To prawda że w przyszłości będziemy oglądać foki w Wejherowie? Cała sprawa jest dziwnie tajemnicza i pełna niedomówień.
W zeszły piątek opublikowaliśmy artykuł, w którym opisujemy wątpliwości dotyczące remontu stawu w Parku im. Aleksandra Majkowskiego w Wejherowie. Wiele wskazuje na to, że wykonawca trwających już robót budowlanych będzie przygotowywał staw pod hodowlę zwierząt… Tylko jakich? Ekolodzy już rozpoczęli protest przeciwko sprowadzeniu fok do miejskiego parku. Twierdzą, że park to nie miejsce dla tego rodzaju zwierząt, a magistrat to nie ogród zoologiczny ani stacja badawcza. Nie dysponuje wykształconą odpowiednio kadrą, nie pełni misji badawczej.
Przeczytaj cały artykuł na ten temat Foki w parku w Wejherowie
W zeszły piątek wysłaliśmy do wejherowskiego magistratu pytanie:
Czy planujecie państwo założenie hodowli fok w Parku im. Aleksandra Majkowskiego w Wejherowie lub może inną niż hodowla obecność fok w tym miejscu? Albo innych zwierząt?
Poinformowano nas, że odpowiedzi udzieli „pani wiceprezydent od inwestycji” – bo tylko ona może na nie odpowiedzieć.
Odpowiedź, która nadeszła nie jest podpisana imieniem i nazwiskiem, jako autora oznaczono „Urząd Miejski w Wejherowie”. Na – wydawałoby się, proste pytanie, czy w stawie będą foki albo inne zwierzęta, odpowiedź brzmi następująco (publikujemy ją w całości):
Obecnie trwa kolejny etap rewitalizacji wejherowskiego parku. W ramach prac zostanie zmodernizowany staw, który będzie oczyszczony, a jego ściany wzmocnione. Zastosowana zostanie także nowa technologia do oczyszczania stawu oraz zmodernizowane zostaną murki oporowe dzielące kanał środkowy od stawu. W ramach inwestycji wykonane zostaną ścieżki – wzdłuż kanału środkowego, poprzez most na rzece Cedron, który także zostanie wyremontowany, w stronę kaplicy nad Cedronem (obok Młyna Biangi). Przy placu zabaw powstanie automatyczna toaleta publiczna. Rozbudowana zostanie istniejąca siłownia fitness o kolejne elementy, w tym dla osób starszych. W parku zamontowany zostanie także kolejny element monitoringu. Przygotowana dokumentacja projektowa zawiera szereg elementów pozwalających na przyszłościowe spojrzenie na parku. Przypomnijmy, że rewitalizacja parku Urząd Miejski w Wejherowie rozpoczęła się już w 2006 roku. Z uwagi na duży zakres i koszt przedsięwzięcia realizacja odbywała się etapami.
Nie pozostaje nic innego, jak skomentować to w następujący sposób: ani jednego słowa odpowiedzi na zadane przez nas pytanie – dosłownie: ani jednego. Nie dowiedzieliśmy się , czy foki w Wejherowie zagoszczą, czy nie. Foki lub inne zwierzęta.
Trudno nie zadać w tej sytuacji pytania kolejnego: dlaczego miejscy urzędnicy w Wejherowie nie chcą wyjaśnić prostej kwestii: będą foki w Wejherowie, czy nie? Będą jakieś inne zwierzęta, czy nie?
To jakaś tajemnica?
***
Tymczasem do redakcji Magazynu Kaszuby jedna z obrończyń praw zwierząt napisała list – polemiczny wobec wypowiedzi urzędników z poprzedniego naszego artykułu.
Czytaj tutaj: Foki w parku w Wejherowie
Justyna Manuszewska, Fundacja Centrum Pomocy Dzikim Zwierzętom „Pro Animals” – pisze:
Szanowna Redakcjo,
bardzo proszę o opublikowanie na łamach Magazynu Kaszuby mojego polemicznego stanowiska wobec wymijającej i jednocześnie wewnętrznie sprzecznej wypowiedzi kierownika Wydziału Inwestycji, Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska Urzędu Miejskiego – pana Brzozowskiego w sprawie przebudowy głównego stawu w Parku im. Majkowskiego oraz planów wejherowskiego Magistratu co do zasiedlenia tego miejsca określonym – jednorodnym gatunkiem zwierzęcia – najpewniej którymś z przedstawicieli ssaków płetwonogich.
