Tekst: Dr Sulisława Borzyszkowska – biolog
Od pewnego czasu, w kaszubskich przydomowych ogródkach oraz na działkach rekreacyjnych daje się zauważyć pewien wspólny trend dążenia do swoistego rodzaju sterylności. Mam na myśli, coraz bardziej powszechne, ograniczenie terenów zielonych do godnych kortów Wimbledonu, pięknych, równo przystrzyżonych, gęstych trawników oraz ewentualnych nasadzeń, zimozielonych iglaków. Zjawisko to jest ściśle powiązane z obserwowanym, w ciągu ostatnich dziesięcioleci, intensywnym spadkiem bioróżnorodności rozumianej w pełnym tego słowa znaczeniu.
Bioróżnorodność – zmienność żywych organizmów wszystkich środowisk występujących na Ziemi, włączając w to siedliska lądowe, morskie, inne ekosystemy wodne oraz ekologiczne kompleksy złożone z tych siedlisk. Obejmuje ona zróżnicowanie wewnątrzgatunkowe, między gatunkami i zróżnicowanie ekosystemów. Bioróżnorodność tworzy podstawę szerokiego wachlarza świadczeń ekosystemów, który w istotny sposób kształtuje dobrobyt człowieka.
Możemy zadać sobie zatem pytanie, jakie znaczenie dla zachowania bioróżnorodności w gminie, na Kaszubach, w Polsce ma mój ogród, moja działka… Otóż ma i to niebagatelny!
Na skutek zamiany nieużytków w pola uprawne i intensyfikacji produkcji rolnej, rolnictwo jest często postrzegane jako jedno z głównych zagrożeń dla zachowania bioróżnorodności. W celu zwiększenia produkcji, rolnicy, kosztem eliminacji części siedlisk (m.in. miedze, śródpolne oczka wodne), tworzą łatwiejsze w uprawie wielkopowierzchniowe pola. Dodatkowo wyżej opisane uproszczenie krajobrazu wiąże się z usuwaniem „niepożądanych” gatunków flory, a niekiedy wprowadzaniem gatunków obcych lub inwazyjnych (kolejny temat – rzeka). Wszystko to składa się na zmniejszenie liczby siedlisk oraz bazy pokarmowej dostępnej dla zwierząt, w tym owadów zapylających. Uprawy zaczynają stanowić dominujący element krajobrazu wiejskiego, przez co wpływają również na rozmieszczenie wielu organizmów, szanse ich przeżycia oraz migracje. To z kolei, przekłada się na wymiar ekonomiczny. Dla przykładu, wartość gospodarcza zapylania roślin przez owady w UE szacowana jest na 15 mld euro rocznie (!), a około 80% upraw w UE zależy przynajmniej częściowo od owadów zapylających. Teraz jeszcze dopowiedzmy, że według służb Komisji Europejskiej, populacje motyli łąkowych zmniejszyły się o 70%, a populacje pszczół również o kilkadziesiąt procent.
Tutaj właśnie pojawia się ważna rola naszych ogrodów. Choć nie będziemy w stanie stworzyć lub odtworzyć w nich pewnych ekosystemów, z całą pewnością mogą one przyczynić się do powstrzymania albo zrównoważenia spadku bioróżnorodności. Im więcej będzie ogrodów pełnych rodzimych gatunków roślin i przyjaznych wszelkim gatunkom zwierząt, tym lepszy efekt uda nam się, wspólnymi siłami, osiągnąć. Już zostało naukowo udowodnione, że wprowadzenie do środowiska zadrzewień, łąk, zakrzaczeń i małych oczek wodnych wydatnie wpływa na bogactwo flory i fauny. W krajobrazie o charakterze mozaiki z zadrzewieniami została stwierdzona większa liczba na przykład rodzin owadów.
Co MY możemy zrobić i co uzyskamy bezpośrednio?
- Gdy w ogrodach pojawi się bogactwo gatunków roślin, które kwitną w różnym czasie (konwalie, piwonie, malwy, floksy, rudbekie…), wraz z nimi pojawi się możliwość zdobycia pożytku przez owady zapylające.
-
Gdy np. pod drzewami pozostawimy skoszoną trawę (będzie użyźniać glebę), stworzymy stołówkę dla m.in. kosów i zięb, które wyjedzą szkodniki.
-
„Zapomniana” kupa chrustu okaże się wspaniałą kryjówką dla myszy (nie będą już tworzyły zmasowanego ataku na nasze domy), jeży (skonsumują ślimaki), licznych ptaków, a może nawet, cieszącej oko, wiewiórki…
-
Drzewa liściaste, już w pierwszych latach od posadzenia, będą chronić nasze domy i ogrody od wiatrów i mrozowisk, a gdy podrosną, obdarują nas owocami na wyciągnięcie ręki z hamaka.
-
Latający „łowcy” komarów i chrabąszczy majowych chętnie zamieszkają w dziuplach starych drzew, zagłębieniach i spękaniach murów.
Zastanówmy się zatem, czy wciąż chcemy przeżywać frustrację, że nasz trawnik wciąż odbiega od ideału, że kosztowne iglaki źle zniosły kolejną zimę, że znów wydamy majątek na zapłacenie rachunku za wodę do podlewania, że spędzimy kolejną sobotę (i wszystkie następne, aż do października) strzygąc trawnik do długości pozwalającej jeszcze ukazać źdźbłom ich zielony kolor, że … Czy nie milej będzie wypić poranną kawę obserwując ptasie harce, pozwolić zakwitnąć koniczynie i stokrotkom, a w zamian cieszyć oko wizytą barwnych motyli, ociężałych trzmieli i pracowitych pszczół?
Ja już dokonałam wyboru, dzięki któremu poznałam zająca – Wojtka, jeża – Jerzego, myszkę – Misię, kunę – Franię, wiewiórkę – Rudą, mazurka – Kluska, grubodzioba – Grażynkę oraz wielu, wielu innych.
Korzystałam z:
Milenijny przegląd ekosystemów, Millenium Ecosystem Assessment, MEA 2005.
Kędziora A., Karg J., 2010. Zagrożenia i ochrona różnorodności biologicznej. Nauka 4/2010, 107-114.
Sienkiewicz J., 2013, Ochrona różnorodności biologicznej w krajach UE do 2020 r. a nowa strategia
europejska, Polish Journal of Agronomy 2013 (14), 45-52.
Dr Sulisława Borzyszkowska jest biologiem zajmującym się zawodowo ochroną przyrody.
Co zasadzić w kaszubskim ogrodzie? Przeczytaj artykuł Kaszubskie ogrody.