Separatyzm kaszubski - w szafie jest trup [FELIETON] 2

Separatyzm kaszubski – w szafie jest trup [FELIETON]

Czy mamy do czynienia z narodzinami nowej narracji – przygotowanej na wybory samorządowe? Separatyzm kaszubski? O tym będziemy słyszeć?

Wojewoda Pomorski Dariusz Drelich jeszcze nie wyciągnął z szafy najgorszego dla Pomorza i Kaszub trupa. Choć wiele wskazuje, że może to zrobić w najbliższym czasie. Co to za trup? To separatyzm kaszubski. Dodajmy: jeśli nawet w przeszłości jak najbardziej realny, to dziś już tylko rzekomy, wyimaginowany, nieżywy, martwy i schowany do szafy.

Separatyzm kaszubski - w szafie jest trup [FELIETON]
Dariusz Drelich, wojewoda pomorski. Dlaczego sugeruje, że na Pomorzu funkcjonują ruchy separatystyczne? Czy ma na myśli separatyzm kaszubski? Fot. Pomorski Urząd Wojewódzki w Gdańsku

Trup całkiem żywy

Z trupami często jest tak, że dopóki są one w szafie schowane, dopóty tak naprawdę ich nie ma – znaczy się, że nikomu nie zawracają głowy. Każdy wie, że coś takiego tam w tej szafie jest, ale macha ręką, bo przecież to coś w tej szafie nie ma żadnego znaczenia i wpływu.

Wyciągnięte z tej szafy, choć same w sobie zimne, martwe, anachroniczne i w sumie niegroźne, zaczyna jątrzyć i prowokować, dzielić i skłócać. Nieważne, czy rzeczywiście to coś istnieje, czy też jako trup jest bytem z tej czy nie z tej ziemi. Ważne że funkcjonuje jako temat. A to już wystarczy by siać nienawiść.

I takim trupem w szafie jest właśnie ów rzekomy separatyzm kaszubski. Wystarczy byśmy zaczęli o nim mówić, powołać go do życia jako pewną tezę, a znajdzie się taki, który rzuci pierwszy kamieniem. Za nim pójdą następni.

Tajemnicza „wspólnota polityczna”

11 listopada, podczas święta, które wszak ma łączyć i radować, wojewoda pomorski uchylił drzwi do tej szafy. Jakby chciał wszystkim pokazać – jeszcze nie wyciągać, ale pokazać znajdującego się w niej trupa.

Dariusz Drelich otwierał koncert Niepodległa 2017 w Filharmonii Bałtyckiej w Gdańsku. Wygłosił tam swoje przemówienie. Przekonywał w nim że naród musi być stale gotowy do „chwil historycznych”. Utożsamił je z zagrożeniami wolności kraju – z sytuacjami, w których konieczna jest jego obrona. I podczas tej właśnie obrony, kluczowe znaczenie będzie miało „współdziałanie w spojonej jednością i solidarnością wspólnocie politycznej, zwanej narodem”.

Tu proponuję się zatrzymać, tylko na chwilę. Ciekawe, co wojewoda miał na myśli, mówiąc o tym, że naród to zespolona jednością i solidarnością „wspólnota polityczna”. O jaką „wspólnotę polityczną” chodzi? I co będzie, jeśli ktoś nie będzie się czuł „zespolony jednością i solidarnością”  z ową „wspólnota polityczną”?

Szanowni Państwo…

Wróćmy do przemówienia.  W końcowej jego części wojewoda pomorski Dariusz Drelich mówił tak:

Szanowni Państwo,

Warto zwłaszcza dziś przypominać każdemu z Polaków, a w szczególności każdemu z obywateli Pomorza, również temu, który nazywa siebie „przedstawicielem mniejszości etnicznej i regionalistą”, że to terytorium nieraz było przedmiotem knowań skierowanych przeciwko jedności państwa polskiego i wobec tego naszym obowiązkiem jest utrzymywanie tutaj stałej pewności własnej przynależności narodowej.

Pomorze ma prawo korzystać z pomocy państwa polskiego, lecz także ma obowiązek państwo polskie wspierać i pozostawać z nim w nieustannej jedności – tak, jak kończyna pozostaje niezmiennie częścią ciała, niezależnie od swojej specyfiki.

Samorząd jest rzeczą słuszną, ale jako oddolna organizacja administracji publicznej stanowiącej część administracji państwowej, a nie jako zaczyn separatyzmu.

Jako wojewoda pomorski chciałbym zaapelować do wszystkich obywateli Pomorza o zadumę nad swoim udziałem w tworzeniu, w zapewnianiu i w ugruntowywaniu niepodległego i suwerennego bytu państwa polskiego.

Dziś ta zaduma powinna być poświęcona naszemu udziałowi w życiu społecznego organizmu.

Święto Niepodległości na Kaszubach 4
Mówi się o podwójnej tożsamości – kaszubskiej i polskiej. Jest jak dwa płuca w ciele – nie sposób żyć bez jednego lub drugiego… Fot. Tomasz Słomczyński/Magazyn Kaszuby

Samorząd jako zaczyn separatyzmu

Hmmm… O co chodzi? Dlaczego szczególnie warto przypominać kaszubskim regionalistom, że ich „obowiązkiem jest utrzymywanie stałej pewności własnej przynależności narodowej”. Że oni właśnie – według wojewody, szczególnie tej pewności nie utrzymują? I dlatego im właśnie trzeba o tym przypominać?

Analogie same się nasuwają. Kaszubi jako „element podejrzany” – przez wszystkie lata PRL-u byli tak traktowani, a w tragicznym Grudniu 1970 roku wmawiano młodym żołnierzom, że będą w Gdyni i Gdańsku strzelać do „Kaszubów i Niemców”. Nie, to niemożliwe. To chyba nie może wrócić…

Samorząd jest słuszny, ale tylko na określonych warunkach. Jest dla wojewody do przyjęcia tylko „jako oddolna organizacja administracji publicznej stanowiącej część administracji państwowej”. I niby w tym stwierdzeniu nie ma nic niepokojącego… Choć znam wielu aktywistów, którzy dyskutowaliby nad tym, czy samorząd jest częścią administracji państwowej.

Dalej wojewoda mówi: „…a nie jako zaczyn separatyzmu”.

Samorząd jako „zaczyn separatyzmu”? Co to w ogóle za pomysł? Czyżbyśmy byli świadkami narodzin nowej narracji, która posłuży takim czy innym celom politycznym? Narracji nowej, ale przecież tak dobrze znanej tu na Pomorzu, na Kaszubach?

Separatyzm kaszubski. Demon, którego uwolnić nie wolno

I tak oto uchylił wojewoda drzwi do szafy, żeby każdy mógł dostrzec tego trupa. Jeszcze go stamtąd nie wyprowadził. I pozostaje nadzieja, ze tego nie zrobi. Że w ramach dzielenia Polaków na sorty nie okaże się, że mamy na Pomorzu separatystów, którzy nie dość „utrzymują swoją przynależność narodową”, a i dziadków mieli w Wehrmachcie, którzy listę w czasie wojny podpisywali… Nie, nie wolno tego robić.

To będzie najgorsze, co wojewoda będzie mógł zrobić Kaszubom i Pomorzu. Są demony, których budzić nie wolno.

Komentarz do przemówienia wojewody pomorskiego – w wywiadzie z prof. Cezarym Obrachtem-Prondzyńskim na stronie magazynkaszuby.pl.