To co jako pierwsze rzuca się w oczy, to – jak zresztą sam Pan Redaktor Słomczyński zauważył – dziwnie wymijający charakter udzielonych odpowiedzi, nie tylko ze strony pana Brzozowskiego, ale i innych urzędników pytanych o sprawę fok. Najbardziej trafne jest określenie, że były po prostu mętne…
Fragment poprzedniego artykułu, rozmowa ze Stanisławem Brzozowskim, Kierownikiem Wydziału Inwestycji, Gospodarki Komunalnej i Ochrony Środowiska
– W Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia jest mowa o opracowaniu „technologii utrzymania i hodowli zwierząt dziko żyjących”…
– No tak, technologii… Chodzi o to, że ewentualnie, gdybyśmy mieli jakiś pomysł… Technologia będzie taka, że woda będzie w odpowiednim stopniu podczyszczana i żeby można było coś tam ewentualnie trzymać, ptaki… Łabędzie w tej chwili najczęściej się nam utrzymywały. Na razie żadnych fok nie będzie, to jest tylko technologia wody, żeby brudna woda nie wpływała do rzeki Cedron.
– Na Facebooku są głosy protestu przeciwko sprowadzaniu fok do parku w Wejherowie.
– Kiedyś, w 2009, 2010 roku były takie koncepcje, ze foki miały być… Fok nie ma i kategorycznie, wielokrotnie pan prezydent o tym mówił. Fok nie będzie.
– A jakieś inne ssaki? Czy mówimy tylko o ptakach, na przykład łabędziach?
– Na razie nie mówimy o żadnych zwierzętach, mówimy o samej technologii, którą wykonawca ma przygotować. A fok nie będzie i proszę takie plotki ucinać.
***
Dla przejrzystości opiszę w podpunktach (poniżej), czemu niestety nie wierzę w ani jedno słowo pana Brzozowskiego, poza „na razie”. Myślę, że to jest sedno sprawy – NA RAZIE nie będzie fok. NA RAZIE nie będzie uchatek kalifornijskich, NA RAZIE nie będzie kotików południowoamerykańskich. Jednak w dalszej perspektywie czasowej – to już kto wie? Jest tworzony zbiornik wodny pod potrzeby biologiczne ssaków płetwonogich, ale owe zostaną sprowadzone dopiero w bardziej sprzyjających – czytaj bezpiecznych politycznie dla obecnie rządzącej ekipy okolicznościach, czyli po wyborach samorządowych w 2018 roku, które ci ludzie mają nadzieję wygrać. Zbyt ryzykowne jest bowiem narażenie się mieszkańcom Wejherowa na chwilę przed rozpoczęciem kampanii wyborczej na ewentualną krytykę racjonalności takich – nie ukrywajmy – ekstrawaganckich pomysłów wobec wielu zdecydowanie pilniejszych potrzeb społecznych, takich jak, np. mieszkalnictwo komunalne.
