Przed publikacją poniższego artykułu postanowiłem zapytać autorkę – doktorantkę historii, skąd wzięło się jej zainteresowanie tematem prostytucji w Kościerzynie w okresie dwudziestolecia międzywojennego.
– W Archiwum Państwowym w Gdańsku znalazłam dużo materiałów odnośnie kościerskich prostytutek, z których nikt dotąd nie zrobił użytku, czyli nie napisał nic choćby w przypisach. Temat wydał mi się ciekawy, zwłaszcza w kontekście lansowanej przez niektórych mieszkańców Kościerzyny tezy, jak to przed wojną żyło się tam szczęśliwie i dostatnio. Tak nie było, z archiwaliów ogólnie wychodzi bieda i zacofanie… A obraz międzywojennej Kościerzyny jest taki cukierkowy, bo bazuje na trzech opublikowanych książkach wspomnieniowych. Autorki tych książek pochodziły z bogatszej warstwy kościerskiego społeczeństwa i z dzieciństwa oraz młodości zapamiętały raczej dobre rzeczy.
Autor: Izolda Wysiecka
[Izolda Wysiecka jest doktorantką historii na Akademii Pomorskiej w Słupsku]
Po zakończeniu I wojny światowej odrodzone państwo polskie musiało zmierzyć się z wieloma problemami gospodarczymi i społecznymi, w tym także ze zjawiskiem prostytucji. Wojna przyniosła nie tylko straty demograficzne i finansowe, ale jej skutkiem było również rozluźnienie norm moralnych panujących dotąd w społeczeństwie. Państwo polskie właściwie od początku swego odrodzonego istnienia postanowiło walczyć ze zjawiskiem prostytucji. Już zasadnicza ustawa sanitarna z 1919 roku wśród licznych kompetencji Ministerstwa Zdrowia Publicznego wymieniała „sanitarno – lekarską walkę z nierządem”. Nakładała też na samorządy obowiązek „współdziałania z władzami rządowymi w zwalczaniu nierządu i chorób wenerycznych”.
W Polsce obowiązywał wówczas system walki z owym procederem, zwany reglamentacyjnym. Sam nierząd nie był karany, jednak osobę zajmującą się prostytucją zarobkowo przymusowo rejestrowano, przez co jej obowiązkiem stawało się systematyczne poddawanie się kontroli lekarskiej oraz stosowanie się do przepisów porządkowych o charakterze policyjnym.
Dziewczyny legalne i nielegalne
W porównaniu z innymi miastami pomorskimi Kościerzyna nie stanowiła zbyt „atrakcyjnego” miejsca dla kobiet uprawiających nierząd. Nie było tu garnizonu wojska, jak w Toruniu czy Grudziądzu, choć w aktach zachowały się ślady kontaktów kościerskich prostytutek z żołnierzami. Na przykład Rozalia L. przyznała się w sierpniu 1926 roku do tego, że jest płciowo chora od maja, kiedy to obcowała cieleśnie z kapralem L., który urzędował w Kościerzynie przy przeglądzie wojskowem i jednoznacznie jego wskazywała jako osobę, od której się zaraziła.
Popyt na usługi seksualne zwiększał się w Kościerzynie przy okazji odbywających się tu jarmarków.
