Trafiła mi się dzisiaj perełka. Po wielu godzinach spędzonych w Bibliotece PAN w Gdańsku na wertowaniu dawnych przewodników turystycznych po Kaszubach w końcu dowiedziałem się, jak ważne jest współżycie między towarzyszami wędrówki.
Niewielka, niepozorna książeczka, broszurka w zasadzie. Adam Słomczyński, „Kaszubskim Szlakiem”,rok wydania 1955. Od razu uprzedzę wszelkie domysły – zbieżność nazwisk autora niniejszego artykułu i autora książeczki, jest przypadkowa. Moje geny – z tego co mi wiadomo, nie mają nic wspólnego z genami wybitnego (jak się zaraz okaże) organizatora pieszych wędrówek.
Do rzeczy więc. Zaczyna się dość niewinnie.
Z roku na rok ilość wczasów wędrownych zwiększy się i obejmie coraz to nowe połacie kraju. Jeśli weźmiesz udział w tych wczasach, poznasz lepiej nasz piękny kraj – Polskę Ludową.
Dowiaduję się, jak w latach pięćdziesiątych organizowano piesze wędrówki dla mas pracujących. Jak się okazuje, żeby wziąć udzial w takim wydarzeniu, trzeba było zaskarbić sobie łaskę aktywu zakładowego.
Skierowania na turystyczne trasy wędrowne przydzielają Zarządy Okręgów PTTK, mieszczące się we wszystkich miastach wojewódzkich. Skierowania te, oparte na tych samych zasadach i warunkach odpłatności, jak wczasy pracownicze FWP (…) można otrzymać na wniosek Rady Zakładowej swojego zakładu pracy. Wraz ze skierowaniem otrzymuje się w Zarządzie Okręgu PTTK krótki opis trasy oraz wskazówki dotyczące ekwipunku i ubioru. Turnusy złożone z 20 wczasowiczów wyruszają z punktów wyjściowych co kilka dni i przebywają pieszo (10-18 km dziennie, w co włączone jest zwiedzanie miast i zabytków), tę samą nizinną trasę wędrowną.
Świetnie. Adam Słomczyński radzi początkującym wędrownikom, co ze sobą zabrać. Moją uwagę zwraca ilość gaci na dwa tygodnie (jedna zmiana), mydeł (dwa rodzaje) i chustek do nosa (zapewne podczas wędrówki można nabawić się kataru). Również pilnik do paznokci okazuje się niezbędny.
Z bielizny trzeba wziąć: jedną piżamę nocną, komplet zapasowej bielizny dziennej, kilka chustek do nosa. Z przyborów toaletowych: dwa ręczniki, mydło toaletowe oraz zwykłe, szczoteczka i pasta do zębów, grzebień, przybory do golenia, nożyczki, pilnik, spirytus salicylowy, woda kolońska, itp.
Ważny jest wymiar edukacyjny takiego wypoczynku. Jednak, żeby właściwie i w pełni docenić walory Kaszub, trzeba…
Zaznajomienie się z geomorfologią danego terenu, jego przyrodą, florą, fauną, zabytkami architektury, etnografią oraz odbudową i rozwojem w okresie powojennym – ułatwi zrozumienie wielu zjawisk, które uchodzą często uwadze wczasowicza nieprzygotowanego do wędrówki. (…) Wieczorne pogawędki i wymiana spostrzeżeń pomiędzy wczasowiczami, organizowanie dyskusji krajoznawczych, omawianie przebytej trasy i tego co się widziało – pozwolą na ugruntowanie wiadomości…
Kierownik i Rada pilnują dyscypliny
Ale to wszystko nic… Hitem jest rozdział pt. „Dyscyplina i kultura turystyczna”. W zasadzie nie wymaga komentarza.
Wszystkich uczestników wczasów obowiązuje przestrzeganie podanego przez kierownika turnusu regulaminu oraz przestrzeganie dyscypliny turystycznej. Odpowiedzialnym za przebieg wędrówki jest kierownik turnusu (Przewodnik PTTK) i wszystkie wydawane przez niego polecenie powinny być ściśle wykonywane. Kierownik turnusu podaje codziennie wczasowiczom plan dnia i plan marszruty, a wszelkie zmiany w planie i przebiegu trasy bez wiedzy i aprobaty kierownika są niedopuszczalne. Niewolno również odłączać się i oddalać od swej grupy bez wiedzy kierownika. Rada turnusu ściśle współdziała z kierownikiem, pomaga mu w utrzymaniu dyscypliny turystycznej wśród wczasowiczów, zwracając szczególną uwagę na punktualność i karność.
