Zakaz jazdy konnej w Konnej Stolicy Polski 3

Zakaz jazdy konnej. Konie niszczą leśne drogi?

Konna trasa turystyczna została zniszczona, leśnicy stawiają tablice zakazujące jazdy konnej. Co dalej z jeździectwem w „Konnej stolicy Polski”?

Przy drodze krajowej nr 20, w miejscowości Rybaki koło Wieżycy, stoi duża tablica: „Szymbark – konna stolica Polski”. Nazwę tę – być może trochę na wyrost, z dumą stosują kaszubscy kuczerzy.

Muszą się również stosować do poustawianych od niedawna w lesie tablic z napisem: „zakaz jazdy konnej”.

Dogtrekking czyli z psem w sercu [Kaszub] 3
Kolano. Fot. Tomasz Słomczyński/Magazyn Kaszuby

Konna Stolica Polski

Piotr Kupper z Kolana – miejscowości leżącej w wyjątkowo malowniczej okolicy – na wzgórzu nad jeziorem Ostrzyckim, jest wiceprezesem Zrzeszenia Kaszubskich Kuczerów i Hodowców Koni. Tłumaczy, że „kuczer” to po kaszubsku woźnica. W okolicy wiele osób trudni się tym zajęciem.

– W okolicy, w promieniu 7 km. mamy około 400 koni. Mamy tu około sześćdziesięciu zaprzęgów i w zimowy weekend przyjeżdża tu około dziesięciu tysięcy ludzi na same kuligi.

Teraz, podczas wakacji Stadnina Kolano żyyje do późnych godzin nocnych. Na kilku padokach wciąż odbywają lekcje miłośnicy jeździectwa, goście, turyści.

Wspomina Adam Wydrowski z leżącego kilka kilometrów obok Goręczyna, kuczer oferujący turystom przejażdżki bryczką.

– Dziś nie ma już tylu koni, co kiedyś. Pamiętam z dzieciństwa, jak szło się z koniem w pole, i tam pracowało się z nim przez cały dzień.  To już przeszłość. Dzisiaj mamy przecież traktory. Konie teraz pełnią zupełnie inną rolę. W czasach mojego dzieciństwa w gospodarstwie trzymało się jednego, dwa konie. Ci, co je mają dzisiaj, trzymają ich znacznie więcej, nawet po kilkadziesiąt zwierząt. Konie dzisiaj pracują w rekreacji.

Ostrzyce. Turystyczna perełka Kaszub 17
Ostrzyce. Przejażdżka wozem drabiniastym. Fot. Tomasz Słomczyński/Magazyn Kaszuby

Zakaz jazdy konnej

Kolano, Szymbark czy Wieżyca to miejscowości położone w sercu Szwajcarii Kaszubskiej, na terenie bodajże najbardziej atrakcyjnym widokowo na całych Kaszubach. Stadniny otoczone są lasami, wzgórzami, z których raz po raz otwierają się widoki na leżące w dole jeziora.

Mogłoby się wydawać że to idealne miejsce do uprawiania konnej rekreacji. Tak też było „od zawsze”. Wsiadało się na konia i ruszało w teren. Nikt nie podnosił problemu, że to… nielegalne i bezprawne.

A taka jest prawda… Rzeczywiście, przepisy prawa, a dokładniej rzecz biorąc Ustawy o lasach, wskazują, że:

Art. 29.1. Ruch pojazdem  (…) zaprzęgowym (…) w lesie dozwolony   jest   jedynie   drogami   publicznymi,  natomiast  drogami  leśnymi  jest dozwolony tylko wtedy, gdy są one oznakowane drogowskazami dopuszczającymi ruch  po  tych  drogach.

Art. 29 1a. Jazda konna w lesie dopuszczalna jest tylko drogami leśnymi wyznaczonymi przez nadleśniczego.

Taki jest przepis – jasny, czytelny i jednoznaczny.

