Roztropna Witosia. Kaszubskie księżniczki, cz. 3

Roztropna Witosława. Kaszubskie księżniczki, cz. 3

Sztukę wojenną zastępowała dyplomacją. Stała się gwiazdą na XIII-wiecznej politycznej arenie Pomorza.

Międzynarodowy Dzień Kobiet to doskonała okazja do wspomnienia o trzech kaszubskich księżniczkach. Choć nie brakuje legend, w których odgrywają one główne role, to przecież kobiety te żyły naprawdę i zapisały się – zarówno w zbiorowej pamięci jako postacie na poły fantastyczne, jak i w zachowanych dokumentach średniowiecznych.

Jak to zwykle bywa – w każdej bajce i baśni jest źdźbło prawdy – tak i w tych trzech przypadkach, legendarne “osiągnięcia” księżniczek zapewne nie wzięły się znikąd – musiały panie być wyjątkowe, skoro pamięć ludu uhonorowała je legendami.

Przypatrując się zarówno dokumentom, jak i przysłuchując fantastycznym opowieściom, staje się jasne, że kaszubskie księżniczki zdecydowanie wyprzedzały swój czas i spoglądają na nas z mroków średniowiecza – dumne, niezależne i silne.

***

O Świętopełku II Wielkim i o jego bracie Samborze II pisaliśmy już w poprzednich artykułach cyklu „Kaszubskie księżniczki”. Obaj panowie prowadzili ze sobą nieustanny spór, który niejednokrotnie przybierał formę wojny domowej, z gorliwym udziałem sąsiadów. Witosława była ich siostrą (a zarazem bliską krewną zarówno Damroki, jak i Małgorzaty). Obracamy się więc ciągle w tym samym gronie rodzinnym.

Czytaj także o Damroce:

Zbuntowana Damroka. Księżniczki kaszubskie, cz. 1.

Nie wiemy kiedy Witosława się urodziła. Wiemy natomiast, że w 1229 roku (gdy rodziła się Małgorzata), Witosława była już przeoryszą zakonu Norbertanek w Żukowie (według innych teorii była nia od roku 1246). Zakonu, który zresztą został ufundowany przez jej rodziców (Mściwój I Spokojny i Zwinisława). Znamy także datę jej śmierci: 9 lipca 1290 roku. Na kilkanaście miesięcy przed śmiercią aktywnie reprezentowała interesy żukowskiego zakonu w sporze z oliwskimi cystersami.  Wychodzi więc na to, że – jeśli prawdziwym jest założenie o kierowaniu zakonem w 1229 roku,  to była przeoryszą przez… 60 lat (!). Oznaczałoby to również, że przeżyła całe 90 lat. To imponujący wiek, szczególnie jak na realia XIII wieku.

Jednak to nie długowieczność (lub: nie tylko długowieczność) spowodowała, że wspominamy dziś Witosławę.

Czytaj także o Małgorzacie:

Dzika Małgośka. Księżniczki kaszubskie, cz.2

Pomorski krwawy tygiel

Badacze są zgodni, że była jedną z najważniejszych postaci na politycznej scenie Pomorza przez kilka dekad trzynastego stulecia. Wielokrotnie jej imię jest wymieniane w dokumentach, co jest wprost niespotykane, zważywszy na fakt, że była kobietą, i to nie królową, a „jedynie” kierowała klasztorem. Oczywiście, wpływ na ten fakt miało jej urodzenie – była siostrą dwóch zwaśnionych książąt, z których jeden był na ówczesnym Pomorzu najpotężniejszym władcą, a drugi zamierzał mu tę potęgę odebrać.

Dodać jednak trzeba, że w tym czasie na Pomorzu jest więcej graczy – to między innymi kolejni bracia Świętopełka – Warcisław i Racibor, biskup kujawski Michał, to rycerze Zakonu Krzyżackiego czy przybywający czasem na gościnne występy (lub wysyłający swoje wojska) książę Władysław Łokietek (królem Polski został później, w 1320 roku), a po śmierci Świętopełka jego synowie – kolejny Warcisław i Mściwój. Dodajmy jeszcze legatów papieskich, którzy raz po raz zabierają głos rozsądzając spory i waśnie…

Ówczesne Pomorze to arena politycznych intryg i często bratobójczych wojen – podobnie zresztą jest na terenach władanych przez Piastów – to tzw. okres rozbicia dzielnicowego Polski.

