Lasy Państwowe zajmują ok. 25 procent powierzchni Polski. Las nie należy do leśników, jego właścicielami jesteśmy my wszyscy. Leśnicy nim zarządzają, a politycy – ustawodawcy, wprowadzają prawo, które ma z jednej strony – zapewnić ochronę przyrody, z drugiej – określić ramy i zasady funkcjonowania gospodarki leśnej (czyli pozyskiwania pieniędzy z lasu), z trzeciej zaś – zapewnić nam, czyli obywatelom, prawo do korzystania z jego dobrodziejstw. Bo – jak już zostało na wstępie powiedziane, jest to nasze wspólne dobro.
A wszystko to dotyczy ok. 25 proc. powierzchni naszego kraju. Kwestia wydaje się więc niebagatelna. Jak możemy korzystać z jednej czwartej cześci naszego kraju?
Co obywatel może tu robić, a czego robić nie może?
Rozmowa z Anną Pikus, Naczelniczką Wydziału Społecznych Funkcji Lasu Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie.
Co mi wolno, a czego nie wolno w lesie? Czy wolno mi rozgarnąć ściółkę, na przykład?
Wolno panu być w lesie, i tak jak ustawa o lasach przewiduje [patrz – przywołane przepisy – poniżej – red.] , las jest udostępniany dla całego społeczeństwa – w zakresie określonym w tej ustawie. Chodzi o to, żeby nie szkodzić sobie i nie szkodzić lasom, przyrodzie. W tej sprawie mamy dwie strony – człowieka i przyrodę. Dla nas, leśników równie ważna jest przyroda co człowiek w niej przebywający. Mówimy między innymi o artykule 30 ustawy o lasach. Gdyby przyjąć literalne podejście, to owszem w lesie nie można rozgarnąć ściółki. Biwakować i palić ogień można jedynie w miejscach do tego wyznaczonych. W lesie można spacerować, najlepiej i najbezpieczniej po wyznaczonych szlakach, jeździć konno tylko po wyznaczonych trasach. Mamy w lasach setki tras i ścieżek dla rowerzystów. Nie wspominając o swobodnym grzybobraniu…
A jednak ustawa wprowadza szereg ograniczeń…
Nam, leśnikom zależy na tym, żeby każdy w lesie czuł się dobrze. Wcześniej już to powiedziałam, i chcę żeby to mocno wybrzmiało: jako gospodarze lasu musimy mieć na uwadze przyrodę. Ustawa nam jasno nie określa czy przełożenie liścia z jednego miejsca na drugie to już jest rozgarnianie ściółki czy nie. Natomiast praktyka i doświadczenie pokazują, że straż leśna podchodzi do tego racjonalnie, czyli „nie czepiamy się” jednego liścia. Jednak jeśli dane działanie człowieka jest wykroczeniem, jest szkodą dla przyrody, to taka osoba albo zostaje upomniana albo w rażących przypadkach nakłada się na nią mandat karny. Straż leśna zawsze bierze pod uwagę kontekst, w którym się w danej chwili znajdujemy.
NOWE CZASY. GDZYBOBRANIE I RUNMAGEDDON
Pani publicznie mówi o tym, że ustawę trzeba zmienić.
Chodzi o to, że porównując lata dziewięćdziesiąte XX wieku, z rokiem 2019, mamy diametralnie inne formy korzystania z lasu. Zmieniamy się jako społeczeństwo i zmienia się sposób, w jaki korzystamy z lasów.
Na czym te zmiany polegają?
Zaznaczę, że to nie jest moja osobista ocena, są realizowane badania na ten temat, zarówno ilościowe, jak i jakościowe. Korzystaniem z lasu kiedyś było przede wszystkim grzybobranie. Dla nas Polaków, zbieranie grzybów ciągle jest bardzo ważne, jednak w tej chwili inne funkcje są coraz bardziej istotne – wypoczynkowa, rekreacyjna. Mamy dwie zasadnicze grupy osób korzystających rekreacyjnie z lasu – jedna robi to wyczynowo, mam tu na myśli imprezy o charakterze sportowym, sa to sporty ekstremalne np. takie imprezy, jak Runmageddon czy Bieg Rzeźnika, a druga grupa szuka w lesie ciszy, relaksu, odprężenia. Społeczeństwo cały czas podlega procesowi urbanizacji, ciągle ludzie przenoszą się ze wsi do miast, i coraz częściej szukają w lesie wyciszenia, odpoczynku.
