Wybory do Sejmu 2019. Jak głosowały Kaszuby? [FELIETON, ANALIZA]

Wybory do Sejmu 2019. Jak głosowały Kaszuby? [FELIETON, ANALIZA]

W kaszubskich miastach powiatowych wyraźnie zaznaczyła się przewaga formacji, które można nazwać: AntyPiS.

Być może bardziej chwytliwy tytuł tego artykułu mógłby brzmieć: „jak głosowali Kaszubi”. Jednak tytuł ten wprowadzałby w błąd. Bo nie jest możliwe znalezienie odpowiedzi na tak postawione pytanie. Z kilku powodów.

Kaszuba przy urnie – kto to jest?

Po pierwsze – trudno powiedzieć, co to znaczy „Kaszubi”. To ludzie zamieszkujący Kaszuby? Czy też ci z mieszkańców, którzy podkreślają swoją kaszubską tożsamość? A może ci, którzy są Kaszubami z krwi, czyli mają kaszubskich przodków? A jeśli chodzi o same terytorium – co zrobić z Trójmiastem – czy włączać je do „kaszubskich” analiz, czy nie? Liczbę Kaszubów w Gdańsku szacuje się na 40 tys., w Gdyni zaś – na 80 tys. Te szacunki są oparte o pokrewieństwo, nie autoidentyfikację, więc otwartym pozostaje pytanie, czy osoby te chcą być Kaszubami, czy w ogóle mają świadomość tego, że przynależą do tej grupy etnicznej.

Dlatego mówienie o Kaszubach (ludziach) w kontekście decyzji wyborczych, zawsze będzie obarczone ryzykiem popełnienia zasadniczego błędu. Zamiast tego więc lepiej jest analizować wyniki wyborów w odniesieniu do Kaszub jako pojęcia geograficznego – czyli regionu, obszaru, terytorium. Wówczas przedmiotem analizy będą mieszkańcy tego terytorium, i koniec, kropka.

Ale i tu pojawiają się problemy. Inne jest „wysycenie” Kaszubami i kaszubskością w Gdyni, a inne w Kartuzach. Dane dla Gdyni obrazują to, jak głosowali gdynianie, bez dodatkowych kaszubskich „filtrów”. Ilu Kaszubów oddało głos w Gdyni? Ile kart do głosowania wypełnili w ogólnej liczbie 135 146 głosów (tyle kart znalazło się w urnie na terenie Gdyni)? I które to są głosy? Analizowanie wyników z całej Gdyni czy Gdańska nie powie nam nic o mieszkających  tam Kaszubach.

Dlatego – jedyne, co można w tym przypadku zrobić, z całą świadomością trudności i być może niedoskonałości niniejszego wywodu – to przyjrzeć się wynikom wyborów na Kaszubach, rozumianych jako termin geograficzny, a ściślej rzecz biorąc – w tzw. interiorze kaszubskim (czyli z wyłączeniem Trójmiasta), mówiąc wprost – w siedmiu powiatach uznawanych powszechnie za „kaszubskie”.

Dlatego w niniejszym artykule nie będziemy szukać odpowiedzi na pytanie: „jak głosowali Kaszubi”. Postaramy się jedynie zaprezentować wyniki wyborów w siedmiu „kaszubskich” powiatach: puckim, wejherowskim, lęborskim, kartuskim, kościerskim, bytowskim i chojnickim.

Oś sporu

Do niniejszej analizy przyjęto jeszcze jedno uogólnienie. Dla przejrzystości obrazu uznano, że właściwym będzie zestawienie dwóch zasadniczych postaw, wyrażanych podczas kampanii i wcześniej, w debacie politycznej w ciągu wielu ostatnich lat. Postawy te odnoszą się do bieżącej polityki i określają stosunek do partii obecnie rządzącej.

Polacy się podzielili – i wcale nie jest zasadniczą osią sporu sytuacja w służbie zdrowia, w armii czy w finansach publicznych. Podzielili się na dwa plemiona.

Jedni to zwolennicy Prawa i Sprawiedliwości, inni – to przeciwnicy tej partii. Czyli „PiS” i „AntyPiS”. Politycy i zwolennicy Koalicji Obywatelskiej, Lewicy oraz PSL-u w równym stopniu atakują rządzących, ci zaś nie są dłużni i po równo wymierzają ciosy w polityków i zwolenników tych trzech ugrupowań. Dominującym podziałem na naszej scenie politycznej jest spór (wojna?) PiS-u z antyPiS-em – lub odwrotnie, jak kto woli. Zdecydowana większość innych sporów są pochodną tego jednego, głównego konfliktu.