Jak więc była rola Witosławy w tym politycznym chaosie?

Szara eminencja w habicie

Najczęściej była to rola negocjatorki i rozjemczyni. Kogoś do „zadań specjalnych”, wymagających szczególnego taktu i inteligencji, a także kogoś, kto doskonale odczytuje intencje i interesy, i zna się na ludziach.

Na przykład: dwukrotnie doprowadzała do zgody między swoim bratem Świętopełkiem a swoim przełożonym z ramienia władzy duchownej – biskupem Michałem, stało się tak w 1238 i w 1246 roku.

Po śmierci Świętopełka II Wielkiego (1266) na scenę wkracza jego syn Mściwój II. Również i on korzysta ze zdolności dyplomatycznych żukowskiej przeoryszy. W latach siedemdziesiątych XIII wieku Witosława (najprawdopodobniej) negocjuje warunki ugody między Mściwojem a Krzyżakami.

Kilka lat później, w 1281 roku trwają rozmowy o pokoju krzyżacko-pomorskim, w których zapewne – to wysoce prawdopodobna teza, również aktywnie uczestniczy Witosława – jako „tajna” dyplomatka.

Mediacje takie mają swoją cenę – bardzo wymierną. Witosława zwykle przyjmuje hojne dary – co ciekawe, zazwyczaj od wszystkich zwaśnionych stron. To oznacza, że Witosława jest skuteczna; zawierane rozejmy i ugody nie powodują sytuacji, w której ktoś czułby się pokonany. Wszyscy są zadowoleni – przynajmniej na tyle, że czują obowiązek odwdzięczania się przeoryszy. Tak to wygląda w dokumentach, które przetrwały do dziś.

Witosława regularnie otrzymuje „wynagrodzenie”. A to dostanie jakąś wieś, a to kościół… W ten sposób, oczywiście na chwałę Kościoła, mnoży podległy sobie majątek. Dla przykładu tylko wspomnijmy: książę Ratybor w 1238 roku przekazuje klasztorowi wieś Zęblewo, Świętopełk zaś w tym samym czasie wsie Skarszewy i Grabowo. W 1246 roku Biskup Michał rezygnuje z dziesięciny należnej od żukowskiego klasztoru, a Mściwój, najpierw w 1280 roku oddaje Witosławie dobra chmieleńskie, a pięć lat później – wieś Karlikowo.

Jednak myliłby się ten, kto by sądził, że Witosława z nikim się nie wadzi i ma samych przyjaciół. Nic z tych rzeczy… Sama też wchodzi w spór, i to dość zażarty, trwający latami. Chodzi o dobra na Kępie Oksywskiej, które zostały jej ofiarowane a potem w części zabrane i przekazane oliwskim cystersom. Witosława nie zamierza zakonnikom oddawać ani piędzi ziemi, jednak musi ulegać wobec kolejnych rozstrzygnięć władz kościelnych, z którymi jest różnie – nie zawsze są korzystne dla żukowskich norbertanek.

Polityczka i bizneswomen

Witosława systematycznie pomnaża majątek żukowskiego klasztoru, działając – powiedzielibyśmy dzisiaj – na styku polityki i biznesu. Jest lobbystką, negocjatorką do wynajęcia, skuteczną dyplomatką, która za swoje usługi oczekuje konkretnych gratyfikacji. Na chwałę Pana i Kościoła, rzecz jasna.

Witosławę – księżniczkę w habicie, można nazwać szarą eminencją polityki na Pomorzu XIII wieku, a także kimś w rodzaju bizneswomen. Niby nie jest graczem, żadnym władcą, a przecież nad wyraz często o jej roli dowiadujemy się z zachowanych dokumentów. W burzliwych czasach skuteczniej niż mieczem, załatwia sprawy w zaciszu zamkowych i klasztornych sal…

Gdyby nie fakt, że była kobietą, powiedzielibyśmy, że była mężem stanu… Może więc byłaby dziś niezłą patronką dla kobiet działających w polityce i biznesie?

***

Trzy kaszubskie księżniczki, wybitne kobiety, a każda inna. Romantyczna Damroka, odważna i impulsywna Małgorzata i sprytna Witosława. Jakże barwne to postacie, które wyprzedzały swój czas i potrafiły zapisać się złotymi zgłoskami na kartach historii pisanej niemal wyłącznie przez mężczyzn.

Wszystkie mogłyby być patronkami dla kobiet współczesnych, nie tylko na Kaszubach.