Labirynty w Blizinach. Kosmos w kukurydzy 5

Labirynty w Blizinach. Kosmos w kukurydzy

W kosmicznym polu kukurydzy do wypełnienia jest misja. Moglibyśmy napisać, na czym polega, ale nie chcemy wam psuć zabawy

[Zdjęcia: Edyta i Tomasz Słomczyńscy]

Miejscowi rycerze noszą dżelaby. Także i Rafał wita gości w czymś, co przypomina nocną koszulę albo strój Świat Labiryntów Blizinymieszkańca Afryki Północnej.

Rycerze pomogą w pokonywaniu labiryntów, podpowiedzą jak pokonać kolejne przeszkody, które widoczne są już z pobliskiego parkingu. Jakieś opony, jakieś sznury i poukładane na ziemi kolorowe deski.

Ale to będzie tylko preludium do wielkiej wyprawy w przestrzeń kosmiczną.

W pawilonie odpraw Agnieszka wytłumaczy, na czym będzie polegała nasza kosmiczna misja.

Świat Labiryntów Bliziny

Była sobie malutka planeta, a na tej planecie mieszkali bardzo sympatyczni zieloni ludkowie. Tak, byli bardzo sympatyczni, ale nikt im nie powiedział, że należy dbać o swoja planetę…

Co dalej?

Moglibyśmy, rzecz jasna, napisać. Ale nie zrobimy tego, żeby nie psuć wam zabawy, gdy przyjedziecie do Blizin.

Możemy zdradzić, że pole kukurydzy – to kosmos. I tyle.

***

Po wielekroć powtarzana tu jest jedna, ważna jak się wydaje, informacja: Świat Labiryntów w Blizinach jest parkiem na licencji Adriana Fischera.

Adrian Fischer jest najsłynniejszym na świecie projektantem labiryntów. Tworzy je z roślin – żywopłotów, kukurydzy, cedrów, z drewna, z luster, ze sznurka. W jego portfolio znajdują się labirynty wodne i laserowe. Jest również autorem różnych zagadek i łamigłówek logicznych, matematycznych. Jego projekty powstały między innymi w Wielkiej Brytanii, Francji, Włoszech, Holandii a także w Ameryce Południowej, Indiach, Japonii i Korei Południowej. Adrian Fisher zaprojektował pierwszy na świecie labirynt na polu kukurydzy. Jego labirynty sześciokrotnie były wpisywane do Księgi Rekordów Guinnessa, puzzle matematyczne ukazują się codziennie w Brytyjskim „The Times”, Navigaty puzzle w „Daily Mail”, a Mandali puzzle w BBC Radio Times.

Adrian Fischer mówił w jednym z wywiadów:

– Stworzyłem pierwszy na świecie labirynt kukurydzy w Pensylwanii w 1993 roku i ponad 400 kolejnych od tamtej pory. (…) Każdy labirynt opowiada historię, a każda uczestnicząca w zabawie rodzina staje się jej bohaterami i przeżywa swoje własne przygody. Kukurydzę uprawia się dla corocznych zbiorów i tak, co roku powstaje nowy labirynt wokół nowej historii. To zachęca rodziny do powrotu regularnie, rok po roku i przeżywania nowych przygód. Labirynty na polach kukurydzy również dla mnie są wielkimi wyzwaniami, i to nie tylko ze względu na sezonowość tych przedsięwzięć i konieczność przygotowywania nowych projektów co roku, ale również dlatego że te labirynty mogą mieć po kilka hektarów powierzchni.

Świat Labiryntów w Blizinach k. Przywidza istnieje od pięciu lat, zajmuje około czterech hektarów. Znajdujemy tu kilka mniejszych łamigłówek i tras do przejścia (m.in. między oponami, linami czy sianem) i atrakcja zasadnicza: labirynt w polu kukurydzy. Co roku wprowadzany jest nowy wzór, przed gośćmi organizatorzy stawiają nowe wyzwanie.

Źródło: Facebook
Źródło: Facebook

Pierwszy wzór, jaki powstał – to był statek, żaglowiec. W 2012 roku rozbił się tu na wzgórzu przy bardzo złej pogodzie. Okazało się, że jest to statek piracki, który przewoził skrzynie ze złotem, te skrzynie powypadały. Trzeba było je odnaleźć. Misja się udała, piraci odpłynęli.

W kolejnym roku w Blizinach pojawił się gigantyczny tygrys, była tu dzika wyspa zamieszkała przez plemiona wojowników, były eliksiry, szamani…

Po tygrysie przyszła kolej na smoka. Labirynt miał ponad 5 km ścieżek, i zajmował cztery i pół hektara.

W następnym roku z pola kukurydzy w Blizinach wyłonił się zamek w chmurach…

W tym roku mamy kosmos.

 

 

Świat Labiryntów w Blizinach prowadzony jest przez małżeństwo: Agnieszkę Żukowską-Hubeny i Rafała Żukowskiego.

– Jak znalazłem się tu, w Blizinach? Przez żonę – śmieje się Rafał. – Wyjechała na stypendium do Anglii i tam się uczyła ogrodnictwa, ja wtedy byłem w wojsku… Po wojsku ściągnęła mnie do Anglii i ja też zatrudniłem się tam jako ogrodnik. Spędziliśmy tam razem sześć lat. Dużo tam pracowaliśmy, zdobyliśmy sporo doświadczenia. Ja uczyłem się zawodu od ogrodnika, który z kolei pracował jeszcze u Churchilla…

– Potem stwierdziliśmy, że chcemy wrócić do domu, do Polski, żeby swoją wizję i swoją pasję rozwinąć „na swoim”, nie zaś pracować „u kogoś”. Szukaliśmy jakiegoś kawałka ziemi. Niedaleko mieszkają rodzice Agnieszki, szukaliśmy więc w tej okolicy… I tutaj akurat trafiła się ziemia do kupienia.