Liczba zarejestrowanych prostytutek wahała się w ciągu lat. Na początku 1923 roku w spisie „nierządnic pod kontrolą policyjną” znajdowały się 3 kobiety. Na dzień 1 stycznia 1925 roku Urząd Policyjny w Kościerzynie raportował staroście kościerskiemu, że prostytutek i nałożnic odnotowano w mieście 15, z tym że jedna z nich nie przebywa obecnie w Kościerzynie. Rok później starosta otrzymał informację, że prostytutek jest 7, z których 3 były wcześniej wenerycznie chore. We wrześniu 1930 roku Miejski Urząd Bezpieczeństwa i Porządku Publicznego raportował do Urzędu Wojewódzkiego Pomorskiego w Toruniu, że zarejestrowanych prostytutek jest 10, zaś niezarejestrowanych 15. Oprócz spisów legalnych prostytutek sporządzano też listy osób, „które są bardzo podejrzane o uprawianie nierządu”, i tu liczby wahały się od 9 do 34. (…)
Na cmentarzu za cztery złote
Prostytutki kościerskie wywodziły się przede wszystkim ze środowiska robotniczego, rzadziej rzemieślniczego, jedna z kobiet podejrzewanych o uprawianie nierządu była określana jako „siła biurowa”. Najczęściej podawały one jako swój zawód: „robotnica” lub „służąca”, często pojawiało się określenie „bez zawodu”. (…) Wydaje się, że kościerskie prostytutki były tymi, o których opinia publiczna mówiła „chustkowe”, jako o czekających na klienta na ulicy lub pod drzwiami lokalu, w odróżnieniu od „kapeluszowych” polujących na bogatszego amatora swoich wdzięków. Ceny usług seksualnych wahały się, według zeznań w aktach od 4 do 10 zł., przy czym 10 zł. uznawano za cenę zawyżoną.
[w 1935 roku średnie wynagrodzenie mężczyzny – robotnika wynosiło ok. 30 zł tygodniowo, natomiast pracownika umysłowego – ok. 70 zł. – dop. red. Źródło: wynagrodzenia.pl, cały artykuł TUTAJ]
Gdzie w Kościerzynie uprawiano nierząd? Z zachowanych akt wynika, że kobiety współżyły w mieszkaniach klientów, w hotelach: Internacjonalnym (ul. Świętojańska), Hamburskim (ul. Długa) i Pomorskim (ul. Gdańska), w okolicach cmentarza, „na polu za miastem”, „w wozie robotników zatrudnionych przy karuzeli”, a przede wszystkim we własnych mieszkaniach lub ich pobliżu, np. w domu ubogich przy ul. Chojnickiej 1. Mimo obowiązujących przepisów o zakazie funkcjonowania domów publicznych za taki w przedwojennej Kościerzynie uważano lokal p. E. na Markubowie. Posterunkowy Klemsport w piśmie z 26.08.1935 roku donosił, że najwięcej nocami zajeżdżają samochody (taksówki) do letniska Markubowo, gdzie znajdują się kobiety (rzekomo bufetowe). Taksówki zamiast stać na postoju w rynku, często stoją nocami na letnisku i oczekują na nietrzeźwych gości, by ich przywieźć z powrotem. (…)
Nie wolno przechadzać się z psem
Każda zarejestrowana prostytutka otrzymywała tzw. książkę kontroli, którą powinna była mieć zawsze przy sobie. Książka ta zawierała m.in. „przepisy policyjne dla kobiet stojących pod kontrolą policyjno-obyczajową w celu zabezpieczenia zdrowia, porządku i przyzwoitości publicznej w obrębie miasta Kościerzyny” ustanowione 1 października 1926 roku przez Wydział Obyczajowy Miejskiego Urzędu Policyjnego. (…)
Restrykcyjne przepisy obowiązywały prostytutki kościerskie nie tylko w kwestii badań lekarskich. Ściśle regulowane były też m.in. warunki mieszkaniowe. Kobiety obowiązane były podać Policji swój adres zamieszkania. Jeśli utraciły z jakichś powodów lokum, w ciągu 24 godzin musiały postarać się o inne., ale przed zawarciem umowy musiały osobiście donieść o tym Policji obyczajowej. Zabronione było, ażeby dwie lub więcej prostytutek mieszkały w jednem mieszkaniu oraz żeby więcej niż dwie prostytutki w jednym domu. (…) Okna mieszkania prostytutki miały być szczelnie zasłonięte nie tylko, co byłoby zrozumiałe, w nocy, ale także w dzień, aby nikt nie mógł zajrzeć do wnętrza mieszkania. Kobiety miały dbać o to, aby odwiedzający je goście nie zakłócali spokoju w budynku i jego pobliżu, a także nie siali zgorszenia. Kuriozalne wydają się przepisy mówiące o ubiorze prostytutek, nakładające na kobiety nakaz ubierania się przyzwoicie i skromnie. Nie mogły też nosić ubrań męskich.