Czy to oznacza również zmianę ilościową? Czy coraz więcej ludzi odczuwa potrzebę takiego relaksu i wyciszenia?
To nie jest jednoznaczne. Liczby nie wskazują na to, żeby korzystających z lasu było coraz więcej. Według naszych badań ilościowych, ludzi regularnie i często odwiedzających las jest mniej. Liczba ludzi odwiedzających las rzadziej utrzymuje się na tym samym poziomie. Interpretujemy to tak, że ciągle przenosimy się ze wsi i małych miasteczek do dużych miast, więc odległość odgrywa tu niebagatelną rolę. W badaniach widzimy również wyraźne rozróżnienie w podejściu jakie mają do lasu mieszkańcy miast, a jakie mają mieszkańcy mniejszych miejscowości i wsi. Ludzie ci mają zupełnie inne oczekiwania co do lasu. W małych miejscowościach ciągle mamy podejście pragmatyczne, użytkowe, las to jest żywiciel, w niektórych regionach zbiór i sprzedaż owoców runa jest ważnym źródłem dochodu. Natomiast dla mieszkańców dużych miast las jest miejscem do jazdy na rowerze, biegania czy uprawiania popularnego ostatnio nordic walking. Mocno to widać w naszych badaniach, oczekiwania wobec lasu się zmieniają w zależności od miejsca zamieszkania.
Czy dla Polaków las jest czymś ważniejszym niż jeszcze 20-30 lat temu?
Odpowiadając na to pytanie, będziemy mówić o interpretacjach, nie o samych badaniach. Powiedziałabym, że dzisiaj ludzie korzystają z lasu bardziej świadomie, w konkretnym celu, żeby przebiec 10 km albo obserwować ptaki – to kolejna dziedzina aktywności, która obecnie dynamicznie się rozwija, mam na myśli tzw. birdwatching. Ci ludzie nie chodzą do lasu na „zwykły” spacer. Nie wiem, czy możemy to wartościować, że las dla nich jest ważniejszy niż dla ludzi, którzy zbierając grzyby i jagody zarabiają na życie… Jest to inna relacja.
Zmiana polega na skonkretyzowaniu oczekiwań?
Tak, zdecydowanie.
Oczekiwań wobec lasu i wobec was – leśników?
Tak. My równoważymy wszystkie funkcje jakie pełni las, przyrodniczą, rekreacyjną i gospodarczą…
Dzisiaj od społeczeństwa pojawiają się pytania i krytyka – czy gospodarka leśna na danym terenie jest właściwa? Tych pytań nie było jeszcze 20 czy 30 lat temu ponieważ więcej ludzi z lasu i obok lasu żyło. Do lasu coraz częściej „wchodzą” ludzie bardziej świadomi, z konkretnymi oczekiwaniami, lepiej wykształceni i reprezentujący postawy obywatelskie. Pozwalają sobie na zabieranie głosu w sprawie na przykład gospodarki leśnej. Dawniej takich głosów było mniej.
Możemy się domyślać, że jedną z przyczyn jest zjawisko urbanizacji właśnie. Wciąż jest wiele osób, dla których las jest miejscem pracy, to są dziesiątki tysięcy ludzi. Oni wiedzą, na czym polega gospodarka leśna. Mieszkańcy miast – już niekoniecznie, bo żyją innymi sprawami. Przenosząc się do dużych miast zatracamy pojęcie o tym, na czym polega gospodarka leśna, z czym się to wiąże, jak i dlaczego się ją prowadzi. Stąd wynikają różne punkty zapalne, tak to nazwijmy. Staramy się na te wszystkie pytania odpowiadać, najzwyczajniej w świecie… A samo gospodarowanie lasem w zasadzie się nie zmieniło na przestrzeni tych lat. Ciągle sadzimy więcej niż wycinamy, więc powierzchni leśnej nam wciąż przybywa. Konsekwentnie dążymy do tego żeby było jej coraz więcej.
Wracając do samej ustawy – czy w związku ze zmianą w oczekiwaniach Polaków wobec lasu, powinna się zmienić ustawa?
Na pewno wiele rzeczy ułatwiłoby to, zarówno ludziom korzystającym z lasu, jak i samym leśnikom. Pojawiły się nowe dyscypliny sportu i rekreacji, i mimo wielkiej chęci i woli leśników, by udostępniać las, musimy działać – tak jak każdy obywatel, w ramach prawa. A obecne przepisy są dla nas… dużym wyzwaniem.
