Płoną Kaszuby

Giną ludzie, giną zwierzęta i rośliny. Wszystko w imię głupoty

Dr Sulisława Borzyszkowska – biolog

Wypalanie traw jest zjawiskiem powtarzającym się wiosną każdego roku. Mimo licznych kampanii informacyjnych, problem powraca.

Myślę, że podpalenia wynikają z głęboko zakorzenionego przekonania o korzyściach mających być bezpośrednim następstwem pożaru i całkowitego braku wyobraźni i refleksji podpalaczy nad jego skutkami ich działania. Wypalanie traw jest szkodliwe i pociąga za sobą wiele konsekwencji, a obserwowane niekiedy korzyści są bardzo krótkotrwałe lub tylko pozorne.

Człowiek pierwotny i Góry Skaliste

Szczątki kopalne dowodzą, że pożary spowodowane wyładowaniami atmosferycznymi trawiły różne ekosystemy właściwie od momentu powstania roślin na Ziemi. Z czasem, pożary wzniecał człowiek pierwotny, który starał się najprawdopodobniej odsłonić grunt pod uprawy. Współczesny pogląd o poprawie walorów gleby dzięki wypaleniu traw, trudno jest rzetelnie uzasadnić. Rzeczywiście natrafiłam m.in. na opracowanie, w którym podano, że dzięki wypaleniu traw wzrastał w drzewostanie udział modrzewia, jednak przykład pochodził z Gór Skalistych i dotyczył obcego dla flory Polski gatunku drzewa. Nie znam naturalnie występującego w Polsce gatunku, który w cyklu rozwojowym wymaga pożaru.
Z kolei, łatwo jest podważyć mit mówiący o korzyściach, jakie ma dawać glebom podpalenie szaty roślinnej (ich użyźnieniu, wzbogaceniu w związki mineralne), ponieważ spalanie traw wyjaławia ziemię. Skutek podpaleń jest taki, że pojawiają się problemy z długotrwałym przesuszeniem gleby, znacznymi dobowymi różnicami temperatury, erozją, zaburzony zostaje również obieg biogenów. Wszystko to jest spowodowane zniszczeniem pokrywy roślinnej i działaniem wysokiej temperatury.

Sucha gleba

Wydawać by się mogło, że wilgotność gleby po pożarze, ze względu na brak roślin. Tak się jednak nie dzieje. Brak roślin powoduje, że woda opadowa nie zostaje przez nie przechwycona, zatrzymana i wzrasta spływ powierzchniowy wody, która nie natrafia na przeszkody w postaci łodyg, ściółki itp. Co więcej, silne opady powodują zbijanie podłoża gdyż nie ma w nim już organizmów, które drążyły tunele, spulchniały podłoże i doprowadzały w ten sposób powietrze atmosferyczne w głębsze warstwy ziemi. Ponadto opady powodują nasilenie spływu powierzchniowego oraz silnych procesów erozyjnych. Tym samym, pojemność wodna gleby może okazać się na tyle niska, że wzrost roślin będzie przez długi czas niemożliwy.

Monokultury. Tysiąc lat

Należy też pamiętać, że podłoże po przejściu ognia jest czarne i niezacienione. W tych warunkach jako pierwsze najczęściej będą pojawiać się rośliny światłożądne lub światłolubne. Jednak gwałtowne różnice temperatur (szybkie nagrzewanie w dzień, któremu towarzyszy większe parowanie wody, oraz gwałtowne ochłodzenie) nie są sprzyjającymi warunkami dla rozwoju wielu gatunków roślin. Miejsca po wypaleniu charakteryzować się będą niskim zróżnicowaniem gatunków, sprzyjać będą powstawaniu monokultur, które są niekorzystne z punktu widzenia przyrody i potrzeba będzie, przy optymistycznym założeniu, kilku – kilkunastu lat, aby w sposób naturalny odtworzyło się poprzednie siedlisko. Niekiedy wyrównanie strat będzie trwało nawet tysiąc lat! Mam na myśli sytuację, gdy podpalony zostanie torf. Wtedy gaszenie ognia może zająć tygodnie, a zapoczątkowane procesy murszenia zdecydowanie opóźniają możliwość ponownej retencji wody.

