Cicha kameralna plaża w Osłoninie i Rzucewie. Plażing chodzony 11

Cicha kameralna plaża w Osłoninie i Rzucewie. Plażing chodzony

Na plaży w Osłoninie cywilizacji jest dokładnie tyle, ile potrzeba. Czyli niewiele.

– Tato, jedźmy nad morze!

Gdy słyszę coś takiego, przed oczami mam obraz parawaningowych labiryntów, kolorowej mozaiki ręczników, krzątających się po piasku, nabłyszczonych olejkami mrówek. W uszach dźwięczą odgłosy elektronicznych urządzeń do bezsensownego wydawania pieniędzy, raz po raz zaś: „czterdzieści, pięć!” – wrzask pani z budki z flądrą i kebabem nawołującej zagubionego w Toi Toi-u konsumenta.

Plażing, parawaning

– Nad morze, synek, mówisz? – głos mi się łamie, podbródek zaczyna drżeć. Wtem jednak myśl nadchodzi śmiała, plan jawi się ambitny. – Dobrze, pojedziemy. Ale ja wybiorę miejsce.

Albo plażing albo zwiedzanie. Jeśli natura i spokój – to kaszubski las nad jeziorem. Jeśli dyskofrytki i Zenek Martyniuk – to nad morze. Bo reguła jest taka, że albo leżenie albo zwiedzanie. Muzeów na plaży nie ma. Rezerwatów przyrody też. Jak plażing, to parawaning, turystyka wyjątkowo niekwalifikowana.

Jest tylko jeden wyjątek od tej reguły, Słowiński Park Narodowy. Ale to tak daleko z naszych Kartuz…

Czyżby tylko jeden wyjątek?

Ruszamy z synkiem do Osłonina, małej miejscowości między Rewą a Rzucewem.

 

 

Sklepik z widokiem

Droga z Kartuz zajmuje nam godzinkę z haczkiem (z Trójmiasta będzie podobnie). Wieś Osłonino wita nas sennym klimatem, zupełnie niepodobna jest do innych nadmorskich miejscowości. Ani jednej budki z kebabami i popcornem. Za to sklep, jakby wyjęty z czasu przeszłego słusznie minionego, stoliczek przed nim i szerokie ławy za nim, a na ławach miejscowi raczą się nadmiernie bursztynowym napojem w ten upał. Czyli – wszystko się toczy własnym, niespiesznym rytmem. Tacy jak my – przyjezdni, są tu raczej dodatkiem do rzeczywistości niż wykonawcami głównych ról. I to wszystko, o dziwo, w odległości trzystu metrów od plaży. Ze stoliczka pod sklepem rozciąga się widok na Zatokę Pucką.

Plaża w Osłoninie

Dojeżdża się do niej samochodem. Kilkanaście aut rejestracje głównie miejscowe, nieco więcej ludzi plażuje, ale żadnego tłumu tu nie ma. Kąpielisko niestrzeżone, nie ma kogo zapytać o budzące ostatnio postrach na wybrzeżu sinice. Widząc jednak, jak ludziska ochoczo pławią swoje pociechy, nawet kilkumiesięczne… Nie ma się co zastanawiać, synek przebiera nogami, wiem, że próba powstrzymania go od zielonkawej wody jest pozbawiona jakichkolwiek szans powodzenia.

Jest wiec plaża bez zgiełku, jest więc klimat spokoju, jest więc miejsce kameralne i ciche. Być może inaczej wygląda to w weekend, ale dzisiaj, w czwartek po południu znajduję to, czego szukałem.

Plaża w Osłoninie warta jest polecenia rodzicom z dziećmi. W zasadzie nie ma zagrożenia, że stanie im się coś złego gdy wejdą do wody. Będą miały wodę do pasa. O ile dla pływających dorosłych może to stanowić niejaki problem, o tyle dla pluskających się dzieci – tylko frajdę. A jaka ciepła ta płytka woda, teraz, w czas upałów! Inna rzecz, że koloru zielonego, i to mocno zielonego… Jednak sinice stanowią teraz problem na całym wybrzeżu, więc nie można tego zaliczyć do grona szczególnych wad osłonińskiej plaży.