Inna rzecz, że przez lata leśnicy „przymykali oko” na konne przejażdżki w lesie wokół Wieżycy. Kuczerzy, instruktorzy jazdy konnej z praktycznie wszystkich stajni w okolicy mówią, że dotychczas nie mieli problemów ze swobodnym przemieszczaniem się konno po lesie. To się jednak zmieniło. W okolicznych lasach, już od jesieni ubiegłego roku pojawiają się tabliczki „Zakaz jazdy konnej”. Poustawiane zostały nowe szlabany zagradzające drogę do świeżo wyremontowanych dróg leśnych.

Nadleśnictwo więc – można powiedzieć – zaczęło robić to, do czego jest zobligowane, czyli rozpoczęło egzekwowanie obowiązującego prawa. Jak dowiedzieliśmy się nieoficjalnie, jeszcze nikt mandatu nie dostał, ale – również wiemy to nieoficjalnie, ze strony leśniczych do właścicieli stajni docierają ostrzeżenia, że tabliczki nie są stawiane przypadkowo – prawo ma być teraz egzekwowane. To dla wielu Kaszubów żyjących z turystyki konnej może oznaczać spory kłopot.

Setki tysiące złotych pod kopytami

Dlaczego leśnikom przeszkadzają konie w lesie? Można zrozumieć zakaz wjazdu pojazdami mechanicznymi, samochodami, quadami, zakaz śmiecenia, hałasowania. Ale koń? W jaki sposób szkodzi przyrodzie? Okazuje się, że nie tyle przyrodzie, co infrastrukturze.

Jak informuje nadleśniczy z Kartuz, Michał Majewski, problem z końmi jest następujący: niszczą leśne drogi. Psują utwardzoną nawierzchnię.

– To nie są drogi asfaltowe. Jest droga, w którą nadleśnictwo inwestuje setki tysięcy złotych, a nawierzchnia jest niszczona kopytami… No przepraszam, ale tak nie powinno być. Po to są te właśnie regulacje, żeby znaleźć złoty środek – aby konie poruszały się tylko po drogach udostępnionych do tych celów – tłumaczy nadleśniczy Michał Majewski.

Zakaz jazdy konnej w Konnej Stolicy Polski 8
Fot. Tomasz Słomczyński/Magazyn Kaszuby

Koń gorszy niż ciężarówka

Kuczerzy i instruktorzy jazdy konnej wzruszają ramionami i nawet nie bardzo wiedzą, jak te słowa komentować.

Stoimy przy świeżo wybudowanej szutrówce, szerokiej na kilka metrów, przy której stoi znak zakazujący konnej jazdy

– Gdyby tą drogą przejechało dziesięć koni, nie byłoby nawet śladu. Z naszej stajni dziennie możemy wypuścić różnymi ścieżkami około 20-30 koni na jazdy rekreacyjne, które jadą stępa, powoli, zazwyczaj nie galopują, bo byłoby to dość niebezpieczne w lesie dla niezbyt doświadczonych jeźdźców. Zaręczam, że na takiej drodze śladu kopyt by nie pozostawiły.

Instruktor, z którym rozmawiam, a który pragnie zachować anonimowość, dodaje:

– Zresztą, jeśli chodzi o rekreacyjne jazdy konne, to my wcale nie pchalibyśmy się na takie twarde, szutrowe drogi, na których pełno jest kamieni. Jazda po takiej nawierzchni wcale nie jest korzystna dla koni. Zdecydowanie bardziej wolimy węższe leśne ścieżki, gdzie podłoże jest bardziej miękkie, gdy jedziemy po liściach, po ściółce.

Mój rozmówca podsumowuje:

– Dlaczego lasy budują te drogi? To jasne – żeby mogły nimi jeździć transporty drewna. Są więc te drogi przystosowane do ruchu wielkich ciężarówek, ciężkiego sprzętu, ciągników. I wszystkie te pojazdy mogą jeździć, a koń przejechać nie może, bo zniszczy nawierzchnię?

