Według danych Głównego Inspektoratu Ochrony Środowiska w 2016 r. w Polsce żyło blisko 2140 osobników. Jeśli chodzi o dane dotyczące Pomorza – jak twierdzą urzędnicy GIOŚ, dane są rozbieżne i zawarte w granicach 430-900 osobników. Liczebność ta określana jest „na podstawie zimowych tropień na terenie całego kraju w nadleśnictwach i parkach narodowych oraz całorocznych obserwacji śladów bytowania”. GIOŚ twierdzi, że „tendencja jest wzrostowa”.

Rozmowa z dr Sabiną Nowak, prezeską Stowarzyszenia dla Natury Wilk, wieloletnią badaczką wilków, jednym z największych w Polsce autorytetów w tym temacie.
Wilków na Pomorzu jest coraz więcej. Dlaczego?
W 1998 roku zostały objęte ochroną i od momentu, kiedy się do nich nie strzela, ich populacja wzrasta i zasiedlają tereny, na których wcześniej zostały wytępione.
WILKI GINĄ, NIE TYLKO NA DROGACH
Czy to znaczy, że będzie ich coraz więcej, aż w końcu znowu będzie trzeba do nich strzelać?
To nie jest tak, że wilków przybywa w nieskończoność. Tylko część z nich się starzeje, reszta ginie w różnych sytuacjach. Na przykład pod kołami samochodów, praktycznie w każdym tygodniu dostajemy informacje o kilku martwych wilkach na drogach. Poza tym zwierzęta te mają wielu naturalnych wrogów, z czego nie zawsze zdajemy sobie sprawę. Mam na myśli różne choroby, na przykład świerzbowca, ale także wiele nowych chorób, odkleszczowych. Trzeba pamiętać o interakcjach pomiędzy grupami wilków – one też mogą prowadzić do ich śmierci, gdy jest konkurencja między sąsiadującymi ze sobą grupami.
Czyli, że zawsze będzie ich tyle samo?
Generalnie, określony stan będzie się utrzymywał. Jeśli grupa rodzinna składa się z sześciu czy ośmiu wilków, w zależności od tego jaki to jest obszar, to potrzebuje konkretnej ilości jedzenia, więc obszar musi mieć odpowiednią wielkość. To zależy od zagęszczenia dzikich zwierząt kopytnych. Nie da się „upchać” w jednym kompleksie leśnym więcej grup rodzinnych wilków niż tyle, ile jest w stanie się tam wyżywić. Oczywiście mogą być wahania, to nie jest tak, że ten poziom zawsze jest stały, bo latem wilków jest więcej – wówczas są szczenięta. Ale do zimy przeżywa tylko jakaś część szczeniąt. Odchodzą też wilki które się wychowały w watahach, które są podrośnięte i mają niecałe dwa lata. Takie osobniki przenoszą się na inne obszary, szukają własnych terytoriów. Dlatego liczba samych wilków jest zmienna, natomiast liczba grup rodzinnych jest w miarę stała.
SAMOTNY WILK IDZIE W ŚWIAT
Co się dzieje z wilkiem, który dorósł i odchodzi od swojej rodziny?
Szuka partnerki albo partnera żeby założyć nową grupę rodzinną. Często ginie na drogach, tam właśnie najczęściej znajdowane są martwe dwuletnie albo niespełna dwuletnie osobniki. Jeśli uda mu się znaleźć jakiś obszar, miejsce opuszczone po poprzedniej grupie rodzinnej, może wtedy zająć takie terytorium ze swoją partnerką. To jest trochę tak jak w mieście, jak się pojawiają pustostany, to ktoś je zajmuje, remontuje, i tak dalej…
Ale jak młode wilki nie znajdą odpowiedniego pustostanu, to zostaną singlami…
Tak, zostaną singlami albo zginą w walce. Innym wilkom, osiadłym już na danym terytorium, nie spodoba się, że szwenda im się „po domu” jakiś obcy singiel.
WILKI I MYŚLIWI
Czy odczuwa pani presję ze strony środowiska myśliwych, żeby wznowić polowania na wilki?