Cywilizacji szczypta, tyle ile trzeba

Jest jeszcze jedna sprawa, przemawiająca na korzyść plaży w Osłoninie. Widzę kamper, stojący dosłownie kilka metrów od brzegu. Mieszkańcy owego mobilnego przybytku przyjechali z poznańskiego. Mają ze sobą kajty, ponton. Jak mówią, to jedno z niewielu miejsc w Polsce, w których można postawić kamper bezpośrednio nad morzem. Co więcej – można tu „kamperować” za darmo. Jest Toi Toi (czysty, zadbany – sprawdziłem), problemem tylko jest brak wody. Trzeba brać baniaki i napełniać je we wsi.

– Tak, trochę tu daleko do cywilizacji. Ale czy wszystko trzeba zaraz cywilizować? – retorycznie pyta mój rozmówca.

Dodaje, że raz w tygodniu ktoś sprząta to miejsce, ktoś wywozi ścieki z Toi Toi-a. Nie jest to więc tak, że nikt się tym nie opiekuje. Odrobina cywilizacji tu jest. Tyle, ile trzeba, w sam raz.

Sympatyczni państwo mówią, żebym nie pisał tego wszystkiego, bo zaraz zjedzie się tu milion kamperów. Tak jak bywa w weekendy. Nie ma gdzie się rozstawić.

Być może w weekendy rzeczywiście jest tu tłoczno, ale teraz w czwartek przedwieczorną porą – absolutnie nie.

Klif. Szerszy horyzont

Godzinna kąpiel musi synkowi wystarczyć. Tuz obok plaży znajduje się osłoniński klif. Trzeba to zobaczyć. Trzeba popatrzeć na morze z góry.

– Ale po co? – pyta synek.

– Żeby poszerzyć sobie horyzont.

Nie prowadzi na niego żadna wyraźna ścieżka, nie mówiąc o oznakowanym szlaku. Wymijamy pokrzywy, wspinamy się w kierunku „na czuja” i już, po chwili jesteśmy na klifie. Oczywiście nie jest on rozmiarów tego orłowskiego, ale za to jest bezludny. Wędrując po lesie (jest, jest – natura i morze, tuż obok!), uważając na to, gdzie stąpamy, podziwiamy zielonkawość morza po szeroki horyzont.

UWAGA! Klif nie jest zabezpieczony i miejscami można tu skręcić kark. Niektóre drzewa mają odsłoniety system korzeniowy, lepiej do nich nie podchodzić. Wygląda to tak, że lada moment takie drzewo runie w dół. Trzeba uważać na dzieci i samemu być ostrożnym.

Mokre gacie i głupie miny w eleganckim pałacu

Trzy kilometry dalej – Rzucewo. Plaża i pałac.

W drodze do Rzucewa podziwiamy piękną Aleję Lipową. Podobno sadził je sam król Jan III Sobieski. Tak… Już to widzę, jak brał w do ręki łopatkę, schylał się, kopał dołek…

W pałacu czujemy się nieswojo, to znaczy – chyba ja się tak czuję, bo synek nie zawraca sobie głowy błahostkami. Nieubrani jesteśmy odpowiednio. Tak tu elegancko… Synek pochłania loda, a wcześniej, w oczekiwaniu na tegoż, zabawia się robieniem zdjęć tatowi, który głupkowatym nastrojem próbuje zamaskować skrępowanie wynikające z faktu posiadania na sobie mokrych od kąpieli gaci i lumpenkoszulki plażowo-bylejakiej. Ciekawostką jest, że do Rzucewa przyjeżdżał Jan III Sobieski. Ale nie do tego pałacu, który powstał dwieście lat temu. Nie przeszkodziło to jednak właścicielom umieścić tegoż króla w nazwie hotelu.