Kobietom nie wolno było przebywać w tak wielu miejscach, że trudno nie oprzeć się wrażeniu, że właściwie nie mogły przebywać poza swoim mieszkaniem w ogóle. Surowo wzbronione było m.in. przebywanie na dworcu kolejowym oraz na ulicach wiodących do dworca (m.in. Kaplicznej czy Dworcowej, przy której mieszkała część prostytuujących się kobiet). Prostytutki nie mogły zatrudniać się jako śpiewaczki, tancerki, kelnerki, bufetowe czy damy do towarzystwa. Nie wolno im było przechadzać się w pobliżu kościołów, szkół, placów zabaw przeznaczonych dla dzieci i młodzieży, a także gmachów państwowych i publicznych. Dzięki przepisom z książki kontroli wiadomo też, jak przedwojenne prostytutki zaczepiały potencjalnych klientów. Zabronione było m.in. stukanie, kiwanie, pokasływanie, sykanie, krzyk, przechadzanie się tam i z powrotem, często powtarzające się przystawanie i oglądanie się za siebie. Kobietom nie wolno było publicznie palić papierosów ani posługiwać się biletami wizytowymi, a także trzymać psów i wyprowadzać ich na spacer, ani też mieszkać u ludzi, którzy mają psy, gdyż zachodziła obawa, że pod pretekstem spaceru z czworonogiem będą nagabywać przechodniów. Kobiety nie mogły przywoływać mężczyzn z okien swoich mieszkań, wystawiać w oknach lamp, przebywać na balkonach lub tarasach.
Od kwietnia do września od godziny 22 do 4, a od października do marca od godziny 20 do 6, nie wolno było
prostytutkom przebywać i przechadzać się w celach uprawiania nierządu na ulicach i placach Kościerzyny. Natomiast całodobowo nie mogły przebywać i zaczepiać przechodniów na Rynku oraz ulicach: Długiej, Gdańskiej, 3 Maja, Kaplicznej, Szkolnej, Hallera, Świętojańskiej i Kartuskiej. (…) Za niestosowanie się do tych wszystkich przepisów groziło prostytutkom do 6 tygodni aresztu. Kara mogła być zaostrzona przez przekazanie kobiety do „domu pracy” na jeden rok. (…)
Zmuszała je do tego bieda
Co powodowało, że młode mieszkanki Kościerzyny podejmowały się zarabiania na życie za pomocą tak społecznie nieakceptowanych metod jak prostytucja? Najważniejszy czynnik stanowiła bieda środowiska, z którego wywodziła się większość kościerskich prostytutek. Dziewczyny były niewykształcone. Jeśli znajdowały uczciwą pracę, to jako służba domowa lub w gospodarstwach rolnych, ale tam praca była sezonowa. Kobiety, którym udało się porzucić prostytucję, często zaczynały nowe życie w innym mieście. Część z nich pochodziła z rodzin tzw. marginesu społecznego, gdzie od dziecka obserwowały zachowanie rodziców lub sąsiadów pozostające w sprzeczności z dobrymi obyczajami, a często i prawem. Osobną kategorie prostytutek stanowiły wdowy po poległych żołnierzach z okresu I wojny światowej. Kobiety pozostawione często same sobie, mające na wychowaniu kilkoro dzieci, bez opieki męża i jego dochodów, nie widziały przeważnie innego sposobu na pozyskanie środków do życia (…)
***
Powyższy artykuł zwiera obszerne fragmenty tekstu Prostytucja w Kościerzynie w okresie międzywojennym. Zarys zagadnienia, opublikowanego w czasopiśmie naukowym Scripta Historica, Nr 21 ROK 2015.
Strona wydawnictwa – TUTAJ