A konkretniej? Jakie sytuacje są wyzwaniem, które przepisy są wyzwaniem?
Nie chcę priorytetyzować, bo to zależy od grupy korzystającej z lasu, i każdy będzie miał inną potrzebę – pszczelarze będą mieli inne potrzeby i oczekiwania, a miłośnicy bushcraftu inne.
Ale – uogólniając – w którą stronę powinna iść zmiana?
To już będzie zależeć od ustawodawcy. Ja mogę powiedzieć, jakie są społeczne oczekiwania od Lasów Państwowych, jakie prośby i pytania kierują do nas ludzie. Dotyczą ograniczonych możliwości biwakowania, które w miejscach do tego niewyznaczonych jest zabronione – ludzie nas pytają czy mogą biwakować w określonych miejscach, czy nie. Inne pytania dotyczą wjazdu do lasu pojazdami silnikowymi. Spora część pytań dotyczy możliwości uprawiania sportów rowerowych. W tej chwili najbardziej skupiamy się na grupach buschcrafterów, survivalowców i harcerzy.
LEŚNI LUDZIE CHCĄ DO LASU. LEGALNIE
No właśnie, rozpoczęły się rozmowy środowiska bushcrafterów i survivalowców z leśnikami, a pani jest uczestniczką tych rozmów.
Tak.
Bushcraft (ang. bush – zarośla, craft – rzemiosło). To dziedzina wiedzy, swego rodzaju rozrywki, albo: rekreacji. To również pewna filozofia nawiązująca do powrotu do natury. Bushcraft dla wielu może mieć różne oblicza. O co chodzi? Chodzi o komfortowe przebywanie na łonie natury. Bushcraft to zespół pewnych umiejętności i fascynacji przebywaniem w lesie. Przy czym to coś więcej niż zwykły spacer po lesie. Bushcrafterzy w lesie śpią, gotują, czytają książki, albo… po prostu spędzają czas. Można, w pewnym uproszczeniu powiedzieć, że traktują las jak swój drugi dom, w którym chcą przebywać. Po prostu. Trzeba jednak dodać, że – przynajmniej w swych założeniach, bushcraft to korzystanie z lasu w sposób jak najmniej inwazyjny. Bushcrafter pojawia się na nocleg, rano znika zabierając ze sobą wszystkie swoje „zabawki” – i nikt postronny nie powinien zorientować się, że w tym miejscu odbywał się biwak. Leave no trace (ang. „nie pozostawiaj śladów”) – to zasada bushcrafterów, w której wyraża się szacunek dla przyrody.
Jak przebiegają te rozmowy?
Otwarcie mogę powiedzieć, że z mojej perspektywy przebiegają bardzo dobrze. Jestem bardzo zbudowana postawą środowiska bushcrafterów i surwiwalowców. Są to osoby, które chcą przebywać na terenie leśnym w sposób mniej zorganizowany niż na przykład taki, jaki jest na polu kempingowym. Jestem bardzo zbudowana wysoką etyką tych osób – mam na myśli sposób, w jaki traktują las, przyrodę. Widzimy, słyszymy że im także zależy, żeby w lesie przebywać w jak najmniej inwazyjny sposób. To się bardzo mocno zbiega z naszymi oczekiwaniami.
Jednak przepisy, z natury swej rzeczy, dotyczą wszystkich obywateli. Żeby chronić przyrodę, trzeba oddzielić ziarna od plew. Jest grupa, która ma wysoką etykę i jest masa ludzi, która tej etyki nie ma – i chyba to jest główny problem.
Wiadomo, że jako społeczeństwo uczymy się etyki bycia turystą czy rekreantem. Widzimy to, że społeczeństwo się uczy, ciągle zmagamy się z potwornym problemem zaśmiecania lasów, ale też widzimy ogromne postępy. Osobiście jestem zwolenniczką filozofii: mierzmy wyżej niż niżej, więc chcemy równać do tych osób, z którymi się teraz spotykamy, a nie do tych, które zaśmiecają las. Uważam, że ludzi, którzy szkodzą, jest mniej niż tych, którzy charakteryzują się wysoką etyką. Tylko, że działania „szkodników” na tyle mocno wybrzmiewają, że psują opinię osób, które są bushcrafterami czy surwiwalowcami. Wiadomo też, że nie możemy pozwolić na wszystko. Zbalansowanie potrzeb ludzi i kwestii związanych z ochroną przyrody – to jest nasze zadanie – podczas tych spotkań oraz wewnętrznie, w samych Lasach Państwowych.
