Wczoraj, 1 czerwca w okolicy tzw. „Ławki Asesora” w Kartuzach żmija ukąsiła czteroletnie dziecko. Dziewczynka trafiła najpierw do szpitala w Kartuzach, następnie została przewieziona do Gdańska. Jej życiu już nic nie zagraża, choć nadal pozostaje na oddziale intensywnej terapii.
Mówi pani Karolina, mama czterolatki:
– Wczoraj, po festynie z okazji dnia dziecka wybrałam się na spacer z córeczką. Wchodziłyśmy na górkę, na której stoi tzw. Ławka Asesora. Ja szłam po schodkach, córeczka obok, po trawie, „na skróty”. W pewnym momencie zaczęła przeraźliwie krzyczeć, że coś ją boli. Mówiła coś o „truskawce”, i że boli ją nóżka i brzuszek. Myślałam, że coś zjadła, jakiś trujący owoc… Na nóżce jeszcze wtedy nie było śladu. Wzięłam ją na ręce i pobiegłam w stronę ulicy Bursztynowej. Nie miałam pojęcia, co się dzieje. Widząc, że jest z nią coraz gorzej, zadzwoniłam po karetkę. Lekarz z karetki także oglądał nóżkę i nic nie zauważył. Pojechaliśmy na miejsce, żeby znaleźć owoce, które mogła zjeść. Potem trafiliśmy do szpitala w Kartuzach. W międzyczasie, w karetce, córeczka dwukrotnie dostała drgawek.
Kolejne dramatyczne sceny miały miejsce w szpitalu.
– Kiedy zobaczyłam, że prowadzą ją do „sali reanimacyjnej”, obwieszoną całym tym sprzętem… Nie wiedziałam co się dzieje, co jej dolega, w ogóle – co się stało. Nikt wtedy nie wiedział. Ale widziałam, że jest z nią coraz gorzej. Myślałam, że umiera. Uklękłam na podłodze, w sali, gdzie kazano mi czekać i prosiłam Boga, żeby nie zabierał mi dziecka…
Po chwili pojawił się obrzęk na nóżce. Wyjaśniło się, że czterolatka została ukąszona przez żmiję. Została przewieziona do Gdańska. Gdy dziewczynka spała, pani Karolina cały czas do niej mówiła, opowiadała jej bajki. Dziecko obudziło się wieczorem. Dziewczynce nie można było podawać nic do picia ani jedzenia.
– Dziś już może pić, może też jeść jogurty. Jej stan się poprawia, ale wciąż nie wiemy, czy nie będzie komplikacji, lekarze mówili, że możliwe jest uszkodzenie innych organów, na przykład nerek – relacjonuje pani Karolina.
***
Żmija zygzakowata rzadko kąsa człowieka. Zazwyczaj stara się uciec. Najczęściej ukąszenie ma miejsce, gdy człowiek nadepnie żmiję. Ukąszenie żmii w części przypadków jest „suche” – tzn. bez wstrzyknięcia jadu. Gdy jednak żmija jad wstrzyknie, może to powodować szereg groźnych działań: uszkodzenia układu nerwowego prowadzące do martwicy tkanek, zmniejszające krzepliwość krwi, zmiany rytmu serca. Ukąszenie nie stanowi zagrożenia życia dla zdrowego dorosłego człowieka. Najbardziej niebezpieczne jest dla dzieci i osób starszych.
W przypadku ukąszenia należy powiadamiać służby ratunkowe. Pod żadnym pozorem nie wolno drażnić tego zwierzęcia.
W obecnej sytuacji należy zachować ostrożność podczas przebywania w okolicach tzw. Ławki Asesora w Kartuzach – wszystko wskazuje na to, że nieostrożne korzystanie z terenów rekreacyjnych nad jeziorem Karczemnym może być niebezpieczne, szczególnie dla dzieci.
***
Aktualizacja, 2 czerwca, godz. 15:10.
Pani Karolina:
– Lekarze mówią, że stan córki jest stabilny, że najgorsze już za nami. Teraz najważniejsze żeby z nogi zszedł obrzęk, który w tym momencie się od kostki aż do kolana.