Żeglowanie na Wdzydzach – dla sportowców i dla całych rodzin.
Z Jackiem Pawełczakiem, Prezesem Zarządu Wdzydzkiego Towarzystwa Żeglarskiego rozmawia Tomasz Słomczyński
Słyszałem taką opinię, od jednego znajomego żeglarza, że jeziora wdzydzkie* są za małe na żeglowanie i nie da się tam porządnie popływać.
Dla żeglarza dalekomorskiego – być może. Ale przecież żegluje się na różnych akwenach. Jeziora wdzydzkie należą do jednych z większych w Polsce, więc nie zgadzam się z tą opinią i nazwałbym ją paranoiczną.
Wszyscy porównują żeglowanie na Mazurach do żeglowania na Kaszubach…
Nie ma co porównywać.
Ale i tak ludzie to robią. Na Mazurach lepiej bo…. Na Kaszubach lepiej bo…
Lepiej, pod względem czego? Jak to porównać? Jeden woli teściową, inny woli córkę, jeden brunetki, inny blondynki. To są subiektywne odczucia i nie ma jakiejś obiektywnej miary, za pomocą której można by to oceniać. Ja żegluję „na Wdzydzach” już ponad dwadzieścia lat, i będę chwalił Wdzydze, ale nie będę się wypowiadał o innych akwenach, bo ich nie znam.
Mówi się, że atutem jezior wdzydzkich i Kaszub w ogóle, jest to, że nie są tak zadeptane i rozjeżdżone jak Mazury.
Można powiedzieć, że Wdzydze j e s z c z e nie są zadeptane i zajeżdżone, ale z roku na rok jest turystów coraz więcej. Z czego to wynika? Pewnie ze wzrostu zainteresowania sportem, żeglarstwem i z tego, że żeglarze przeprowadzają się tu na Wdzydze z innych akwenów.
TŁOK „NA WDZYDZACH”? PROBLEMY Z CZARTERAMI
Z roku na rok jest ich coraz więcej?
Tak, ewidentnie. Liczyliśmy nawet. Opłynąłem akwen i policzyłem – wyszło 500 łódek. Z tym, że to nie jest tak, że to wszystko naraz pływa, bo często ludzie kupują łódki i trzymają je przy kejach, przy pomostach, traktują to jak jakieś przyczepy kempingowe, domki letniskowe. Są takie łódki, których nigdy nie widziałem na wodzie, a widuję je przy przystaniach.
Czy „na Wdzydzach” już się robi tłok?
Wie pan, na niektórych przystaniach – tak, robi się tłok. Trudno tam znaleźć miejsce do dobicia jachtem. To w bardziej atrakcyjnych turystycznie miejscowościach, na przykład we Wdzydzach Kiszewskich. Ale są też takie przystanie, na uboczu, gdzie jest większy spokój, łódek znacznie mniej.
Co poradziłby pan rodzinie z Trójmiasta, która chce zaplanować sobie „żeglowanie na Wdzydzach”?
W weekend można opłynąć cały akwen. Wypływamy w piątek, nocujemy na brzegu czy na wyspie, sobota cała na pływanie – jeśli jest wiatr, a jeśli nie ma, to jest czas na cumowanie w jakimś fajnym miejscu, gdzie można spędzić miło czas na łonie przyrody. Weekend to jest takie wystarczające minimum dla rodziny, żeby opłynąć akwen. Oczywiście jeśli komuś uda się wypożyczyć łódkę, bo wcale nie jest to łatwe…
Można nocować w jachcie, a można też rozbić namiot przy brzegu – są „na Wdzydzach” takie miejsca?
Są takie miejsca. Są pola biwakowe, nie tylko dla żeglarzy, generalnie – dla turystów. Są polany, na których zwyczajowo się biwakuje i nikt z nich nie goni.
Powiedział pan: „o ile trafi się łódkę”. To znaczy, że „żeglowanie na Wdzydzach” może być utrudnione przez problemy z wynajęciem jachtu?
Tak, trzeba się umawiać wcześniej. Trudno znaleźć łódkę do wynajęcia. Jest potrzeba zwiększenia liczby czarterów „na Wdzydzach”. Na Wdzydzach przeważają jachty armatorskie, czyli takie, które mają swoich – korzystających z nich, właścicieli.
ŻEGLOWANIE „NA WDZYDZACH” – DLA KAŻDEGO, NA SPORTOWO
Właśnie rozpoczynają się zmagania żeglarzy o Puchar Wdzydz. W najbliższą sobotę odbędą się pierwsze regaty, w sumie będzie ich pięć, ostatnie odbędą się we wrześniu. Wasze Wdzydzkie Towarzystwo Żeglarskie patronuje i współorganizuje tę imprezę.
Tak, nasza działalność sprowadza się właśnie do organizowania regat „na Wdzydzach”.
Czy każdy, kto potrafi żeglować i ma swoją łódkę „na Wdzydzach”, może przyjść i się zapisać, i wystartować?
Oczywiście. Pod warunkiem, że jego łódka spełnia wymogi klasy, w których jachty na zawodach startują. Czyli – mówiąc inaczej, musi znaleźć się w tych klasach, które są przewidywane do startu w regatach. Każdy właściciel musi znać swój jacht – wagę, wymiary, powierzchnię żagla, żeby właściwie go przypisać do danej klasy. A czy uczestnik umie żeglować, i jak mu pójdzie – to już jest sprawa drugorzędna. To ma być zabawa.
