Matka Boża uśmiechnięta. Kaszubskie Madonny 2016

Przecież musiała śmiać się do swojego dziecka. Każda mama tak robi – i dzieci dobrze to wiedzą. My, dorośli chyba o tym zapomnieliśmy

Szkoła w Głodnicy. Przygotowania do konkursu Kaszubskie Madonny. Fot. archiwum prywatne
Szkoła w Głodnicy. Przygotowania do konkursu Kaszubskie Madonny. Fot. archiwum prywatne

 

Pochmurny, listopadowy dzień. Za oknami szaruga, trochę deszczu, trochę śniegu, jakoś smutno. Nawet drzewa zmarkotniały, zmokły, zmarzły. I ptaków nie słychać.

Chociaż… W Starej Hucie chyba coś się dzieje. Coś radosnego. Do szkoły zjechali goście z kilkunastu miejscowości na Kaszubach. Uczniowie szkół z Sierakowic, Mirachowa, Miechucina, Szopy, Łapalic, Głodnicy… i wielu innych. Przybyli, jak co roku by świętować zakończenie konkursu „Kaszubskie Madonny”.

Cofnijmy się o kilka tygodni. Październikowe przedpołudnie, Szkoła Podstawowa w Starej Hucie, trwa lekcja wychowania plastycznego. Dzieci z czwartej, piątej i szóstej klasy dzielnie radzą sobie z igłą i nitką. Dziewczynki i chłopcy wyszywają swoje Madonny. Na obrazach malowanych nićmi znalazły się też elementy kaszubskiego wzornictwa i kaszubskie sentencje.

W tym konkursie nie ma wąskiego grona zwycięzców. Jak mówi Halina Bobrowska, dyrektorka szkoły w Starej Hucie:

– Nasz konkurs ma już dwunastoletnią tradycję. Laureatami konkursu są wszystkie te dzieci, które „przyłożyły się”, włożyły w to jakiś wysiłek, pracę. Dlatego zwycięzcami konkursu jest co roku około stu dzieci, czyli mniej więcej co drugi uczestnik konkursu.

Dorobek „konkursowy” jest imponujący. W ciągu ostatnich lat Kaszubskie Madonny przedstawiano na obrazach wykonanych różnymi technikami; malowane na papierze, na szkle, w formie wydzieranek. Jednego roku tworzono kapliczki z Madonnami z masy solnej, papieru lub drewna. W tym roku będą to hafty. Dotychczasowe prace literackie także przyjmowały różną formę; były wiersze, opowiadania, w tym te pisane po kaszubsku, wspomnienia, wywiady Małego Księcia z Madonną, osobiste modlitwy, legendy z kapliczkami w tle, a nawet komiksy.

Wielkim, międzyszkolnym świętem jest finał konkursu „Kaszubskie Madonny”, wraz z otwarciem wystawy prac konkursowych. W tym roku odbywa się 4 listopada.

To dziś – wielki finał. W przestronnym holu, służącym, w zależności od potrzeb, jako sala gimnastyczna, sala teatralna, aula czy miejsce do zabawy podczas przerw lekcyjnych, dzisiaj zgromadzili się uczniowie szkół biorących udział w konkursie. Na wielkiej tablicy umieszczono prace konkursowe; Kaszubskie Madonny malowane igłą i nitką.

Tylko dzieci potrafią wyczarować uśmiechnięte, radosne Madonny. Bo czy ktoś z dorosłych namalował kiedyś śmiejącą się Matkę Bożą? A przecież musiała się uśmiechać do swojego dziecka. Każda matka tak ma i dzieci to wiedzą. Dorośli zapomnieli.

Święto rozdania nagród rozpoczęło się od przedstawienia szkolnej grupy teatralnej ze Starej Huty. Na kanwie znanej baśni braci Grimm o Jasiu i Małgosi, młodzi aktorzy w dowcipny sposób opowiedzieli, jak nie należy zachowywać się w lesie. Wpleciono także wątek zdrowego żywienia. Baba Jaga, chociaż wyglądała groźnie, była tutaj strażniczką lasu. Jednak starość i niedołężność nie pozwalały jej skutecznie walczyć z dewastacją przyrody i zaśmiecaniem lasów. Zwróciła się więc o pomoc do dzieci, które obiecały należycie dbać o środowisko. Wiedźma, mimo że w tej opowieści była pozytywną postacią, niestety dała się skusić na śmieciowe jedzenie i… poległa. Teraz nadzieja tylko w młodym pokoleniu.

