Głupcze! Skowronek ci przeszkadza?

Rozumiem, że masz gdzieś mój dom, że cię to nie obchodzi, że widzisz tylko swój czubek kaprawego nosa i – wątpliwy w tym przypadku, zysk. Ale naprawdę nie lubisz skowronków, żab i żurawi?

Rok temu przyjechałem na weekend z Gdańska do swojego domu na wsi. Sąsiadująca z moim domem łąka, która właśnie miała się zazielenić, cała była czarna jak smoła.

[kwiecień 2015]

łąka 2
10 kwietnia 2015, fot. T. Słomczyński

W rocznicę zupełnie innej katastrofy, miała miejsce katastrofa na łące koło mojego domu.

Staram się dobierać słowa, żeby nie pisać, co ślina na język przyniesie.

Zjechałem do siebie na wioskę w piątek o dziewiętnastej. Parkując samochód zauważyłem, że coś jest nie tak. Kilkuhektarowa łąka, którą widzę z okna, zazwyczaj o tej porze roku zielonkawo-brązowa, cała jest czarna. Czyżbym osiedlił się na Księżycu i przez ostatnie trzy lata tego nie zauważył?

Wybiegłem z samochodu zobaczyć co się dzieje. Z miejsca poczułem woń spalenizny. Ogień sięgnął mojej działki, wpełzł pod ogrodzeniem paląc trawnik i chwasty, których nie zdążyłem usunąć. Zatrzymał się w równej linii około półtora metra od mojego domu.

Tragedia była o krok. Jakim cudem ogień się zatrzymał?

Dowiedziałem się, że w ostatnim momencie przyjechali strażacy, że gasili pożar, że gdyby spóźnili się o pięć minut, gasiliby dom.

Nie zgasiliby go. Wysuszone drewno, wełna ocieplająca w ścianie. Spłonąłby jak pochodnia.

Co się stało?

Ktoś postanowił wypalić sobie łąkę. Rolnicy są przekonani, że taki pożar powoduje większe plony, bardziej zieloną trawę, że generalnie rzecz biorąc – tak należy robić, bo to się opłaca.

W sobotę ludzie we wsi wiedzieli, w którym miejscu, na czyjej ziemi miało miejsce zarzewie ognia. Wiedzieli wszystko, ale milczeli.

– Nie powiem, kto to zrobił. Nie chcę mieć wideł wbitych w plecy – mówili.

Łąka, która pierwotnie miała być spalona, jest niewielka. Ale zawiał wiatr. Efekt – księżycowy krajobraz, wiele hektarów czarnej ziemi. Spalona ściółka w lesie. Osmolone pnie sosen. Cudem nie zajął się las po mojej stronie łąki. Po drugiej stronie – miejscowi widzieli, las płonął, słup ognia był na dwa metry.

Wszystko dlatego, że ktoś sobie wymyślił, że jego trawa była w zeszłym roku nie dość zielona, a teraz, po spaleniu będzie zielona bardziej.

***

Jak informuje ministerstwo spraw wewnętrznych:

Codziennie strażacy wyjeżdżają średnio do ponad kilkuset pożarów traw, łąk i nieużytków. Tylko w ciągu ostatniej doby (informacja z ostatniego weekendu) strażacy odnotowali 1 463 interwencji związanych z pożarami traw. Od początku 2015 roku (do 12 kwietnia) Państwowa Straż Pożarna odnotowała w sumie 36 737 takich pożarów. W tym roku już trzy osoby zginęły w wyniku wypalania łąk.

W ciągu dwóch ostatnich lat życie straciło 16 osób, a 157 zostało rannych.

łąka 1
10 kwietnia 2015, fot. T. Słomczyński

Wciąż pokutuje przekonanie, że wypalanie traw spowoduje szybszy wzrost roślinności. Nic bardziej mylnego. Ogień sieje spustoszenie. Ziemia wyjaławia się, gdyż zahamowany zostaje pożyteczny proces naturalnego rozkładu resztek roślinnych i asymilacja azotu z powietrza. Podczas pożaru do atmosfery przedostaje się szereg związków chemicznych, które są trucizną dla zwierząt.

Jak informuje ministerstwo: Szybko biegnący człowiek osiąga prędkość około 20 km/h, ogień może rozprzestrzeniać się z szybkością o 40 km/h większą. Wniosek jest prosty – przed ogniem nikt nie zdąży uciec.

Wypalanie łąk jest w Polsce zabronione. Grozi za to kara grzywny, a w przypadku spowodowania zagrożenia dla zdrowia i życia wielu osób oraz spowodowania dużych strat materialnych, kara pozbawienia wolności nawet do 10 lat.

W sobotę wezwałem na miejsce policję. Panowie stwierdzili, że nie doszło do przestępstwa, gdyż mój dom się nie spalił. Gdyby się spalił – wtedy tak, wówczas do przestępstwa by doszło. Według nich miało miejsce tylko wykroczenie. Spoglądali na półtorametrowy pas zielonej trawy oddzielający drewniany taras od spalonej na czarno ziemi. Kiwali głowami pomstując na głupotę ludzi. Ale o „spowodowaniu zagrożenia”, za które grozi 10 lat, pojęcia nie mieli. Albo mieć nie chcieli.

***

łąka 3
10 kwietnia 2015, fot. T. Słomczyński

„Moja” łąka była żerowiskiem dla żurawi. Przyleciały w sobotę, krążyły bezradnie nad czarną ziemią. Odleciały. Za kilka tygodni „moja” łąka znów będzie zielona. Czy wrócą? Mam nadzieję, że tak.

Ampleksus to tak zwany miłosny uścisk żab. Służy do zapładniania albo do przemieszczania. Samiec wskakuje na samicę, która szuka zbiornika wodnego i na jej plecach podróżuje… No cóż, w świecie żab kobiety mają trochę inne obowiązki niż w świecie ludzi. A organizacji feministycznych nie ma.

Żaby trawne, które sfotografowałem, jeszcze w miłosnym uścisku, nie zdają sobie sprawy, co się wydarzyło. Prawdopodobnie nie przeżyją. Na czarnej łące nie znajdą pożywienia.

No właśnie – bo jest jeszcze jedna kwestia, o której nie sposób nie wspomnieć: Ogień zabija również zwierzęta. Począwszy od dżdżownic, biedronek, pająków, mrówek, trzmieli, pszczół przez żaby i jaszczurki, ptaki, które zakładają gniazda w trawie – na przykład skowronki (właśnie mają okresy lęgowe), skończywszy na małych gryzoniach, które stanowią pożywienie dla myszołowów i lisów.

Wszystkie te zwierzaki, cała ta menażeria dobrze się miała na „mojej” łące.

Aż do ostatniego piątku.

Może i będzie bardziej zielona ta łąka, ale… Co to za łąka bez śpiewu ptaków i wieczornych żabich koncertów? Bez przemykającej w trawie rudej kity? Bez majestatycznej sylwetki myszołowa na gałęzi jednego z niewielu rosnących tu drzew?

***

Głupcze! Rozumiem, że masz gdzieś mój dom, że cię to nie obchodzi, że widzisz tylko swój czubek kaprawego nosa i – wątpliwy w tym przypadku, zysk. Ale naprawdę nie lubisz śpiewu skowronka? Rechotania żab na wiosnę? Klangoru żurawi? Przeszkadzają ci biedronki?

Jeśli jeszcze kiedyś przyjdzie ci do głowy palić łąkę, to lepiej żebyś…

Ach, szkoda gadać.

[Źródło: Dziennik Bałtycki]