Tymczasem na stronie Lasów Państwowych czytamy:

Brak zgody na utworzenie szlaku konnego nie oznacza złej woli nadleśniczego. Może mieć ku temu ważne powody. Wbrew pozorom, konie potrafią poważnie zniszczyć nawierzchnię leśnej drogi. Kopyta dziurawią ją tak bardzo, że często uniemożliwia to później poruszanie się rowerem i utrudnia spacer pieszym. Nierzadko konie uszkodzą  drogę bardziej niż leśne maszyny podczas prac przy pozyskaniu i zrywce drewna, a trzeba od razu dodać, że nawierzchnia rozjechana przez ciągniki naprawiana jest zwykle dość szybko po tym, jak wyjadą one z lasu.

Jest przecież Pętla Kolańska

Przepis ustawy mówi, że konno można jeździć po lesie, ale tylko po drogach wyznaczonych przez nadleśniczego.

Na terenie nadleśnictwa Kartuzy, w okolicy „Konnej Stolicy Polski” – mamy jeden szlak, tzw. Pętlę Kolańską, która liczy 9,7 km. Pętla Kolańska została uroczyście otwarta w czerwcu 2016 roku, były media i samorządowcy. Czy teraz również i ta trasa jest zamknięta dla miłośników jeździectwa?

– Broń Boże – zaprzecza nadleśniczy Michał Majewski. – Trasa konna Pętla Kolańska cały czas jest dostępna.

Czyżby? Miejscowi mówią, że z Pętli Kolańskiej nie korzystają. Nie dlatego, że jest zamknięta, tylko dlatego, że… Jest nieprzejezdna. Szlak został kompletnie zniszczony przez ciągniki wywożące stamtąd drzewo, pracujące przy zrywce. Rzeczywiście, na miejscu widać głębokie koleiny, w których stoi woda, powstałe w ten sposób bajora, których nie sposób ominąć jadąc na koniu.

Leśna dróżka, która miała być przeznaczona dla jazdy konnej jest kompletnie rozjeżdżona przez służby leśne, a wybudowana specjalnie dla jeźdźców wiata – tzw. „popas”, kompletnie zarosła chaszczami. Na pierwszy rzut oka widać, że nikt z niej nie korzysta.

– Na taką trasę nie wypuścimy kogoś, kto jeździ konno rekreacyjnie – mój rozmówca wskazuje na jedną z gigantycznych kałuż na trasie Pętli Kolańskiej. Żeby poprowadzić konie przez te koleiny, przez błoto, przez bajorko, trzeba doświadczonego jeźdźca, który w razie czego zapanuje nad koniem. Bo koń może się spłoszyć, kopyto się poślizgnie… Nieszczęście gotowe.

Nadleśniczemu Michałowi Majewskiemu na temat dewastacji trasy konnej „nic nie wiadomo”, przyznaje jednak, że jego pracownicy sprawdzają obecnie sytuację na miejscu.

Będą rozmowy

Co dalej będzie z konną rekreacją w lesie otaczającym „Konną Stolicę Polski”?

Nadleśniczy deklaruje chęć dialogu ze środowiskiem kaszubskich „koniarzy”.

– Czy można liczyć na to, że w okolicy Szymbarka, Wieżycy, Kolana, zostaną uruchomione kolejne trasy konne? – zapytaliśmy Michała Majewskiego.

– Jeżeli będzie taka potrzeba, jeśli i będziemy w stanie dojść do kompromisu – myślę, że tak.

– Czy odbiera pan sygnały niezadowolenia za strony kuczerów w tym momencie?

– Nie, ja rozmawiam z nimi stale i do tej pory takich sygnałów nie odbierałem. Problem polega na tym, że trzeba zrozumieć jeden fakt – że takie jest prawo, to nie jest moja samowola… Tak samo, jak po gruntach prywatnych nie można jeździć, wszerz i wzdłuż. Tak samo Lasy Państwowe mają swoje ograniczenia. Widzę tu pole do kompromisu, ale musimy znaleźć zdrowe zasady współpracy.