Maksyma z antycznego Rzymu określająca zasadę sprawnego kierowania ludem mówiła, że trzema dać mu chleba i igrzysk. Owe igrzyska w przypadku Wejherowa to dostarczenie mieszkańcom rozrywki ze zwierzętami w roli głównej, niestety trzeba skonstatować, że w kompletnie bezrefleksyjny i nieetyczny sposób. Dlaczego tak uważam? Dlatego, że czym innym jest utrzymywanie fok np. w ZOO, a czym innym w miejskim parku. Foki przebywające w ogrodach zoologicznych i placówkach naukowo-badawczych włączają się w programy ratowania – reintrodukcji zagrożonych wyginięciem zwierząt morskich w globalnej skali, pełniąc rolę „banków DNA”. Nie ma to nic wspólnego z anachroniczną, utylitarną względem ludzi formułą quasi-zoo rodem z XIX-wieku, jako menażerii do oglądania mającej tylko „bawić” w czasie niedzielnych spacerów. Jest niedaleko Stacja Morska UG w Helu ze swoim słynnym fokarium, jest zoo w Oliwie – członek Europejskiego Stowarzyszenia Ogrodów Zoologicznych i Akwariów EAZA, dlatego naprawdę nie rozumiem, po co realizować coś, na czym się nie zna, nie ma się doświadczenia, profesjonalnej kadry, a przede wszystkim mądrej, dającej się obronić misji…
***
Dlaczego uważam, że miasto – choć nie che się do tego przyznać, przygotowuje się do przyjęcia fok (lub innych zwierząt płetwonogich) w wejherowskim parku? Na dowód tej tezy przedstawiam pięć argumentów przemawiających za tym, do wejherowskiego parku miasto chce sprowadzić foki – czytaj poniżej
Chyba nie tylko ja czuję niedosyt w związku z lakoniczną wypowiedzią pana Brzozowskiego z UM w Wejherowie, który zapytany przez redaktora Słomczyńskiego, zaczął mówić wyłącznie o technologii oczyszczania wody. Czyżby tylko o to chodziło? O edukację publiczności na temat jasnego koloru, pachnącej ozonem wody w wielkiej betonowej wannie? Będzie ona uczyła się rozróżniać brudną wodę od czystej? Rozwiązanie tej zagadki – kto nie mówi całej prawdy znajduje się w wejherowskim Ratuszu – w pokoju, w którym deponuje się wyniki postępowań zamówień publicznych.
Uważam, że należałoby nakłonić Magistrat do ujawnienia treści zwycięskiego projektu firmy budowlanej z Pruszcza Gdańskiego poprzez sformułowanie żądania dostępu do informacji publicznej, wykazując, że występuje interes prawny w tym, aby móc ocenić, czy tak ogromny wydatek miasta na przeobrażenie głównego stawu w Parku Miejskim jest zasadny, skoro jest odżegnywanie się (choć nie ostateczne) od fok, a innym – alternatywnym gatunkom zwierząt betonowa wanna będzie tylko przeszkadzała w ich potrzebach biologicznych.
Osobiście jestem zdania, że tą dziwną inwestycją należałoby jak najszybciej zainteresować Najwyższą Izbę Kontroli.
Z poważaniem,
Justyna Manuszewska, Fundacja Centrum Pomocy Dzikim Zwierzętom „Pro Animals”
Autor: Justyna Manuszewska
Pięć argumentów przemawiających za tym, że do wejherowskiego parku miasto chce sprowadzić foki (ssaki płetwonogie) – analiza przyjętej przez miasto dokumentacji przetargowej
Betonowa wanna z plażowiskiem
- Kwestia przyjętej do realizacji koncepcji przekształcenia stawu w zbiornik o żelbetonowym dnie, dodatkowo o jego zróżnicowanej głębokości, czyli tworzących na powierzchni wody sztuczne łachy – wyspy, wraz z łagodnie opadającym brzegiem – tzw. plażowiskiem z kamieni otoczaków (w projekcie od strony wschodniej). Rozwiązania takie stosowane w ogrodach zoologicznych, placówkach naukowo-badawczych i są przeznaczone do przetrzymywania ssaków płetwonogich. Nie – ptaków, nie – krokodyli, nie – hipopotamów, wydr, ani też ryb. Wystarczy odwiedzić najbliższy Wejherowu ogród zoologiczny w Gdańsku, by przekonać się, jak wyglądają – jak są zaaranżowane zbiorniki wodne, na których eksponowane są, np. ptaki związane ze środowiskiem wodno-błotnym. Przede wszystkim ptaki te potrzebują piaszczystego dna, z którego wyrastają najprzeróżniejsze rośliny wodne. Jako bezpośrednie źródło ich pokarmu, czy siedlisko owadów i innych drobnych żyjątek również wchodzących w skład ich menu. Instynktowne w gęstwinie roślin szukają schronienia w razie odczuwanego zagrożenia, a wśród tych „wychodzących” na brzeg lub obecnych na jakimś innym stałym kawałku lądu na akwenie – w większości przystępują do rozrodu. Staw przeobrażony w betonową wannę nie nadaje się jako dobre siedlisko dla hodowlanych ptaków.