Czym różni się bushcraft od survivalu? To nie jest łatwe pytanie, sami bushcrafterzy i survivalowcy miewają problem z odpowiedzią na nie. Można, w dużym uproszczeniu powiedzieć, że survival to swego rodzaju wyzwanie. Przetrwać przy jak najmniejszym ekwipunku. Zmierzyć się z siłami natury. Dotrzeć z punktu A do punktu B, przemierzając bagna i wysokie góry. Sprawdzić swoją wiedzę, siłę ducha i wytrzymałość fizyczną. To są tematy, które kręcą survivalowca podejmującego wyzwania… A bushcrafter? W tym czasie będzie sobie smażył karkówkę na ognisku, pogawędzi z kolegami i albo pomilczy wsłuchując się w głosy ptaków…
Oczywiście dokonano tu pewnego uproszczenia, survivalowiec też może sobie usmażyć karkówkę i może być nawet z wykształcenia ornitologiem. Chodzi raczej o ukazanie w wyrazistym świetle róznych motywacji, którymi kierują się bushcrafetrzy i survivalowcy.
Jak to zrobić?
Nie znam jeszcze odpowiedzi na to pytanie.
Może wprowadzić swego rodzaju reglamentację szczególnych uprawnień do działalności w lesie? Na internetowych forach bushcraftowych mówi się o pomyśle wprowadzenia czegoś na kształt karty wędkarskiej, zwanej roboczo Kartą Włóczykija. Wydawałyby ją Lasy Państwowe ludziom, którzy spełniliby określone wymagania, zdali egzamin. Inny pomysł – to znaczące zwiększenie liczby miejsc, w których dozwolone byłoby biwakowanie, chodzi o miejsca dzikie, odludne, do których nie da się dojechać samochodem, bez infrastruktury takiej jak na campingu.
Tak, rozmawialiśmy o karcie na spotkaniu, i jeśli chodzi o przedstawicieli bushcrafterów i surwiwalowców, ich stanowisko było takie, że to nie jest dobry pomysł. Dla dobra sprawy nie chciałabym mówić jeszcze o konkretnych rozwiązaniach, opracowaliśmy pewien katalog pomysłów, który konsultujemy z naszymi radcami prawnymi, powoli to opracowujemy… Marek Lewandowski (bushcrafter biorący udział w rozmowach – red.) ładnie powiedział na swoim vlogu, że jesteśmy dużą organizacją, obejmujemy duży obszar Polski, że jesteśmy jak lotniskowiec, którego nie da się zawrócić w jednej chwili, że to musi potrwać. Zdajemy sobie sprawę z dużych oczekiwań, niecierpliwości ale… Znam Lasy Państwowe, pracuję tu już od kilkunastu lat i wiem, że cierpliwość popłaca. Dlatego dzisiaj nie odpowiem panu na pytanie, czy i co konkretnie będzie wprowadzane w życie. To zależy od tego, które z tych rozwiązań będzie się wpisywać w obowiązujące przepisy. Szukamy rozwiązania, które będzie najmniej angażujące biurokratycznie i jednocześnie zapewni bezpieczeństwo w lasach. Bo z naszej perspektywy bezpieczeństwo to jest kluczowa sprawa, trzeba mieć świadomość, że to my – Lasy Państwowe, odpowiadamy za bezpieczeństwo ludzi przebywających na naszym terenie.
No właśnie, to kolejny szeroki temat. Jak sobie złamię nogę w lesie, to mogę wystąpić do Lasów Państwowych o odszkodowanie…
Jest to trudny temat. Nam naprawdę zależy na tym, żeby na terenie Lasów Państwowych nikomu nic złego się nie stało.
Jeśli ktoś jest idiotą i skacze ze skarpy na główkę, i skręci sobie kark, a zrobi to w lesie, to raczej trudno winić za to Lasy Państwowe…
Pan podaje ekstremalne przypadki. Chodzi nam raczej o to, żeby zapewnić bushcrafterom bezpieczeństwo…
Jakie bezpieczeństwo? Sam jestem bushcrafterem i nie sądzę, żeby trzeba mi było jakoś specjalnie zapewniać bezpieczeństwo. Sam powinienem o to zadbać. Jak w nocy do obozowiska przyjdzie niedźwiedź, to trudno. Przecież nie będę winił leśniczego, że niedźwiedź do mnie przyszedł.