Tak, presja ze strony myśliwych jest odczuwalna, i to bardzo. Intensywnie dążą do tego, różnymi drogami, czasami strasząc ludzi, w mediach często używają takich informacji, że wilki są niebezpieczne, że dzieci będą atakowane, i tak dalej… Tymczasem wilki były w Polsce od zawsze, przez ostatnich kilkadziesiąt lat w Polsce północno-wschodniej i w Karpatach wilki były stałym elementem ekosystemu i żaden człowiek przez nie w żaden sposób nie został skrzywdzony. Psy co roku zagryzają kilka osób i jakoś nikt nie krzyczy, że trzeba do nich strzelać.
Dlaczego, pani zdaniem, wilki „przeszkadzają” myśliwym?
Myśliwi, którzy nie są przyzwyczajeni do obecności wilków, dużych drapieżników w swoich obwodach łowieckich, nie są też przyzwyczajeni do tego, że w polowanie trzeba włożyć więcej wysiłku. Mówią, że wilki im przeszkadzają w polowaniach, uniemożliwiają im łatwe zabicie sarny czy jelenia, które się pasą jak krowy pod amboną.
A jeśli na danym obszarze pojawia się wilk, to…
Zwierzyna jest bardziej ostrożna, płochliwa. Myśliwi na obszarach, gdzie nie ma wilków, inaczej myślą o polowaniu niż ci z obszarów, gdzie wilki są od dawna.
OBIAD NA SZYBKO, PO DRODZE
Wilki czynią szkody w hodowlach zwierząt. Temu nie da się zaprzeczyć.
Robiliśmy analizy genetyczne śliny pozostawianej na zwierzętach gospodarskich zabitych przez wilki, i okazało się, że to są ataki osobników wędrujących. Młode wilki które odchodzą od rodziców, idą przez obszary, których nie znają, nie wiedzą dokładnie gdzie są zwierzęta kopytne, bo są na nowym terenie. Im właśnie często się zdarza polowanie na zwierzęta hodowlane. To jest dla nich najłatwiejsza zdobycz. To tak jak my, gdy jesteśmy w podróży, jemy to, co akurat mamy pod ręką.
Ile jest wilków w Polsce? Dane pochodzące z Generalnej Inspekcji Ochrony Środowiska są wiarygodne?
Liczenie poszczególnych osobników, tak jak to się robi, a dane zbiera GIOŚ, jest nieporozumieniem. Można ewentualnie starać się liczyć grupy rodzinne, czyli watahy. Ja jestem w stanie powiedzieć tylko tyle, że w Polsce Zachodniej jest około 80 grup rodzinnych. Co do reszty kraju – tak naprawdę nie wiadomo.

BAJKI O CZERWONYM KAPTURKU
Dobrze, na koniec proszę o jednoznaczną odpowiedź, na pytanie, które zawsze zadają ludzie na wieść o tym że w okolicy pojawiły się wilki. Czy są dla nas niebezpieczne?
Jeśli chodzi o zdrowe wilki, nie znamy w Polsce udokumentowanego przypadku zaatakowania człowieka. Oczywiście w różnych zapiskach, dziennikach, księgach parafialnych są takie historie, ale kiedyś nikt tak naprawdę nie dbał o to, żeby sprawdzić, czy informacja o „straszliwym wilku” jest prawdziwa, czy nie. Zwalano na nie różne rzeczy, kiedy pies zagryzł człowieka, albo jak człowiek został zamordowany… Tych starych historii nie da się już zweryfikować. Jest jeden przypadek, w którym wilk zaatakował człowieka. Przyszedł wówczas ze strony ukraińskiej i miał wściekliznę. To było chore zwierzę, więc to zupełnie inna historia. Wilki w Polsce nie chorują na wściekliznę bo zjadają szczepionki rozrzucone dla lisów.
***
Niektóre z powyższych wypowiedzi dr Sabiny Nowak ukazały się w reportażu Tomasza Słomczyńskiego „Na tropie wilka”, Gazeta Wyborcza Trójmiasto, 6 kwietnia 2018.