[współpraca: Tomasz Słomczyński]
Za oknem pierwsze oznaki zimy. Śnieg przyprószył pola, usiadł na trawie, wysrebrzył półnagie gałęzie drzew. Od rana chodzi mi po głowie piosenka „W listopadowym lesie”:
Wokół góry, góry i góry
I całe moje życie w górach.
Ileż piękniej drozdy leśne śpiewają
Niż śpiewak płatny na chórach.
Wokół lasy, lasy i wiatr
I całe życie w wiatru świstach
Wszyscy, których kocham wita was
modrzewia ikona złocista.
Na Kaszubach jest trochę jak w górach. Miejscami przypominają Beskidy. Łagodne zbocza, wąwozy, potoki, chaty w dolinach… ale też leśne oczka wodne, mokradła, bagna, torfowiska. No i lasy. O tej porze roku jeszcze w kolorach, jeszcze strojne, chociaż z każdym dniem, z każdym podmuchem wiatru coraz bardziej nagie. Jakby rozbierały się do snu. I cisza. Cisza niemal absolutna.
Część ptaków odleciała w obce strony, a te które zostały, jakby posmutniały, nie śpiewają, nie cieszą się, może tęsknią za tymi, co odleciały. Jeno żałośnie poświstują, skrzeczą, kraczą.
A drzewa… rozmawiają bezgłośnie. W listopadzie powoli zapadają w zimowy sen. Mówią „dobranoc” swoim braciom i siostrom, dzieciom i rodzicom. Dlaczego zasypiają? Drzewa doskonale wyczuwają pory roku. Jako organizmy samożywne czyli takie, które muszą same wytworzyć sobie pożywienie w procesie fotosyntezy „wiedzą”, że wkrótce zabraknie im jednego z podstawowych składników: światła słonecznego. Z wodą też będą kłopoty. Jedynie pozostanie dwutlenek węgla w dużych ilościach. Trzeba więc ograniczyć spożycie, by przetrwać do wiosny. Liście, w których przy sprzyjających warunkach zachodzi fotosynteza stają się zimą niepotrzebne, a wręcz zagrażają życiu całego drzewa. Bowiem poprzez swoją stosunkowo dużą powierzchnię oddają wodę do atmosfery. Drzewo uschłoby, gdyby chciało pozostawić swoje „ubranie” na zimę.
Zanim drzewa zasną, prowadzą ożywione rozmowy. Komunikują się między sobą i to nie tylko w ramach jednego gatunku. Las to specyficzna społeczność a drzewo to członek tej społeczności.
Dr Suzanne Simard, ekolog i wykładowczyni na Uniwersytecie w Kolumbii Brytyjskiej w Kanadzie od wielu lat zajmuje się badaniem lasów. Odkryła, że drzewa wykazują cechy społeczne, charakterystyczne, wydawałoby się, tylko dla ludzi; opiekują się swoimi dziećmi, dokarmiają je, zajmują się nimi, gdy są chore i potrzebują pomocy. Natomiast młode i silne drzewa wspierają starsze pokolenia.
Zainteresowanie Suzanne Simard lasem zaczęło się bardzo dawno temu, jeszcze w dzieciństwie. Wzrastała w kanadyjskich lasach, gdzie pracował jej dziadek. Już wtedy fascynowała ją przyroda. Podziwiała dziadka i chętnie słuchała jego opowieści. Pewnego dnia, ich pies ześlizgnął się ze skarpy w pobliżu jeziora i wpadł w bagno, z którego nie potrafił się wydostać. Dziadek ratował biedne zwierzę torując łopatą drogę do psa. Kopiąc odkrywał warstwy gleby, z których wyłaniały się splątane korzenie, różnokolorowa gleba składająca się z grzybni i minerałów. Mała Suzanne zobaczyła, że prawdziwy fundament lasu znajduje się pod jego powierzchnią. Wtedy podjęła decyzję o swojej przyszłości; będzie studiować leśnictwo.
W czasie gdy była studentką naukowcy w warunkach laboratoryjnych odkryli, że sadzonki sosny przekazują sobie węgiel używając do tego celu korzeni. Pomyślała, że pewnie w warunkach naturalnych, czyli w lesie, może zachodzić podobne zjawisko. Dowiodła tego swoimi doświadczeniami, a także odkryła coś znacznie więcej. Okazało się, że drzewa rozmawiają ze sobą przy pomocy gęstej sieci podziemnych połączeń, wykorzystując do tego celu grzybnie. Otaczają one ściśle korzenie drzew, znajdują się w każdej cząstce ziemi. Na przestrzeni jednego kroku, tworzą setki kilometrów połączeń. Przypomina to sieć internetową. Poprzez tę sieć łączą się ze swoją „rodziną” i „przyjaciółmi”, przekazują sobie cenne informacje, na przykład o grożącym niebezpieczeństwie. Pomagają sobie dzieląc się pożywieniem. Gdy umierają, wysyłają informację o swoim odchodzeniu i przekazują swoją wiedzę następnym generacjom drzew.