No widzi pan, my musimy pomyśleć również o osobach, którym przyjdzie do głowy taki pomysł, żeby winić za to Lasy Państwowe. Trochę się amerykanizujemy…
Jako społeczeństwo zrobiliśmy się roszczeniowi?
Tak. A firmy ubezpieczeniowe widzą potencjał w takich sytuacjach, jak na przykład wypadki drogowe czy błędy w leczeniu. Więc musimy dbać o komfort pracy leśniczych i bezpieczeństwo prawne instytucji. Wiadomo, że doświadczeni bushcrafterzy i surwiwalowcy zdają sobie sprawę z różnego rodzaju ryzyka, ale są również osoby nie zdające sobie z tego sprawy, więc kiedy mówię o bezpieczeństwie, to mam na myśli również takie kwestie, jak dostarczyć początkującemu bushcrafterowi komplet informacji, czego może się spodziewać, i jak się zachowywać, żeby nie stwarzać dla siebie zagrożenia i nie szkodzić samemu lasowi.
A co ta osoba zrobi ta wiedzą, to już inna sprawa. Co by pani poradziła komuś, kto by chciał zanocować sobie w lesie?
Poradziłabym kontakt z gospodarzem tego terenu, z rozmów z bushcrafterami wiem, że najzwyczajniej w świecie można się dogadać – w takim sensie, że nadleśniczy lub delegowany do tego leśniczy wskaże miejsce, w którym pobyt bushcraftera nie będzie zagrażał – ani człowiekowi, ani przyrodzie. Najzwyczajniej w świecie po ludzku – pójść, dogadać się.
A jeśli się nie da z leśniczym dogadać?
Zapewne będą sytuacje kiedy nie otrzymamy zgody, ale wierzę głęboko, że leśniczowie w takich sytuacjach mają swoje, merytoryczne argumenty, poparte wiedzą, której osoba przychodząca do lasu nie ma – wie, że w danym miejscu będą realizowane jakieś działania gospodarcze albo jest tam rezerwat albo strefa ochronna jakiegoś gatunku…
Z mojego doświadczenia wynika, że często leśniczowie nie rozumieją, dlaczego nie chcę nocować w namiocie na kempingu, i po co w ogóle chcę iść na noc do lasu. Słyszę: „Ale o co panu chodzi? Czego pan szukasz w lesie po nocy?”
Będziemy uświadamiać leśników kim są bushcrafterzy i surwiwalowcy, z czym przychodzą, i jakie są ich oczekiwania. Nawet organizacje harcerskie – a chyba każdy wie, jak jest charakter ich działalności, mają z tym problem. Z drugiej strony tych grup dzisiaj jest tak dużo, że leśniczy ma prawo nie wiedzieć, z kim rozmawia…
Więc powinno się edukować również leśniczych.
Tak, dlatego teraz toczą się rozmowy u nas w Generalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Warszawie, a potem może będą się toczyć na poziomach regionalnych dyrekcji. Wątek uświadamiania naszych pracowników jest strategiczny. Nie stawiamy się w roli, że oto ktoś do nas przychodzi, a my go obsłużymy albo nie… Nie! Naprawdę chcemy, żeby każdy mógł z lasu korzystać, tylko że również nam jest potrzebna wiedza o tych środowiskach i bardzo się cieszę, że mamy taką grupę, z którą można szczerze, nieroszczeniowo i poważnie rozmawiać. Bushcrafterzy i surwiwalowcy zaimponowali mi swoją postawą i wiedzą…
Pokazali, jak się rozpala ogień bez zapałek?
[śmiech]
Nie, raczej chodziło mi o wiedzę dotyczącą funkcjonowania przepisów w innych krajach Europy. Przebieg dotychczasowych rozmów to dla mnie dobra wróżba na przyszłość.
Leśne przepisy obowiązujące w Polsce [przegląd subiektywny i nieco złośliwy]
Zanim wejdziemy do lasu, powinniśmy zapoznać się przede wszystkim z Artykułem 30 Ustawy o lasach.
