Kura, biały sos i ryż. Fot. Magda Stefańska

Kùra, biôłi zós i riz

A nocą i za dnia w kuchni, jak krasnoludki, uwijały się ciotki-kucharki pachnące kremem Nivea

Kùra, biôłi zós i riz, czyli po polsku: Kurczak w białym sosie z ryżem. Pamiętam z czasów, gdy chodziłam do podstawówki, jak podawano tę potrawkę jako danie główne na przyjęciach komunijnych, biesiadach weselnych i ważniejszych uroczystościach rodzinnych. Choć może to trudne do wyobrażenia dla młodszych z Was, ale w tamtych czasach tego typu imprezy – pewnie nie tylko na Kaszubach, zawsze odbywały się w domu. Ileż to kosztowało zachodu!

Pamiętam, jak specjalnie na tę okazję zbijano stoły i ławy, potem je nakrywano… A nocą i za dnia w kuchni, jak krasnoludki, uwijały się ciotki-kucharki pachnące kremem Nivea. Po przyjęciu zaś odbywało się wielkie sprzątanie. Zmywanie naczyń, pranie dywanów i pastowanie zabrudzonych po gościach podłóg… Ech… Trwało wieki całe, zanim życie wróciło do normy.

IMG_4919

Potrawa ta, tak uwielbiana przez wszystkich, których znam, nie podbiła szczególnie mojego dziecięcego serca, z bardzo prostego powodu. Kurczaka uznawałam za jadalnego tylko wtedy, gdy posiadał chrupiącą skórkę, czytaj: kurczaka pieczonego na rożnie bądź w piekarniku. Miękka skóra tak samo jak i gotowane mięso nie kwalifikowało się dla mnie jako coś możliwego do przełknięcia przez człowieka.  Sos, i owszem, dało się zjeść, ale nie rzucał mnie na kolana.

To było dawno. Z wiekiem zmieniają się gusta, również kulinarne. Dziś już śmiało mogę powiedzieć, że jest to całkiem smaczna potrawa. W dodatku zdrowsza niż kurczak z chrupiącą skórką. Dodam tylko, że w wersji nowoczesnej i super zdrowej możemy kurczaka ugotować na parze, zamiast cukru dodać ksylitol, a śmietanę zastąpić greckim jogurtem. Zamiast ryżu możemy podać kaszę jaglaną. IMG_4925

Mój wieloletni przyjaciel Piotr, kiedy słyszy, ze przygotowujemy ryż z białym sosem, wprasza się natychmiast, bo nigdzie indziej nie smakuje mu to danie tak bardzo, jak u nas w domu, co niezmiennie wywołuje ogromny uśmiech na mojej twarzy. Danie ze zdjęć przyrządziła moja mama Maria, której regularnie rozgotowuje się ryż, jak (niestety, mimo moich usilnych fotograficznych starań) widać na zdjęciach. Piotr jednak nie zwraca uwagi na takie drobnostki, zdaje się tego w ogóle nie zauważać i zawsze, rozanielony, prosi o dokładkę.

 

Składniki:

  • 1 kurczak (najlepiej kura)
  • włoszczyzna
  • 1 cebula
  • sól
  • 4 szklanki lub 4 woreczki ryżu
  • 1 łyżka masła

Sos:

  • 2 łyżki mąki
  • 2 szklanki rosołu
  • sok z cytryny
  • 1 łyżka cukru
  • ½ szklanki śmietany słodkiej
  • 3 żółtka
  • garść rodzynków
  • sól do smaku

Kurczaka gotujemy jak na rosół, w wodzie z dodatkiem włoszczyzny i przypieczonej cebuli. Odlewamy 2 szklanki płynu, wsypujemy rodzynki i gotujemy je do miękkości. Mąkę rozmącamy z odrobiną wody, zaprawiamy gorącym rosołem, dodajemy do reszty płynu z rodzynkami, zagotowujemy. Sok z cytryny oraz śmietanę również najpierw zaprawiamy, zanim dodamy do sosu, ponieważ inaczej sos może nam się zważyć. Doprawiamy cukrem i solą. Sos ma być słodko-winny. Całość zagotowujemy, dodajemy żółtka wymieszane z odrobiną gorącego rosołu i podgrzewamy, nie dopuszczając przy tym do wrzenia. Ryż gotujemy na sypko. Porcjujemy kurczaka i natychmiast podajemy go z ryżem polanym białym sosem. Dla urozmaicenia ryż możemy ugotować w pozostałym rosole bądź na mleku.