1

Paweł Ruszkowski – kaszubska liryka, produkt eksportowy

„Paweł wypłynie, stanie się to wcześniej czy później. Mam nadzieję, że kaszubski wątek w jego twórczości mu w tym pomoże”

27 kwietnia, w czwartkowy wieczór, sala kina Remus w Kościerzynie wypełniona była po brzegi. Zresztą wolnych miejsc na to wydarzenie nie było już od kilku dni.

Jakie wydarzenie? Myli się ten, kto sądzi, że do Kościerzyny zawitała gwiazda scen polskich lub światowych. Nie, nic podobnego. To znaczy… Paweł Ruszkowski celebrytą i gwiazdą nie jest, choć… Kto wie, jak potoczą się jego dalsze losy. Być może za jakiś czas różne „pudelki” będą ekscytować się jego osobą. Wykluczyć tego się nie da.

Koncert młodego pieśniarza Pawła Ruszkowskiego, będący jednocześnie promocją nowej płyty, pt. „Kamiszczi”, skłonił mnie – kogoś, kto jest muzycznym dyletantem, do kilku refleksji pozbawionych ambicji recenzenckich. To raczej takie sobie myśli zainspirowane muzyką, która rozbrzmiała w czwartkowy wieczór, 27 kwietnia w Kościerzynie.

Wychodząc z sali koncertowej, nucąc pod nosem piosenkę „Kłaniam ci się Kościerzyno” [sł. Agnieszka Osiecka] , układałem w myślach słowa tego felietonu.

Że Kaszuby bardzo potrzebują takich osób, jak Paweł Ruszkowski. Potrzebują młodej inteligencji, artystów, którzy potrafią – swobodnie, z wdziękiem i elegancją, czerpać garściami z zasobów kultury Kaszub, ale też Polski, Europy i świata. Gdy słuchałem bossa novy do słów i melodii [zwykle obciachowo-biesiadnej] pieśni „Kaszuby wołają nas”, nie wierzyłem własnym uszom. Znikła gdzieś wiejskość i przaśność, zastąpiło ją delikatne drganie i falowanie południowych rytmów.

Chwilę później dziwiłem się swojemu własnemu zdziwieniu: wszak nie powinno być w tym nic zaskakującego, że młody, wykształcony (nie tylko muzycznie) Kaszuba gra jazz i bossa novę. Że czerpie garściami ze współczesnej kultury i ją współtworzy, ogłaszając wokół wszem i wobec – że Kaszubą jest, i że jest z tego dumny.

Nic w tym dziwnego, prawda? A jednak… Wciąż dla wielu zaskakujący jest fakt, że można muzykować po kaszubsku – i nie są to melodie nadające się na „ludowe” wesela.

A więc można tworzyć jazz po kaszubsku. Czarować brzmieniem nie tylko melodii, ale też słów, fraz, czarować nie tylko Kaszubów, ale wszystkich – również tych, którzy nie wiedząc nic o naszym regionie, w ten sposób po raz pierwszy zetkną się z tą kulturą i tożsamością.

Odnoszę wrażenie, że na Kaszubach umiejętność ta – nazwijmy ją zdolnością do „ambasadorowania” na rzecz Kaszub, wciąż jest wyjątkowo cenna, bo nieczęsta. Można rzec, że ciągle niewielu jest artystów, którzy z talentem, zapałem, ogniem, z wykopem tworzą po kaszubsku, ale nie tylko dla Kaszubów. Wciąż zbyt niewielu jest takich, którzy – jak Paweł Ruszkowski, czyniąc ze swojej tożsamości fundament, jednocześnie wchodzą w żywy dialog ze współczesnością – polską, europejską, globalną.

Teraz trzeba Pawłowi Ruszkowskiemu pomagać. Niech wysyła w świat swój poetycko-jazzowy komunikat: oto są Kaszuby współczesne: liryczne, inteligentne, wysmakowane.

Pomóc Ruszkowskiemu – to zadanie dla tych, którzy są zmęczeni jednym tylko, wciąż dominującym wizerunkiem: z tabaką w jednym ręku i burczybasem w drugim.

Tomasz Słomczyński

Magazyn Kaszuby

redaktor naczelny


Z Tomaszem Fopke, muzykiem, poetą, regionalistą kaszubskim, dyrektorem Muzeum Piśmiennictwa i Muzyki Kaszubsko-Pomorskiej w Wejherowie, rozmawia Tomasz Słomczyński.

Tak na gorąco, tuż po koncercie, proszę powiedzieć: podobało się?