1. W lasach zabrania się:
(…)
2) zaśmiecania;
3) rozkopywania gruntu;
4) niszczenia grzybów oraz grzybni;
5) niszczenia lub uszkadzania drzew, krzewów lub innych roślin;
(…)
7) zbierania płodów runa leśnego w oznakowanych miejscach zabronionych;
8) rozgarniania i zbierania ściółki;
9) wypasu zwierząt gospodarskich;
10) biwakowania poza miejscami wyznaczonymi przez właściciela lasu lub nadleśniczego;
(…)
12) płoszenia, ścigania, chwytania i zabijania dziko żyjących zwierząt;
13) puszczania psów luzem;
14) hałasowania oraz używania sygnałów dźwiękowych, z wyjątkiem przypadków wymagających wszczęcia alarmu.
(…)
3. W lasach oraz na terenach śródleśnych, jak również w odległości do 100 m od granicy lasu, zabrania się działań i czynności mogących wywołać niebezpieczeństwo, a w szczególności:
1) rozniecania ognia poza miejscami wyznaczonymi do tego celu przez właściciela lasu lub nadleśniczego;
2) korzystania z otwartego płomienia;
(…)
Artykuł 120 Kodeksu wykroczeń wskazuje, że szałas można budować z drewna, którego wartość nie przekracza ok. 600 zł.
Kto w celu przywłaszczenia dopuszcza się wyrębu drzewa w lesie albo kradnie lub przywłaszcza sobie z lasu drzewo wyrąbane lub powalone, jeżeli wartość drzewa nie przekracza 500 złotych,podlega karze aresztu, ograniczenia wolności albo grzywny.
Przy budowaniu szałasu, czy np. przygotowywaniu kijka na kiełbaskę, lub konstruowaniu kuchni polowej z drewna, warto pamiętać o artykule 148 Kodeksu wykroczeń:
Kto:
1) dokonuje w nienależącym do niego lesie wyrębu gałęzi, korzeni lub krzewów, niszczy je lub uszkadza albo karczuje pniaki,
2) zabiera z nienależącego do niego lasu wyrąbane gałęzie, korzenie lub krzewy albo wykarczowane pniaki, podlega karze grzywny.
Artykuł 153 Kodeksu wykroczeń jest natomiast przepisem, który może stanowić podstawę do otrzymania mandatu za zbieranie ziół lub soku z brzozy… Uwaga! Szyszki też nie można zerwać!
Kto w nienależącym do niego lesie:
1) wydobywa żywicę lub sok brzozowy, obrywa szyszki, zdziera korę, nacina drzewo lub w inny sposób je uszkadza,
2) zbiera mech lub ściółkę,
3) zbiera gałęzie, korę, wióry, trawę, wrzos, szyszki lub zioła albo zdziera darń,
4) zbiera grzyby lub owoce leśne w miejscach, w których jest to zabronione, albo sposobem niedozwolonym,
podlega karze grzywny do 250 złotych albo karze nagany.
Możemy mieć również problem, gdybyśmy chcieli zamaskować pozostałości po… No wiadomo, o co chodzi. Każdy król czasem chadza piechotą.
Artykuł 154 Kodeksu wykroczeń:
Kto na nienależącym do niego gruncie leśnym lub rolnym:
(…)
4) kopie dół lub rów,
podlega karze grzywny do 1000 złotych albo karze nagany.
Pamiętać także trzeba, że – jak będziemy niegrzeczni, możemy zostać niezwłoczne i natychmiastowe opuszczenie lasu, a gdy się nie zastosujemy do poleceń, będzie nas to słono kosztować.
Artykuł 157 Kodeksu wykroczeń:
Kto wbrew żądaniu osoby uprawnionej nie opuszcza lasu (…), podlega karze grzywny do 500 złotych lub karze nagany.
I jeszcze, na koniec – Artykuł 163 Kodeksu wykroczeń:
Kto w lesie rozgarnia ściółkę i niszczy grzyby lub grzybnię, podlega karze grzywny albo karze nagany.
Uważajmy więc, jak stąpamy….
Należy jednak dodać i podkreślić z całą mocą, że – na całe szczęście, ogromna większość leśników – zachowując zdrowy rozsądek, nie stosuje restrykcyjnie i literalnie powyższych przepisów, przynajmniej jeśli nie rozpala się w lesie ogniska.
W tym ostatnim przypadku bywają jednak bardzo stanowczy…