– Wtedy jeszcze nie myśleliśmy, że będziemy robić labirynty. Na Adriana Fischera trafiliśmy przypadkiem. Szukaliśmy czegoś, co odbiegnie od codziennej rzeczywistości – w naszym przypadku było to zakładanie ogrodów. Potrzebowaliśmy czegoś, co nas bardziej rozwinie.

Źródło: Facebook
Źródło: Facebook

– Dowiedzieliśmy się o istnieniu słynnego projektanta labiryntów, zadzwoniliśmy i zapytaliśmy się, czy możemy przyjechać i pogadać. Powiedział: „przyjeżdżajcie, pogadamy”. Okazał się być człowiekiem bardzo otwartym, zaprosił do siebie do domu. Opowiedział nam o tym, co robi. Byliśmy pierwszymi ludźmi z Polski, którzy zainteresowali się tym tematem. Potem zaprosiliśmy go do Polski. Przyjechał jako gość Ogólnopolskiego Stowarzyszenia Twórców Ogrodów, na Targi Gardenia. Nocował w pobliżu Blizin, odwiedził nas… Gdy zobaczył naszą ziemię, stwierdził: „musicie tu zrobić labirynt”. Tak jakoś przypadliśmy sobie do gustu, że dał nam licencję i stwierdził, że możemy z niej w Polsce korzystać.

Agnieszka i Rafał raz do roku wybierają sobie wzór pochodzący z życiowego dorobku Adriana Fischera. Wysyłają go do niego celem adaptacji. Fischer dostosowuje wzór do warunków terenowych, jakie są w Blizinach. Odsyła go – i można siać kukurydzę.

Efekty najlepiej poznawać w drugiej połowie sierpnia, gdy kukurydza jest najwyższa, sięga ponad głowę dorosłego człowieka.

Czy przejście labiryntu w polu kukurydzy jest łatwym zadaniem?

I tak, i nie.

Po pierwsze – zanim wyruszy się w trasę od pierwszego punktu do kolejnych, trzeba dokładnie zaplanować drogę – ołówkiem, po mapie. Nie ma najmniejszego sensu chodzić „na czuja”. Człowiek gubi się po drugim zakręcie, nie wie gdzie jest i dokąd idzie.

Po drugie, gdy trasa zostanie już zaplanowana, trzeba w skupieniu, uważnie się jej trzymać. Kluczem do tego żeby się nie zgubić, jest dyscyplina – musisz przez cały czas wiedzieć, w którym miejscu w danym momencie się znajdujesz. Jeśli na chwilę rozproszysz uwagę i skręcisz sobie radośnie tu i tam… Pozamiatane.

Co zrobić, gdy się zgubimy? Co prawda organizatorzy przewidzieli również i taką sytuację – można machać flagą na kiju, którą otrzymuje każda grupa wchodząc do labiryntu. Ale to ostateczność.

Lepiej jest wówczas na chybił-trafił wędrować ścieżkami w poszukiwaniu jakiegokolwiek punktu. Po jego znalezieniu w terenie – znaleźć go na mapie. W ten sposób można się zorientować co do własnego położenia. I zacząć od nowa – wyznaczenie trasy… i tak dalej.Świat Labiryntów Bliziny

Jak mówi Rafał, „Świat Labiryntów” odwiedza rocznie około dziesięć tysięcy gości. To jeszcze trochę za mało, żeby móc powiedzieć, że jest to tzw. „dobry biznes”. Mówiąc inaczej: blizińskie labirynty są jeszcze w fazie rozwoju. A potencjał mają naprawdę duży.

– Budujemy pierwszy w Polsce drewniany labirynt Adriana Fischera, będą cztery wieże, cztery mosty, jedna wieża będzie dwupoziomowa, dzięki czemu z góry będzie widać, co się dzieje w labiryncie. Codziennie będzie inna ścieżka. W drewnianym labiryncie będziemy błądzić bez mapy – opowiada Agnieszka.

Drewniany labirynt ma zostać otwarty jeszcze w tym roku. Poza tym Agnieszka zaprasza chętnych do Blizin w październiku.

– Jak co roku, odbędzie się impreza nocna. Wchodzi się do labiryntu o 20.00, impreza się kończy około północy. Są ogniska, grille, pokaz sztucznych ogni, wchodzi się z latarkami, są strachy w kukurydzy.

W nocnej, październikowej imprezie może wziąć udział nie więcej niż dwieście osób. Nie ma więc co zwlekać. Decyduje kolejność zgłoszeń.

Świat Labiryntów w Blizinach zdobył już szereg nagród, między innymi znalazł się wśród dziesięciu najlepszych atrakcji dla dzieci w Polsce w 2016 roku – według portalu dzieckowpodróży.pl. W 2012 roku zwyciężył w plebiscycie „Polska Architektura XXL”, w kategorii Przestrzeń Publiczna i otrzymał tytuł Obiekt Roku. Również w 2012 roku blizińskie labirynty zdobyły drugie miejsce w plebiscycie Gazety Wyborczej „50 Atrakcji Pomorza”.

Również Magazyn Kaszuby poleca to miejsce. W porównaniu do innych tzw. atrakcji, gdzie ogląda się plastikowe dinozaury lub inne „przerażające” postaci, gdzie głównymi atrakcjami jest wata cukrowa i budka z goframi, labirynty w Blizinach są naprawdę wyjątkowe.

Świat Labiryntów w Blizinach