Gdańsk 1945. Rosjanie. Miałam dwanaście lat [FILM]

Gdańsk 1945. Rosjanie. Miałam dwanaście lat [FILM]

Co – oprócz przerażenia, mogła czuć wtedy dwunastolatka? Czy rozumiała, co się dzieje z kobietami, które Rosjanie zabierają…

Większość z nas ma na trwałe zapisany w wyobraźni obraz pt. Gdańsk 1945. Morze ruin, morze ognia. Rzezie urządzane przez czerwonoarmistów.

Wiemy, z której strony przypuszczono atak. Wiemy, gdzie stały baterie dział ostrzeliwujących miasto, od której strony wjeżdżały sowieckie czołgi. Znamy daty wkroczenia wojsk do poszczególnych części miasta.

Od jakiegoś czasu mówi się o piekle, jakie przechodziły w tych dniach gdańszczanki. One przede wszystkim, ale nie tylko. Zwycięzcy sowieci dopuszczali się mordów, grabieży i masowych gwałtów.

W tym morzu ognia, ruin, krwi i łez przebywały dzieci. Dziś możemy od nich usłyszeć relacje – możemy, ale coraz rzadziej. Niestety czas nie działa tutaj na korzyść…

Gdańsk 1945. Rodzina niemiecko-kaszubska

Pani Anita – do 1945 roku, mówiła w domu po niemiecku. Jej tata był Niemcem, pracował w farbiarni na Oruni. Jej mama natomiast pochodziła z kaszubskiej rodziny – ze wsi pod Sierakowicami.

Co – oprócz przerażenia, mogła czuć wtedy dwunastolatka? Czy rozumiała, co się dzieje z kobietami, które Rosjanie zabierają… Tak jak zabrali sąsiadkę, do szklarni, tam gdzie były takie wysokie stoły… Sąsiadkę, która już nie wróciła do domu, do dwóch córeczek.

Pani Anita dzisiaj – ponad 70 lat od tamtych wydarzeń, ze śmiechem opowiada, jak mama uciekała przed kozakiem… I mogłoby się wydawać, że to zabawna opowieść… Jednak – pamiętajmy, w ten sposób kobieta ta najprawdopodobniej uniknęła zgwałcenia.

Pani Anita opowiada z wielką klasą, delikatnością, choć nie unika najtrudniejszych tematów. Nie pozostawia złudzeń co do tego, co działo się w szklarni… „Brali, co chcieli” – mówi. Albo: „chowaliśmy mamę pod kocami”. Nie używa niepotrzebnie dosadnych słów – wszak wszystko można opowiedzieć bez epatowania brutalnością.

Nagranie trwa 11 minut. Zostało wykonane 24 sierpnia 2017 roku, w mieszkaniu pani Anity na gdańskiej Oruni.

Gdańsk 1945. Relacja dwunastoletniej Anity Alot