Kaszubski obrzęd, nowa interpretacja. Żywiołak

Kaszubski obrzęd, nowa interpretacja. Żywiołak

Interpretacja muzyków z Żywiołaka otwiera nowe pola do interpretacji. Kim jest kobieta – postać głównej bohaterki?

Ścinanie kani to dawny kaszubski obrzęd. To taki specjał kaszubskiej kulturowej kuchni. Wciąż nie dość znany szerokiej gawiedzi, która jak Polska długa i szeroka, wraca do korzeni, słowiańskich korzeni.

Tak, Kaszubi mają kulturową perełkę, której próżno szukać w innych częściach Polski. Ścinanie kani właśnie. A wszystko wzięło się z mitu…

Leniwy ptak

Kiedyś, bardzo dawno temu nastała susza. Spragnione zwierzęta nie wiedziały co robić, zapytały więc samego Pana Boga… Który wskazał im miejsce, gdzie trzeba kopać studnię. Zabrały się więc zwierzęta do roboty. Ale nie wszystkie. znalazła się czarna owca w stadzie, a w zasadzie rudy ptak. Kania właśnie, obecnie znana jako przedstawiciel rodziny jastrzębiowatych, kania ruda (łac. Milvus milvus). Nie chciała się przyłączyć do wspólnego mozołu. Siedziała sobie obok i czekała, aż studnia zostanie wykopana.

Jak to w mitach bywa, za winę należy się kara. Sprawiedliwy Stwórca skazał ją na wieczne pragnienie. Kaszubi wierzyli, że ptak ten nie może napić się z normalnego źródła. Pozostają mu resztki wody, która po deszczu pozostaje w zagłębieniach ziemi. Nic dziwnego więc, że lata do dziś nad kaszubską ziemią, bez przerwy domagając się wody:

– Pijc, pijc!

Mit – zaadoptowany przez chrześcijaństwo, najprawdopodobniej sięga swoimi korzeniami do czasów pogańskich.

Uosobienie zła i występku

Niegdyś we wsiach, raz do roku zbierała się gawiedź by uczestniczyć w sądzie nad ptakiem. Kaszubski obrzęd najczęściej odbywał się w noc świętojańską, ale nie zawsze. Generalnie rzecz biorąc – działo się to na wiosnę.

Przygotowania trwały tygodniami. Mieszkańcy wiosek dzielili między siebie role – oskarżyciela, wójta, kata. I na koniec ścinali ptaku głowę. Kiedyś były to żywe kanie, wybierane z gniazd jako pisklęta i specjalnie odchowywane do tego celu. Później zastąpiły je wrony, a także szmaciane lalki.

Dlaczego i w jakim celu to robiono?

Można – w uproszczeniu, powiedzieć, że był to specyficzny kaszubski obrzęd mający na celu swego rodzaju oczyszczenie, wyrzeczenie się zła. Wszak kania była – wedle kaszubskich wierzeń – złą kobietą, która niegdyś Jezusowi nie dała wody, która sprowadzała nieszczęście, a w szczególności – sprowadzała panny na złą drogę.

Więcej o ścinaniu kani i wierzeniach związanych z tym kaszubskim obrzędem – czytaj w artykule
Noc Świętojańska. Zamiast puszczać wianki zetnijmy kani łeb.

Żywiołak, stolemy, demony. Folkmetal po kaszubsku 3
Żywiołak. Fot. archiwum prywatne.

Kaszubski obrzęd – współcześnie

Dzisiaj kaszubski obrzęd jest odtwarzany, na szczęście – coraz częściej. W zeszłym roku między innymi – w Dębkach, w Kartuzach, w Wygodzie Łączyńskiej (od wielu lat). To niezmiernie cieszy. Jednak żywotność dawnych kulturowych treści mierzona być powinna współczesnymi adaptacjami. Twórczymi, takimi, które pozwalają tradycji ewoluować, żyć własnym życiem. Tak, żeby nie dawała się zamykać do skansenów. By stawała się starą/nową wartością dla nowych pokoleń.

Grupa Żywiołak, znana na polskiej scenie folkowej, sięgnęła ostatnio do kaszubszczyzny, również do obrzędu ścinania kani. Zaadoptowała mit i kaszubski obrzęd do stworzenia dzieła jak najbardziej współczesnego.

Na teledysku jest kobieta, jest tzw. społeczeństwo, jest… swego rodzaju pytanie. Jak najbardziej współczesne.

Warto obejrzeć ten teledysk, posłuchać muzyki. To – niestety, wciąż odosobniony, przykład na to, że kaszubszczyzna trafia do ogólnopolskiego obiegu kulturowego. Nie tego rodem z Cepelii, ale takiego, który porywa za sobą młode pokolenie.

Co ważne, dzieło muzyków z Żywiołaka otwiera nowe pola do interpretacji. Kim jest kobieta – postać głównej bohaterki?

***

Kaszubskie wierzenia, kaszubskie demony i duchy – przeczytaj artykuł: Borowa Ciotka. Pani kaszubskich lasów