Siedem lat temu stracił nogę. Czuł, że zawalił mu się świat. W najbliższy weekend będzie startował w triatlonie w Stężycy. Mówi: „żyję jeszcze bardziej”
Źródło: www.irontriathlon.pl
Jacek Tomczak, znany jako Jack Strong, zadebiutuje w triathlonie podczas Garmin Iron Triathlon Stężyca. Nie będzie to zwykły debiut, gdyż Jacek siedem lat temu stracił nogę. Mówi o sobie: „Miałem 19 lat i całe życie przed sobą. Wtedy zawalił mi się świat i myślałem, że to koniec normalnego życia. Jednak gdy tylko dostałem swoją pierwszą protezę zacząłem żyć i to jeszcze bardziej niż przed wypadkiem. Co robię? WSZYSTKO, gram w piłkę, jeżdżę na rowerze, na snowboardzie, biegam, chodzę po górach, nie mam żadnych ograniczeń. A nie powiedziałem jeszcze ostatniego słowa.”
Siedem lat temu straciłeś lewą nogę. Jak to się stało?
Nogę straciłem 7 lat temu w wyniku wypadku przy pracy na kopalni. Co prawda, zaraz po wypadku jeszcze ją miałem, ale doszło do sytuacji zagrożenia życia, gdzie musiałem wybrać, albo ratujemy mnie, albo ratujemy nogę. I tak zostało, że żyję, ale bez nogi.
Na Twoim blogu wyczytałam, biegasz, pływasz, jeździsz na rowerze – czyli wszystko to, co jest potrzebne do triathlonu. Start podczas Garmin Iron Triathlon Stężyca będzie Twoim debiutem?
Start w triathlonie to wspólny pomysł mój i mojego protetyka. Startuję w Stężycy po raz pierwszy, tak jak mój protetyk. Sam nie byłbym w stanie przygotować się i fizycznie i technicznie do tak dużego obciążenia organizmu. Będzie to dobry sprawdzian dla nas i dla protez w których startuję. Mam nadzieję, że dam radę na jednej nodze.
Połączenie treningów trzech dyscyplin wymaga dużo samozaparcia i regularności. Jak łączysz przygotowania do zawodów z życiem codziennym, pracą?
Póki co, jeszcze daję radę dobrze to wszystko planować. Mam wyrozumiałą narzeczoną, która mnie wspiera w przygotowaniach, a razem z protetykiem wzajemnie się dopingujemy. Moje przygotowania do triathlonu to nie tylko doskonalenie czasu biegu czy przejazdu na rowerze, ale też dopracowywanie zaplecza technicznego, czyli przygotowanie dopasowanej protezy, nauka szybkiej zmiany nóg. To nie jest wcale takie proste, bo jak wyliczyliśmy, do samego startu w triathlonie potrzebuję trzech protez.
Czy triathlon przeszkadza Ci w realizacji innych życiowych planów? Czy może, wręcz przeciwnie, regularne treningi pomagają w uporządkowaniu codziennego grafiku?
Triathlon wymaga ogromnej samodyscypliny. Połączenie treningów, pracy i życia osobistego to dla mnie ogromne wyzwanie. Przygotowania do triathlonu pomogły mi jeszcze bardziej zorganizować swoje życie.
Z którą dyscypliną radzisz sobie najlepiej, a która sprawia Tobie najwięcej trudności?
Najlepiej radzę sobie z bieganiem i o ten element w Stężycy martwię się najmniej. Co prawda, biegam od kilku miesięcy na różnych dystansach, a od niecałego roku mam specjalną protezę tylko do biegania, co pozwala mi osiągać jeszcze lepsze wyniki. Z rowerem tez musiałem się dobrze zaprzyjaźnić. Mój protetyk miał nie lada wyzwanie jak przygotować moją protezę na rower. Udało mu się to zrobić wręcz znakomicie, ale pierwszy sprawdzian w trudnych warunkach będzie właśnie w Stężycy. Najbardziej obawiam się pływania w otwartym, akwenie, ale ostatnie tygodnie poświęciłem na tę dyscyplinę i mam nadzieję, że przełoży się to na wynik w niedzielę.
Jaki masz cel startując w GIT Stężyca?
Cel jak na debiut jest jeden, ukończyć zawody w limicie czasowym. I dobrze się bawić.
W ramach cyklu Garmin Iron Triathlon prowadzimy akcję #jestemGIT, w ramach której pytamy się zawodników dlaczego startują w Garmin Iron Triathlon. Czy mógłbyś skończyć zdanie: „Startuję w Garmin Iron Triathlon, ponieważ…”.
… ponieważ chcę pokazać Kubie mojemu protetykowi, że dzięki jego protezom będę szybszy niż on i spełnić jedno ze swoich marzeń.
Dziękuję za rozmowę.