***

Jak zapewniają obie strony; nadleśniczy i przedstawiciele Zrzeszenia Kaszubskich Kuczerów i Hodowców Koni, w najbliższych dniach odbędzie się spotkanie leśników z kuczerami, dotyczące możliwości jazdy konnej w lesie wokół Wieżycy.

Na terenie Nadleśnictwa Kartuzy zostało wytyczonych w sumie 38 km tras udostępnionych do jazdy konnej. Dla porównania: w sąsiednim Nadleśnictwie Wejherowo wytyczono 89 km. tras udostępnionych do jazdy konnej.

Konie, Kaszuby, Wiśta wio! Zawody w Ostrzycach [FOTOREPORTAŻ] 11
Fot. Natalia Słomczyńska/Magazyn Kaszuby

Poniżej publikujemy w całości rozmowę z nadleśniczym Michałem Majewskim oraz stanowisko Zrzeszenia Kaszubskich Kuczerów i Hodowców Koni.


Z nadleśniczym z Kartuz Michałem Majewskim rozmawia Tomasz Słomczyński

Czy wolno konno jeździć po lesie?

Reguluje to ustawa O lasach państwowych. Można jeździć konno tylko po drogach udostępnionych do tego celu.

A tak po prostu wsiąść na konia i pojechać sobie leśną drogą, to…

Nie wolno. Takie jest polskie prawo.

Jak to jest z Pętlą Kolańską? Słyszałem, że teraz leśne drogi w okolicy zostały tam pozamykane szlabanami.

Broń Boże. Trasa konna Pętla Kolańska cały czas jest dostępna. Dobrych kilka lat temu została utworzona i cały czas można tam jeździć konno.

Ale trasa konna Pętla Kolańska jest zniszczona – rozjeżdżona ciągnikami, i w efekcie – nieprzejezdna konno.

Nic mi na ten temat nie wiadomo, natomiast w tej chwili moi pracownicy dokładnie rewidują stan tej trasy i ma dojść do spotkania z przedstawicielami Zrzeszenia Kaszubskich Kuczerów i Hodowców Koni celem ustalenia dalszych kwestii związanych z funkcjonowaniem tego szlaku.

A jednak miejscowi mówią o zamkniętych szlabanach.

Prawdopodobnie nie mówią o samej trasie konnej, tylko innych drogach, znajdujących się w jej pobliżu.

Czyli, że po trasie konnej można jeździć, a wszędzie indziej nie?

Takie jest polskie prawo.

Ale mieszkańcy Szymbarku i okolic od lat jeżdżą po innych drogach, wożą turystów…

W takim razie od lat robią to bezprawnie.

To jest zwyczaj, tradycja, źródło zarobkowania, robią to, można powiedzieć, ze z dziada-pradziada… Szlabany zostały zamknięte. Ci ludzie są tym oburzeni.

Nie wiem, dlaczego są oburzeni. Lasy Państwowe są zobligowane do stosowania prawa. Kwestia do dalszych rozmów, jest następująca: czy przebieg trasy konnej powinien być zrewidowany, czy nie. Nad tym możemy się zastanowić. Jednak z pewnością polskie prawo nie pozwala na jeżdżenie po lesie wszerz i wzdłuż… Tym bardziej, że jazda konna po lesie nie pozostaje bez wpływu na obszary chronione i na infrastrukturę, która występuje w lasach.

Co złego może zrobić koń infrastrukturze?

Niszczy kopytami nawierzchnię drogi. To nie są drogi asfaltowe. Jest droga, w którą Nadleśnictwo inwestuje setki tysięcy złotych, a nawierzchnia jest niszczona kopytami… No przepraszam, ale tak nie powinno być. Po to są te właśnie regulacje, żeby znaleźć złoty środek – aby konie poruszały się tylko po drogach udostępnionych do tych celów.