Adam Słomczyński kreśli również coś w rodzaju wytycznych „psychologicznych”, do których uczestnik wędrówki powinien się dostosować.
Wczasowiczów, którzy spędzą ze sobą 2 tygodnie na wspólnej wędrówce powinny cechować uprzejmość i koleżeńskość oraz wesoły i swobodny nastrój (bez niepotrzebnej hałaśliwości). Koleżeństwo i pomoc obowiązuje nie tylko wobec osób wzbudzających nasza sympatię, lecz wobec wszystkich współtowarzyszy, szczególnie słabszych lub też niedomagających. Chwilowe złe samopoczucie lub znużenie podczas pierwszych dni wędrówki, nie powinno stać się przyczyną złego humoru, marudzenia, lub narzekania wpływającego ujemnie, deprymująco na pozostałych uczestników.
Żeby było jasne…
Plecak swój każdy niesie sam, zarówno mężczyzna, jak i kobieta.
I jeszcze, żeby nie było potem niepotrzebnych dyskusji:
Wychodzić z najlepiej z punktów noclegowych najpóźniej o godzinie siódmej…
Kąpiel w rzece czy w jeziorze może nastąpić jedynie za wiedzą i zezwoleniem kierownika turnusu oraz w miejscach przez niego wskazanych.
Palić papierosy można jedynie w miejscach dozwolonych, i to nie w czasie marszu lecz na postoju.
W stosunku do miejscowej ludności obowiązuje zachowanie się grzeczne i życzliwe.
Moment krytyczny: wieczór. Rozluźnienie. Nie wolno jednak zapominać o „dyscyplinie turystycznej”:
Po dojściu do punktów noclegowych, po umyciu się i posiłku cały wolny czas należy poświęcić na niezbyt męczące spacery, na zwiedzanie miejscowości, pogawędki towarzyskie, kontakty z ludnością itp. Zerwawszy z niezdrowymi nawyknieniami należy kłaść się do snu możliwie wcześnie.
Na kwaterach i punktach wypoczynkowych trzeba współżyć z towarzyszami wędrówki, nie myśleć jedynie o własnej wygodzie i zabezpieczeniu sobie jak najlepszych warunków.
Ciiiszaaa nocnaaa!
W godzinach przeznaczonych na wypoczynek należy zaprzestać rozmów i śmiechów oraz przestrzegać bezwzględnej ciszy…
Panie kierowniku, możemy sobie pośpiewać marszowe piosenki?
W czasie drogi można czasem pośpiewać chóralnie,o ile trasa nie jest zbyt ciężka, a śpiew hałaśliwy i niestonowany.
I jeszcze jedno – to chyba oczywiste:
Używanie alkoholu podczas wędrówki powinno być całkowicie wykluczone.
To jednak nie znaczy, ze będzie nudno. Przecież:
Gry i zabawy towarzyskie, wieczornice krajoznawcze czy rozrywkowe, interesująco zorganizowane i poprowadzone na właściwym poziomie będą miłą atrakcją w czasie 2 tygodniowego pobytu na wczasach wędrownych.
Śmieszne i straszne
Tak… Można się z tego śmiać, bo to rzeczywiście śmieszne jest. Chichrałem się pod nosem w dużej bibliotecznej sali, gdy to czytałem, a studenci wokół, zagłębieni w lekturze, spoglądali na mnie z zaciekawieniem. Ale można też potraktować tę książeczkę, jako coś w rodzaju dokumentu historycznego. Kiedyś słyszałem, że oprócz represji i wręcz fizycznej eksterminacji części narodu polskiego, najbardziej uciążliwa była absurdalność rzeczywistości czasów stalinowskich. A absurd, obserwowany z dystansu, jest zabawny. Widziany „od środka” śmieszny już nie jest.
Adam Słomczyński, „Kaszubskim Szlakiem”, Sport i Turystyka, Warszawa 1955, seria:Wczasy Turystyczne, nr 10.