Dlatego w naszym zestawieniu przedstawiamy dwie formacje: PiS i AntyPiS.

W prezentacji pominięto wyborców Konfederacji. Jak się zdaje, ugrupowanie to pozostaje z boku zasadniczego sporu i trudno je zaliczyć do którejkolwiek ze stron. W zasadzie – przynajmniej jak na razie, wszystkie partie obecne w parlamencie odżegnują się od pomysłu jakiegokolwiek aliansu z Konfederacją.

Artykuł więc będzie dotyczył tego, po której stronie w tym sporze stanęli wyborcy głosujący w wyżej wymienionych „kaszubskich” powiatach. Po stronie PiS-u czy AntyPiS-u?

Przegrany zwycięzca

Jeśli ostatnie wybory do Sejmu RP potraktować jak plebiscyt poparcia dla partii rządzącej, to jasne się staje że poparcie to jest raczej wątpliwe – przynajmniej w „kaszubskich” powiatach:

  • powiat pucki

PiS – 36,89 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 55,94 proc.

  • powiat wejherowski

PiS – 36,63 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 55,05 proc.

  • powiat lęborski

PiS – 34,83 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 57,36 proc.

  • powiat kartuski

PiS – 45,37 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 47,21 proc.

  • powiat kościerski

PiS – 46,25 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 46,14 proc.

  • powiat bytowski

PiS – 43,72 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 49,62 proc.

  • powiat chojnicki

PiS – 45,33 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 47,52 proc.

Pierwszy wniosek, jak się nasuwa po zapoznaniu się z tymi wynikami, jest następujący: w żadnym z powiatów PiS nie może czuć się zwycięzcą.

Drugi wniosek: W trzech powiatach północnych (pucki, wejherowski, lęborski) PiS otrzymał coś w rodzaju czerwonej kartki. Różnica na jego niekorzyść wynosi mniej więcej 20 punktów procentowych.

Trzeci wniosek: inaczej jest w czterech powiatach zlokalizowanych na Kaszubach środkowych i południowych (powiaty: kartuski, kościerski, bytowski, chojnicki). Tu AntyPis wygrywa, choć mniej zdecydowanie. Wyjątek:  powiat kościerski – w nim jako jedynym PiS zyskał minimalną przewagę (zaledwie 0,11 punktu procentowego), jednak w pozostałych nieznacznie – aczkolwiek wyraźnie, przegrał, a różnice w tych przypadkach wynoszą od 2 do 5 punktów procentowych – na korzyść AntyPiS-u.

Używając terminologii sportowej, można rzec, że na północy Kaszub PiS został znokautowany, natomiast na środkowych Kaszubach przegrał na punkty.

Trudno więc w takiej sytuacji zgodzić się z twierdzeniem, że Kaszuby (jako obszar, terytorium), głosują na prawicę, na Prawo i Sprawiedliwość. To zwyczajnie nieprawda.

Daleko od szosy

Warto także zajrzeć w głąb samych powiatów. Tu też się sporo dzieje. Dobrym przykładem wewnętrznego zróżnicowania jest powiat kartuski – widać, co decyduje o wyborach mieszkańców Kaszub.

Powiat kartuski jednym „bokiem” sąsiaduje z metropolią Trójmiasta, drugim zaś sięga w głąb „interioru”.  Z jednej strony mamy tu sięgające horyzontu osiedla budowane przez deweloperów na obrzeżach metropolii, z drugiej zaś – odludne Lasy Mirachowskie  i takie miejscowości jak na przykład Sianowo z sanktuarium Matki Boskiej Królowej Kaszub. W powiecie tym mieszkają pracujący w Trójmieście przedstawiciele klasy średniej (Banino, Miszewo, Żukowo), jak i rolnicy z dziada-pradziada, na co dzień posługujący się językiem kaszubskim (wsie wokół Sierakowic czy Mirachowa).

Spójrzmy więc na wyniki trzech wybranych miejscowości na terenie powiatu kartuskiego:

  • gmina Żukowo (15 – 25 km od centrum Gdańska)

PiS – 33,50 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 57,89 proc.