Wapń, potas, azot

Gwałtowny wzrost temperatury powoduje wspomniane już zaburzenia w obiegu biogenów (związków organicznych niezbędnych do życia i rozwoju roślin – red.). Otóż, zachodzące procesy spalania uwalniają ze związków organicznych takie pierwiastki jak wapń (Ca) czy potas (K). Początkowo, będą one występować w formie rozpuszczonej w wodzie, czyli będą łatwiej dostępne dla roślin, ale równie szybko będą wymywane. Z kolei azot (N), w wysokich temperaturach przechodzi w formę lotną i również dochodzi do jego strat. I tutaj przypominam, że przez jakiś czas nie będzie w tym miejscu roślin, których szczątki będą tworzyć ściółkę, która po procesie fermentacji i rozkładu zasili podłoże.

Od bakterii do borsuka: zagłada

Oczywiście praktyka wypalania traw nie pozostaje bez znaczenia dla organizmów innych niż rośliny. Wzrost temperatury na powierzchni gleby i pod powierzchnią powoduje śmierć wielu gatunków, o których istnieniu na co dzień nie zdajemy sobie sprawy. Giną m.in. niezwykle pożyteczne glony, bakterie, nicienie, dżdżownice, ślimaki i owady. W swoich norkach i tunelach giną na skutek temperatury i dymu również kręgowce (ryjówki, krety, myszy, jaszczurki…). Ofiarami podpaleń są także inne zwierzęta, które szukają schronienia w zaroślach, w lub pomiędzy ubiegłorocznymi pędami bylin (owady, ptaki śpiewające, jeże, zające, kuropatwy, sarny, borsuki). Ogień pojawia się nagle (maszyny koszące, przynajmniej dźwiękowo ostrzegają przed zbliżającym się niebezpieczeństwem), nie dając zwierzętom szansy na ucieczkę, do tego gęsty dym powoduje, że tracą orientację i duszą się.

Swoistego rodzaju uproszczenie krajobrazu, które też jest poniekąd skutkiem wypaleń, powoduje utratę schronień przez wiele gatunków zwierząt. Po podpaleniu płoną miejsca odpowiednie dla budowania gniazd przez ptaki, stosy liści i gałęzi, w których bezpiecznie zimę spędzały jeże, płoną też pędy roślin i suche kawałki drewna, będące doskonałym schronieniem czy miejscem rozrodu np. dla owadów zapylających.

Szkody dla człowieka

Wypalanie traw ma też oczywiście bezpośredni, ale i pośredni, wpływ na ludzi. Każdego roku słyszymy o ofiarach pożarów, osobach bezdomnych, którzy zasnęli w nieodpowiednim miejscu, podpalaczach, czy użytkownikach dróg, którzy nie mieli szansy na ucieczkę, gdy nagle zmienił się kierunek wiatru i otoczyły ich płomienie i gęsty dym.

Mam jednak wrażenie, że wciąż mało się mówi o kolejnym negatywnym wpływie takich podpaleń na nas wszystkich, choć jest to przykład głośnej w ostatnim czasie, tzw. niskiej emisji. W czasie spalania powstaje dym, którego składu żaden podpalacz oczywiście nie analizuje, a płomienie trawią niemal wszystko co znajduje się w ich zasięgu, również odpady. Zatem do atmosfery uwalniane i roznoszone (nieraz na znaczne odległości) są substancje (nieraz toksyczne) oraz pyły. I tutaj ponownie wracamy do braku pokrywy roślinnej i wzmożonej erozji podłoża. Pamiętajmy, że roślinom zawdzięczamy nie tylko produkcję tlenu, bazę pokarmową dla nas i zwierząt czy miejsca odpowiednie dla rozrodu ptaków i owadów. Rośliny oczyszczają dla nas powietrze, ponieważ wiążą na swojej powierzchni drobinki m.in. kancerogennych pyłów zawieszonych w powietrzu (pochodzących z dymów czy „kurzu” tj. np. drobinek gleby).

Kara

Być może potencjalnych podpalaczy odstraszy groźba kary aresztu lub grzywny, która na mocy art. 131 pkt 12 ustawy o ochronie przyrody, przysługuje temu, kto „wypala łąki, pastwiska, nieużytki, rowy, pasy przydrożne, szlaki kolejowe, trzcinowiska lub szuwary”. Ponadto ktoś, kto podpala łąkę musi liczyć się z konsekwencjami wynikającymi z przepisów chroniących gatunki chronione i ich siedliska. Ponadto takie działania są wbrew tzw. „Wymogom dobrej kultury rolnej”, których przestrzegać muszą osoby starające się o przyznanie dopłat bezpośrednich.

Strony:Poprzednia stona 1 2