Spróbujmy zachęcić niezdecydowanych. Jak w praktyce wygląda uczestnictwo w regatach?
Około 9.00 trzeba zapisać się, zgłosić na regaty, start jest koło południa, ok. 11.00, 12.00, w zależności od tego, czy jest wiatr. Kończymy po dwóch, trzech godzinach, to też zależy od siły wiatru. Do siedemnastej trwają całe regaty, łącznie z rozdaniem nagród. A potem z reguły są imprezy towarzyszące – jakieś zabawy, koncert, szanty, filmy. Cały dzień z głowy.
Jeśli chodzi o sam wyścig, jak rozumiem – wszyscy płyną tą samą trasą, liczy się czasy…
Czasami jest tak, że tą samą trasę przepływamy dwa albo nawet i trzy razy, bo na przykład są trzy wyścigi. Wtedy ilość punktów zdobyta w poszczególnych wyścigach stanowi o zdobytym miejscu. To jest ciekawsze i bardziej atrakcyjne, bo można nadrobić jakieś potknięcia.
STAŁA EKIPA
Kto bierze udział w takich zawodach?
Ogromną większość stanowią żeglarze, którzy się tym fascynują, i mają w sobie zacięcie sportowe, chcą się pościgać, sprawdzić się. Reszta to osoby z przypadku – i ich jest bardzo mało. To tacy, którzy w samych zawodach nie chcą uczestniczyć, wolą spędzać czas na brzegu, grillować, pić piwo czy inne alkohole.
To jakaś stała ekipa, ci żeglarze-fascynaci, którzy chcą się ścigać?
Osiemdziesiąt procent to są ci sami ludzie na poszczególnych regatach.
Czyli wasze regaty to takie imprezy środowiskowe?
Tak, można tak powiedzieć. Robi się z tego „zaklęty krąg”. Dlatego chcielibyśmy pozyskać nowych uczestników…
Skoro „żeglowanie na Wdzydzach” jest coraz bardziej popularne, to nie powinno być z tym problemu.
No właśnie tak nie jest. Coraz większa ilość jachtów „na Wdzydzach” nie przekłada się na uczestnictwo w regatach. Ostatnimi czasy ciężko było zebrać nawet 20, 30 łódek. A bywa tak, że jest ich 60 czy 80… A kiedyś bywało, że w regatach startowało i 150 łódek. Obecnie tendencja jest raczej malejąca. Zainteresowanie naszymi regatami maleje.
Wasze towarzystwo – to ile osób?
Trzon stanowi 30 – 40 osób, to ci którzy zawsze się przewijają, to tacy zapaleńcy… Są również i tacy, którzy od początku nie opuścili żadnych regat. Niektórzy od nas odeszli, przenieśli się na inny akwen. Inni zaś nie chcą się ścigać, bo uważają, że nie mają szans, nie lubią rywalizacji, ale lubią „żeglowania na Wdzydzach”. Są też i tacy, którzy do nas dołączają. Ale z tym to szału nie ma…
ŻEGLOWANIE NA WDZYDZACH: EMOCJE
Czyli – jak pan mówi, wiara, towarzystwo wdzydzkich kumpli i kumpelek od żeglowania jest, i ma się dobrze.
Tak, i powiem panu, że nam specjalnie nie zależy na ogromnej frekwencji, bo frekwencja nie stanowi o tym, że impreza będzie udana. Mogą startować trzy łódki i wrażenia dla uczestników będą takie same, jakby uczestniczyli w dużej imprezie. Zresztą jak jest za dużo łódek, to też nie jest dobrze, bo niebezpiecznie się robi.
Są duże emocje?
Proszę pana! Emocje są takie, że niektórym puszczają nerwy. Tego nie widać, jak się patrzy z zewnątrz. Ale jak się w tym uczestniczy… Niektórzy to nawet nie chcą brać w tym udziału, boją się tych emocji, nie chcą się denerwować. Może mi pan wierzyć, że emocje są duże.
***
* jeziora wdzydzkie, „na Wdzydzach” – to nie do końca poprawne i umowne stwierdzenie dotyczące zespołu pięciu jezior, tzw. Krzyża Wdzydzkiego albo „kaszubskiego morza”. W skład akwenu wchodzą jeziora: Wdzydze, Gołuń, Jelenie, Słupinko, Radolne.
***
XII Puchar Jezior Wdzydzkich. Terminy regat 2017
01.05.2017 – XIV Regaty im. Mariana Mokwy
03.06.2017 – XII Regaty o Puchar Stanicy Wodnej*
08.07.2017 – XII Regaty Largo*
22.07.2017 – XVIII Regaty o Puchar Stolema*
12.08.2017 – XVIII Błękitna Wstęga*
26.08.2017 – XII Regaty Samotników im. Edwarda Wołowicza
02.09.2017 – XVI Regaty Srebrna Szekla*
*- regaty zaliczane do punktacji pucharowej
***
Co jeszcze można robić na Kaszubach w weekend? Sprawdź nasz ranking Atrakcje na Kaszubach – TOP10