i że wszystkie kultury od nich pochodzą… Tak, jak Däniken pisał o kosmitach, tak niektórzy snują opowieści o Słowianach, że byli wszędzie… Na przykład – że św. Jerzy był Słowianinem i Słowianie wygrali wielką wojnę z Chińczykami, stąd legenda o tym, że św. Jerzy pokonał smoka, który symbolizuje Chiny… Tych, którzy snują takie teorie, nazywa się „turbosłowianami”. Z początku śmiałem się z tego pojęcia, ale rzeczywiście jest taka grupa, która podnieca się aż nadto słowiańszczyzną i buduje sobie na tym oszukaną tożsamość. Tak jak naziści na kulcie nordyckiej rasy. Tak bym to nazwał.

A wy, z pomysłem założenia muzeum – jak odnosicie się do tego nurtu?

Od tego nurtu zdecydowanie stronimy. Nie podoba nam się stawianie Słowian wyżej niż innych. Podchodzimy do tematu jak do czegoś, co nas kulturowo i naukowo interesuje. Owszem, widzimy w tym wątek tożsamości narodowej, natomiast – wszędzie to podkreślam, muzeum nie ma być miejscem kultu. Przyznam, że spotkałem grupy rodzimowiercze, które traktują mitologię słowiańską jak religię. Inaczej można powiedzieć że są to neopoganie.

Właśnie – miałem zapytać o wasz stosunek do neopogaństwa.

Jesteśmy w kontakcie z tymi grupami, oni nas na początku obwąchiwali, sprawdzali co my jesteśmy za ekipa… Mamy z nimi raczej pozytywne relacje, podsyłają nam jakieś materiały, my zaś udostępniamy na FB jakieś ich eventy. Podkreślam jednak, że nie mamy żadnych planów tworzyć miejsca kultu. Chcemy popularyzować wiedzę, i to wiedzę opartą na tym, co naukowcy odtworzyli czy ustalili – historycy, archeologowie, kulturoznawcy, religioznawcy, etnografowie.

Czyli – kiedy otwarcie waszego muzeum?

Jeśli wszystko zatrybi i zadziała, to na przyszły sezon uda nam się je otworzyć.

Kazik na Żywo w utworze „W południe” – o Południcy, zjawie słowiańskiej.