Jak się czyści baseny z fokami
- W zapisach przetargu określono, aby powierzchnię dna można było umyć ciśnieniowo. Co to oznacza? Kto pracował w zoo lub jako widz trafił akurat na rutynowe porządki w basenach, ten widział, że najpierw spuszcza się wodę, a następnie do basenu wchodzi ekipa pracowników w kaloszach, ze szczotkami, ewentualnie elektryczną maszyną szorującą z uderzeniem pary oraz ze szlauchami z wodą. Robi się te porządki, by oczyścić dno i brzegi basenu z warstwy glonów, resztek niezjedzonego, gnijącego pożywienia, czy innych nieczystości w formie szlamów – namułów. Wszystko po to, by dbać o jak najlepszy dobrostan zwierząt, które mogłyby zachorować w brudnej, zakażonej bakteriami wodzie. Foki w tym czasie – leniwie przesuwają się na brzuchach, ustępując pracującym ludziom. Sprawa dość oczywista.
Kaczki nie potrzebują tak czystej wody, foki – owszem
- W ramach inwestycji będzie uruchomiony cały skomplikowany i drogi – zarówno w zakupie urządzeń zasilanych energią elektryczną jak i późniejszej ich eksploatacji, system oczyszczania i dodatkowego dotleniania wody pozyskiwanej z kanałów rzeki Cedron. Nie słyszałam dotąd, by na coś podobnego zdecydowało się wymienione już wcześniej Zoo w Gdańsku – Oliwie w stosunku do stawów z ptakami wodno-błotnymi. Nie zrobili tego, bo zwyczajnie ta grupa zwierząt nie potrzebuje wody tak wysokiej klasy czystości, by spokojnie żyć, rozmnażać się i cieszyć oczy zwiedzających.
Szklane balustrady do obserwowania
- Następnym dowodem, że powstaje basen dla fok (lub ich pobratymców) jest przyjęty do realizacji układ okolenia czaszy basenu żywopłotem, rosnącym w dwóch równoległych rzędach, między którymi sprytnie zamaskowany będzie metalowy płot. Dojścia dla publiczności, by ta mogła coś dojrzeć będą tylko z trzech boków w formie jakby „balkonów” widokowych w których bariery – balustrady będą wykonane ze szklanych płyt. Takie rozwiązanie po pierwsze dyscyplinuje zwiedzających, tworząc gęstą – szeroką barierę, trudną do pokonania, przeciwdziałającą jakiemuś niefrasobliwemu wybrykowi, który zawsze może się zdarzyć. Po drugie – naturalnie prowadzi – kanalizuje potoki zwiedzających do trzech legalnych punktów obserwacyjnych, na które można mieć dozór – czy to kamery, czy pracowników i w razie czego błyskawicznie zareagować. Bez porównania szybciej niż gdyby kontrolować trzeba było cały obwód basenu. Na psychikę zwierząt też lepiej działa, gdy mogą obserwować ludzi tylko w określonych kierunkach, miejscach. To takie abecadło projektowania w ogrodach zoologicznych.
„Utrzymanie zwierząt dziko żyjących”
- „Na deser” kluczowa sprawa, czyli zapis ze Specyfikacji Istotnych Warunków Zamówienia, który nałożył na firmę, która wygrała przetarg konieczność opracowania – tu zacytuję: „(…) technologii utrzymania i hodowli zwierząt dziko żyjących, występujących w środowisku wodnym, w tym technologii dotyczących: zapewnienia dobrostanu tych zwierząt, sprawowania obsługi, ekspozycji i dydaktyki publiczności, postępowania w sytuacjach szczególnych, z uwzględnieniem obecności wolier dla ptaków”.