Mówi się, że Szymbark jest konną stolicą Polski. Tam są setki koni, które codziennie służą do obsługi ruchu turystycznego. Rozumiem, że Pętla Kolańska – jak pan mówi, jest udostępniona do ruchu turystycznego. Część stadnin rzeczywiście ma Pętlę „za miedzą”. Ale z Szymbarku jest już kawałek do przejechania do tej jednej trasy…

Jeśli jest taka potrzeba, jeśli są głosy, że potrzebne są szlaki, to wtedy siadamy do rozmów. W ten sposób powstała Pętla Kolańska, jak również została udostępniona droga do ruchu zaprzęgowego w okolicach Szymbarku. Bardzo dobrze się dogadujemy ze Zrzeszeniem Kaszubskich Kuczerów i Hodowców Koni, nie mamy z tym żadnych problemów. Jesteśmy cały czas w kontakcie.

Rozumiem. I będziecie rozmawiać o tym, że trzeba inne, kolejne drogi – inne niż Pętla Kolańska, były udostępnione dla ruchu konnego?

Nie. Będziemy rozmawiać na temat współpracy, w jaki sposób ma to się odbywać…

Czy można liczyć na to, że w okolicy Szymbarku, Wieżycy, Kolana, zostaną uruchomione kolejne trasy konne?

Jeżeli będzie taka potrzeba, jeśli i będziemy w stanie dojść do kompromisu – myślę, że tak.

Czy odbiera pan sygnały niezadowolenia za strony kuczerów w tym momencie?

Nie, ja rozmawiam z nimi stale i do tej pory takich sygnałów nie odbierałem. Problem polega na tym, że trzeba zrozumieć jeden fakt – że takie jest prawo, to nie jest moja samowola… Tak samo, jak po gruntach prywatnych nie można jeździć, wszerz i wzdłuż. Tak samo Lasy Państwowe mają swoje ograniczenia. Widzę tu pole do kompromisu, ale musimy znaleźć zdrowe zasady współpracy.


Stanowisko Zrzeszenia Kaszubskich Kuczerów i Hodowców Koni

Przede wszystkim należy przypomnieć i podkreślić fakt, że Szymbark, Wieżyca, Kolano i inne miejscowości w okolicy to tereny turystyczne, a wśród proponowanych tutaj atrakcji, te związane z końmi są jednymi z najważniejszych. Naturalne jest więc to, że konie pojawiają się na szlakach tej okolicy. Równie ważne jest, że są to tereny bardzo silnie związane z końmi swoją historią i tradycją. Jeszcze kilka lat temu normą była praca z końmi np. podczas zrywki drewna, czy przewożenie zaprzęgami nie tylko turystów, ale właśnie drewna czy płodów rolnych. Nikt wtedy nie pomyślałby o ograniczaniu woźniców, wskazywaniu gdzie mogą wjeżdżać, a gdzie nie. Od zawsze też hoduje się tutaj konie różnych ras. Jeździectwo, powożenie, hodowla to jedna z naszych wizytówek.

Znamy argumenty o niszczeniu przez konie leśnych dróg. Jednak porównajmy – jaki wpływ na nawierzchnię może mieć kilkuset kilogramowy wierzchowiec, a jaki np. wielotonowa ciężarówka. Trudno sobie wyobrazić, aby konie mogły niszczyć drogi.

Wiemy, że najlepszym rozwiązaniem byłoby korzystanie z oficjalnych szlaków konnych. Moglibyśmy jeździć trasami odpowiednimi dla koni, z towarzyszącą infrastrukturą. Niestety jedyny szlak z którego moglibyśmy korzystać jest nieprzejezdny. Jest szansa, że ta sytuacja się poprawi. Otrzymaliśmy pozytywne sygnały, że szlak ma zostać sprawdzony i odnowiony. Liczymy na to, ale chcielibyśmy też, aby szlaków było więcej. Również, aby był możliwy swobodny dojazd do nich z miejsc, gdzie funkcjonują stajnie. Jesteśmy otwarci na współpracę.