Na marginesie: w pałacu jest elegancko nad wyraz, a ceny odzwierciedlają panujący ty klimat, choć nie można powiedzieć, żeby były wygórowane ponad miarę. Propozycja szefa kuchni – obiad dla czterech osób, to koszt ponad 160 zł. Dania główne w cenie od 50 do 100 zł. Nocleg zaś – od 160 do 380 zł. za pokój dwuosobowy. Doba w apartamencie – od 440 do 680 zł.

Natura, kultura, plaża

Plaża w Rzucewie. Jeszcze mniejsza niż w pobliskim Osłoninie. Woda tak samo płytka, kilkanaście osób. Może trochę bardziej cywilizowana (jest parking w pobliżu i plac zabaw), ale jak najbardziej kameralna. Kilkusetletni park zdaje się wkraczać na nią, zagarniać ją dla siebie, umniejszać znaczenie jakie nadają zwykle plaży ludzie. Natura zna tu swoje prawa i nie waha się ich używać. Jest pięknie, cicho i refleksyjnie i jakoś tak… ciągle elegancko. Jakby pałac roztaczał aurę, która dociera do samego morza.

Kto powiedział, że na plaży nie ma muzeów? Ja tak napisałem?

Kilkaset metrów dalej – Park Kulturowy Osada Łowców Fok. Zabytkowa kaszubska chata, w której się znajduje, stoi niemal przy samym brzegu Zatoki. Niestety, gdy do niego docieramy, jest już zamknięty. Niestety nie będzie nam dane dzisiaj zwiedzić muzeum, ale przecież w Magazynie Kaszuby już o nim pisaliśmy…

Łazili tacy po plaży z dzidami

To chyba jedyne takie miejsce, w którym – po zwiedzeniu ekspozycji, można raz dwa rozłożyć ręczniczek i zanurzyć się w falach Bałtyku. Co też z ukontentowaniem, czynimy…

Cały dzień bez popcornu

Plaża, klif, pałac i muzeum, to nie wszystko. W pobliżu jest jeszcze rezerwat przyrody Beka (na południe od Osłonina), i szlak rowerowy do Pucka (na północ od Rzucewa).

To doskonała propozycja dla rowerzystów – szlak z Rewy do Pucka pozwala na zwiedzenia wszystkich tych atrakcji, a zarazem przebiega przez wyjątkowo malownicze tereny nadmorskie.

Wracamy do domu po kilku godzinach. Jedziemy zmęczeni łażeniem, zrelaksowani i głodni. Po drodze szukamy jakiegoś hot-doga na stacji benzynowej. Spędziliśmy prawie cały dzień na plaży, na klifie, zwiedzaliśmy pałac, wędrowaliśmy wzdłuż brzegu. Uprawialiśmy plażing chodzony. Nie było czasu na jedzenie. Nie było także miejsca, w którym moglibyśmy zakupić jakiegoś kebaba czy frytki. Jak to, byliście na plaży i nie było takiego miejsca? Ano nie było. I chwała Bogu za to!

Nad takie morze to ja mogę jeździć, nawet codziennie.


INFORMACJE PRAKTYCZNE, KRAJOZNAWCZE NA TEMAT OSŁONINA, RZUCEWA I OTACZAJĄCYCH JE ATRAKCJI – ZNAJDZIECIE W LINKACH PONIŻEJ

Rzucewo, Zamek Jan III Sobieski. Pałac, w którym nigdy nie było króla

Rzucewo – Osłonino, Aleja Lipowa Sobieskiego. Wśród wiekowych drzew

Rzucewo, Park kulturowy. Osada Łowców Fok sprzed ponad 2000 lat

Rezerwat przyrody Beka. Spacer wśród natury