PRZEWAGA ANTYPIS: 24,39

  • gmina Kartuzy (25 – 60 km od centrum Gdańska)

PiS – 43,62 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 49,14 proc.

PRZEWAGA ANTYPIS: 5,52

PiS – 60,55 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 33,3 proc.

PRZEWAGA PIS: 27,25

Trudno oprzeć się wrażeniu, że poparcie dla Prawa i Sprawiedliwości rośnie wraz z odległością od Gdańska. To jest, być może zbyt duże uproszczenie, ale fakt mieszkania na wsi ma tu z pewnością znaczenie i wpływa na wybór partii rządzącej na karcie do głosowania.

Miastowi i wsiowi

Potwierdza się to również w przypadku innych kaszubskich miast. Wyniki wyborów wskazują, że „miastowi” – a mówimy tu o niewielkich miastach i prowincjonalnych miasteczkach, głosują w większości na AntyPiS, zaś mieszkańcy wsi – na PiS.

Spójrzmy na wyniki głosowania w czterech wybranych miastach powiatowych na tle wyników z całych powiatów:

PiS – 34,65 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 58,52 proc.

PRZEWAGA ANTYPIS: 23,87

  • powiat wejherowski

PiS – 36,63 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 55,05 proc.

PRZEWAGA ANTYPIS: 18,42


PiS – 30,99 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) -64,16 proc.

PRZEWAGA ANTYPIS: 33,17

  • powiat pucki

PiS – 36,89 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 55,94 proc.

PRZEWAGA ANTYPIS: 19,05


  • Kościerzyna

PiS – 37,27 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 55,49 proc.

PRZEWAGA ANTYPIS: 18,22

  • powiat kościerski

PiS – 46,25 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 46,14 proc.

PRZEWAGA PIS: 0,11


  • Chojnice

PiS – 36,66 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 56,12 proc.

PRZEWAGA ANTYPIS: 19,46

  • powiat chojnicki

PiS – 45,33 proc.

AntyPiS (KO, Lewica, PSL) – 47,52 proc.

PRZEWAGA ANTYPIS: 2,19


Jak widzimy, w kaszubskich miastach powiatowych zwykle bardzo wyraźnie zaznacza się przewaga AntyPiS.

Przewagę AntyPiS widzimy również w wynikach dla całych powiatów, jednak przewaga ta jest już znacząco mniejsza. Wniosek: kaszubska wieś głosowała na PiS, miasteczka powiatowe na AntyPiS.

Linia podziału między dwoma polskimi „plemionami” (PiS i AntyPiS) nie przebiega – jak to się często uważa, wzdłuż granicy aglomeracji, wielkich miast, lecz wzdłuż granic małych miasteczek – przynajmniej na Kaszubach. Wyborcy formacji składających się na AntyPiS to nie tylko mieszkańcy aglomeracji Trójmiasta, ale także np. Pucka (12 tys. mieszkańców) czy Kościerzyny (23 tys. mieszkańców).

Pytania bez odpowiedzi

Niniejszy artykuł ma na celu tylko przedstawienie wyników wyborów. Nie ma na celu analizy przyczyn stwierdzonych zjawisk. Nie zmienia to faktu że niektóre pytania – chciał nie chciał, same się nasuwają.

Jest ich kilka:

Co powoduje, że północ Kaszub jest tak „opozycyjna”, a południe i centralna część regionu – znacznie mniej „opozycyjna” i bardziej „prorządowa”? Jakie czynniki determinują takie właśnie wybory mieszkańców?

Co powoduje, że wyniki w powiatowych miasteczkach (które są znacznie bardziej „opozycyjne”) tak mocno różnią się od wyników okolicznych wsi (które są znacznie bardziej „prorządowe”)?

Czy rzeczywiście tak znaczące są występujące różnice – światopoglądowe, mentalne, aksjologiczne – między na przykład mieszkańcami „opozycyjnych” małych kaszubskich miasteczek (Kartuzy – 15 tys. mieszkańców, Puck – 12 tys. mieszkańców), a mieszkańcami „prorządowych” sąsiednich wsi?

Te pytania należy zadać socjologiom i politologom – z nadzieją, że w bezstronny, apolityczny i naukowy sposób będą szukać odpowiedzi.