Tytuł płyty jest mylący bo wskazuje na polne kamienie, które każdy, idąc gdzieś, przypadkiem potrąca… Tymczasem okazuje się że to są kamienie szlachetne, nad którymi trzeba się pochylić, pieczołowicie otrzepać je z kurzu, wypolerować i umieścić w ważnym miejscu w swoim domu. Z tego, co widzę wśród publiczności, w wielu przypadkach – nie tylko w domach zostaną umieszczone, ale i w sercach. Widać że artysta ujął publiczność, jej reakcja o tym świadczy. Zresztą Paweł Ruszkowski to jest bardzo dobry muzyk, cały zespół jest złożony z profesjonalistów.

Wiele jest kapel na Kaszubach, ale nie zawsze są one profesjonalne…

Tak, ale w zespole Pawła Ruszkowskiego grają zawodowi muzycy, absolwenci albo studenci Akademii Muzycznej. O ich profesjonalizmie świadczyć może chociażby różnorodność gatunków muzycznych, przecież słyszeliśmy bossa novę, tango i jazz. A przecież jazz nie jest łatwą muzyką do grania… Myślę, że to jazzowe zabarwienie Kamiszczów wyróżnia je od pozostałej muzyki kaszubskiej.

Czy dotychczas ktoś z taką odwagą wszedł w kaszubski jazz?

Mamy jedna płytę pt. „Opowieść”, zespołu „Kutin” z Agnieszką Bradtke na czele. To też była kaszubska poezja śpiewana, zagrana z jazzowym zabarwieniem. Tutaj chłopaki (Paweł Ruszkowski z zespołem – red.) poszli dalej, jest tu więcej różnych form muzycznych.

Przesłuchaj: Kompilacja piosenek z płyty KAMISZCZI

Czy Ruszkowskiemu uda się wypłynąć na szerszą wodę, wejść na scenę ogólnopolską?

Paweł wypłynie, stanie się to wcześniej czy później. Mam nadzieję, że kaszubski wątek w jego twórczości pomoże mu w tym. Bardzo bym chciał, bo to jest bardzo zdolny młody człowiek, świetny muzyk. I jest dobrze wychowany, co nie jest wcale powszechne.

Mówisz że wypłynie z pewnością, nie masz co do tego wątpliwości?

Jestem o tym przekonany. Ma wszelkie predyspozycje.

Mógłby wypłynąć z piosenką, do której słowa napisała Agnieszka Osiecka, pt. „Kłaniam ci się Kościerzyno”. To już taki lokalny, kościerski hit.

Tak, mógłby. To jest piękna piosenka i myślę, że miasto Kościerzyna mogłoby ją przyjąć oficjalnie jako swój hymn. Obecnie jest moda na tworzenie utworów-wizytówek dla miast, dla gmin, dla regionów. Na przykład – znamienne jest, że w Wejherowie ogłoszono konkurs na piosenkę o tym mieście. Wracając zaś do piosenki o Kościerzynie, którą usłyszeliśmy przed chwilą – przy zasobności miejskiej kasy, można by ten utwór wypromować, a razem z utworem – pochodzącego z Kościerzyny i identyfikującego się z nią Pawła Ruszkowskiego.

O co apelujesz, jak widzę?

Apeluję o to, by ziemia kościerska chwaliła się swoim synem, bo jest tego wart!

[śmiech]


Paweł Ruszkowski o swojej drugiej płycie napisał tak: ” Album jest moim ukłonem w stronę rodzinnych Kaszub, a jednocześnie – opowieścią o Kaszubach, którą posyłam w świat. Płyta zawdzięcza swój tytuł wierszowi Jana Piepki. Kamiszczi – kamyki, kamyczki… Mają dla mnie wyjątkowe znaczenie. Odnajduję w nich swoją osobistą alegorię wielu piosenek napisanych przez kaszubskich twórców. Takich, które, jak kamyki leżące niepozornie wzdłuż brzegu morza albo przy polnej drodze, pozostają przez przechodniów niezauważone. Potrzeba siły morskich fal, by codziennie na nowo wydobywać je z głębin i cierpliwie wygładzać, z każdym odpływem zabierając grunt spod nóg zawziętej zjawy o imieniu Niewarto, o której opowiadał Aleksander Majkowski. Potrzeba uważności, by dostrzec je wśród polnego kurzu, ciekawości – by podnieść. Czuję jednak, że – Warto. Bo każdy najmniejszy kamyczek ma swoją niepowtarzalną historię, w każdym bije czyjeś serce… Ta płyta to garść wyjątkowych „kamiszków” znalezionych na kaszubskiej ziemi. Jeśli zechcesz – od dziś wszystkie są Twoje.”

***

Magazyn Kaszuby serdecznie poleca – naprawdę warto!

PYTA DO KUPIENIA [35 zł]   TUTAJ