Koło Gospodyń Wiejskich – z czym kojarzyło mi się to pojęcie, zanim sprowadziłem się na Kaszuby?
Ano z sympatycznymi starszymi paniami ubranymi w stroje ludowe, śpiewającymi ludowe pieśni, częstującymi swoimi wypiekami. I w zasadzie moje skojarzenia były właściwe, rzeczywiście członkinie Kół Gospodyń Wiejskich często noszą stroje ludowe, zajmują się pieczeniem ciast i od czasu do czasu podśpiewują.
Ale jakże to był ograniczony obraz, jak stereotypowy.
Zeszłej jesieni miałem przyjemność – współpracując z Gminnym Ośrodkiem Kultury i Sportu w Chmielnie, poznać w ciągu dwóch tygodni wiele mieszkanek gminy Chmielno, z których większość była właśnie zrzeszona w Kołach Gospodyń Wiejskich. Robiłem tym paniom zdjęcia i przeprowadzałem z nimi krótkie wywiady.
Jakże byłem zdziwiony, gdy się okazało, że KGW organizują: wycieczki nordic walking, wesela, chrzty i śluby, prowadzą przedszkole, uczęszczają na zajęcia komputerowe. Nowinek kulinarnych szukają w sieci. Od czasu do czasu zabawią się teatrzyk.
Tak, to prawda – oczywiście spotykają się by piec słodkości, przygotowywać dania kuchni regionalnej. Ale to tylko jedno z wielu ich zajęć i zainteresowań.
Do KGW należą zarówno panie, które od pokoleń zajmują się pracą na roli, jak i studentki pobierające nauki na uczelniach Trójmiasta. Niektóre z nich pracują w Trójmieście, inne są terapeutkami dla niepełnosprawnej młodzieży, jeszcze inne mają swoje biznesy, najczęściej gospodarstwa agroturystyczne, ale nie tylko. Czasem haftują tradycyjne wzory, albo zajmują się zupełnie współczesnym rękodziełem.
Urodziłem się i wychowałem w Trójmieście. I wiem, jak wyglądają więzi międzyludzkie w blokowiskach. Jak bardzo – z jednej strony, ludzie są dla siebie anonimowi, z drugiej, jak bardzo potrzebują czasu i miejsca, by ze sobą pobyć. I jak wiele krzywdzącej pobłażliwości, kierowanej jest w kierunku takich „wiejskich” i inicjatyw, jak na przykład KGW. Tymczasem gospodynie miejskie mogłyby brać przykład z tych wiejskich. I niech nie myli nikogo słowo „gospodyni”. Niech nie kojarzy się z kurą domową. Bo działalność KGW dowodzi, że wiejskie gospodynie wychodzą z domu.
Koła Gospodyń Wiejskich to bardzo ważny element społecznej struktury współczesnej wsi. To ruch oddolny, spontaniczny, wprost wynikający z potrzeb małych społeczności.
Tu następują wymiany treści kulturowych między pokoleniami. Młodsze panie uczą się tradycji, chociażby poprzez kontakt z językiem kaszubskim czy daniami kuchni tradycyjnej. Starsze panie uczą się wysyłać maile i mms-y, korzystać z Facebooka i Youtube’a.
Ale przede wszystkim – i to się powtarzało w każdym niemal wywiadzie – „dziewczyny” (same o sobie tak mówiły), przede wszystkim doskonale się czują w swoim własnym towarzystwie. Plotki, wygłupy, wspólne sprawy… Czyli świat dla mężczyzn niedostępny. Tak jak wiejscy „gospodarze” mają swoją Ochotniczą Straż Pożarną (chociaż coraz więcej dziewczyn do niej wstępuje), tak panie mają swoje Koła Gospodyń. Panie w każdym wieku – co widać na poniższych zdjęciach – od kilkuletnich dziewczynek, po seniorki. I bardzo dobrze, i tak ma być.
Drogie panie z aglomeracji, pora zakładać Koła Gospodyń Miejskich. KGM w każdym bloku!
FOTOREPORTAŻ
VIII Powiatowy Konkurs Kół Gospodyń Wiejskich w Chmielnie – 3 marca 2018 roku
Autorka zdjęć: Edyta Słomczyńska
***
Puchar Grand Prix zdobyły panie z Koła Gospodyń Wiejskich Chwaszczyno. 7 kwietnia br. gospodynie z Chwaszczyna staną w szranki na Wojewódzkim Turnieju Kół Gospodyń Wiejskich, który odbędzie się w Żukowie.