Uroczystość uświetnił też dziecięcy zespół gitarowy, wykonując utwór „Barka”. Niewiarygodne, że w tak małej szkole, bo liczącej zaledwie 28 uczniów można stworzyć zespół teatralny, muzyczny, wyhaftować piękne Madonny i przygotować słodki poczęstunek dla licznie przybyłych gości.

Na konkurs przysłano 193 prace z kilkunastu szkół. Jury, składające się z nauczycieli, nagrodziło dyplomami i książkami 66 najlepszych. Wśród laureatów były nie tylko dziewczynki. Wielu chłopców zmierzyło się z tajnikami haftu. Praca Kuby Liedtki ze Starej Huty znalazła się na dyplomie. Kuba jest wszechstronnie utalentowany. Nie tylko pięknie haftuje, ale też maluje, gra na gitarze i jest niezwykle uzdolniony matematycznie. W szkole mówi się o nim – geniusz.

Julia Stenka z Miłoszewa też ma wiele talentów. Również otrzymała nagrodę za Kaszubską Madonnę, ale była też Małgosią w przedstawieniu, grała na gitarze, śpiewała.

– Lubię występować – mówi o sobie – tańczyć, malować i haftować też. U nas w domu nikt nie haftuje, ani mama, ani babcia, a mi się to podoba.

– Mówisz w domu po kaszubsku? – pytam.

– Nie, u nas tylko babcia zna kaszubski.

Miałam wrażenie, że większość dzieci w szkole rozumie po kaszubsku, ponieważ w odpowiednich momentach reagowała śmiechem na zabawne sytuacje na scenie. W lokalnych szkołach kaszubski jest językiem obowiązkowym.

No i wreszcie przystąpiono do rozdania dyplomów i nagród. W tym roku był to komplet dwóch, pięknie wydanych książek; elementarz kaszubski i słownik polsko – kaszubski. Ufundowało je Centrum Kultury w Kartuzach. Pamiątkowe dyplomy otrzymali też nauczyciele, którzy opiekowali się, wspomagali i uczyli dzieci haftu, a także szkoły uczestniczące w konkursie.

A na koniec słodki poczęstunek przygotowany przez rodziców, no i rozmowy kuluarowe.

Ania z Sierakowic co roku bierze udział w konkursie „Kaszubskie Madonny”. W tym roku pomysł haftowanej Madonny był prawdziwym wyzwaniem.

– Czasami – przyznaje – pomagali rodzice, bo część pracy można było wykonać w domu.

Dzieci w Starej Hucie i w Głodnicy nie mogły zabierać prac do domu. Wszystko robiły samodzielnie w szkole, na lekcjach plastyki i techniki.

Okazało się, że chłopcy z Miechucina – Kacper i Dawid, też lubią haftować. Wprawdzie robili to po raz pierwszy w życiu, ale dali się wciągnąć. Prace konkursowe przygotowywali tylko podczas lekcji. Zresztą nasi rodzice nie potrafią wyszywać – dodają chłopcy.

Natomiast ich koleżanka Kinga również odkryła w sobie zamiłowanie do haftu. Chociaż pracowała zarówno w szkole jak i w domu, nie korzystała z niczyjej pomocy.

Dorośli, którzy przyjechali z Mirachowa razem z dziećmi mówią, że uczniowie chętnie biorą udział w różnego rodzaju konkursach. Ten z Madonnami należy już do szkolnej tradycji. W tym roku odbyła się jego XII edycja. Tym razem organizatorzy poprzeczkę postawili wysoko – trzeba było nauczyć się posługiwać wprawnie igłą i nitką, dobierać kolory…

– Co roku Madonny przedstawiane są w inny sposób. Były już różne formy literackie, rysunki, kapliczki a nawet komiksy – tłumaczy Halina Bobrowska. Grono pedagogiczne już zastanawia się nad przyszłorocznym konkursem. Czy starczy pomysłów? Kreatywności w kaszubskich szkołach nie brakuje. Uśmiechnięte Kaszubskie Madonny znowu powrócą tutaj za rok.