Las to nie tylko zbiorowisko pojedynczych drzew. To skomplikowany organizm składający się z węzłów, sieci połączeń nachodzących na siebie, umożliwiających porozumiewanie się, przekazywanie ważnych informacji. A może błahych też? Może drzewa śpiewają swoim dzieciom kołysanki, tuląc je do zimowego snu? Może opowiadają im, jak to niegdyś bywało?
Być może ludzi łączy z drzewami więcej niż dotąd sądziliśmy?
Wykład Suzanne Simard: „How trees talk to each other” [prawie 2 miliony odsłon]
Trailer filmu: Intelligent trees [z Suzanne Simard]
***
Z Jarosławem Pawlikowskim z Nadleśnictwa Kartuzy rozmawia Tomasz Słomczyński.
Co pan o tym sądzi? Drzewa ze sobą rozmawiają?
[wcześniej Jarosław Pawlikowski zapoznał się z powyższym felietonem Lucyny Szomburg – red.]
Coś w tym jest, ale takie podejście zawiera pewne uproszczenie.
Na czym miałoby polegać?
Jest tu sporo fantastyki i prawdy, jak to w życiu bywa, w każdej bajce jest ziarno prawdy. Drzewa, oczywiście mają wszelkie cechy organizmów żywych – rozmnażają się, rozprzestrzeniają się. W zależności od tego jaka jest sytuacja, poszczególne osobniki są do siebie nastawione wrogo lub przyjaźnie. Jednak pojęcia zaczerpnięte ze świata ludzi, w odniesieniu do drzew powinniśmy pisać w cudzysłowie. Niektóre gatunki tworzą na przykład biogrupy czyli łączą się korzeniami i tworzą jeden wielki organizm. Wspólnie przeciwstawiają się sytuacji, w której na przykład jest susza. W takim przypadku jedne drzewo pomaga drugiemu. Wówczas możemy mówić o czymś w rodzaju „pomocy”. Ale są też i takie przypadki, w których ten sam gatunek zacienia mniejszą roślinę i następuje zwykła konkurencja – o światło, o wodę, o sole mineralne. Z tą „pomocą” więc bywa różnie.
Grzybnia łącząca poszczególne drzewa, jak internet w świecie ludzi…?
Tak, drzewa często bywają porośnięte grzybami mikorozowymi. To współżycie obydwu stronom przynosi korzyści. Grzyby powiększają powierzchnię chłonną drzew, wówczas korzeń jest okryty strzępkami grzybni, które też wnikają do środka, i powierzchnia chłonna jest znacząco większa. Dzięki grzybni drzewo czerpie więcej wody, więcej soli mineralnych. Grzyb natomiast czerpie z drzewa asymilaty, które znajdują się w jego dolnych partiach. Moglibyśmy powiedzieć, że to jest coś w rodzaju „współpracy”.
Ale chyba nie zawsze jest tak miło i przyjemnie?
Bywa i tak, że dany gatunek drzewa wytwarza substancje chemiczne które powodują problemy dla innych roślin. Przykładem może być pospolity orzech, który produkuje substancje śmiertelne dla wielu innych roślin. Albo sosna – robimy tak zwane odnowienia naturalne sosny, rozrzedzamy drzewostan, żeby więcej światła dotarło do koron, zostawiamy te lepsze drzewa żeby się posiały. Ale w krótkim czasie, po roku po obsianiu i wzejściu siewek, najlepiej wyciąć te stare drzewa, bo one się nie „opiekują” młodym pokoleniem, tylko „przeszkadzają swoim dzieciom”, które mają gorszy dostęp do światła, a nawet jak jest dobry dostęp do światła, to jest duża konkurencja korzeniowa. Duże drzewa wysysają wodę z gleby i dla młodych zaczyna jej brakować. Więc jeśli mówimy o opiece starszych drzew nad młodymi osobnikami – to w przypadku sosny takiego zjawiska w ogóle nie ma, wręcz przeciwnie – jest silna konkurencja.
Walka o przetrwanie, jak to w przyrodzie?
Tak. Walka o przetrwanie, jak najbardziej. Ale to wszystko nie odbywa się na takiej zasadzie, jak między ludźmi czy między zwierzętami. Rzecz jasna, drzewa nie mają takiego układu nerwowego, jak my. Choć przypisuje im się pewne cechy ludzkie.
Mówi się, że drzewa przekazują sobie informacje.
Tak… Ja bym w tym miejscu wspomniał o genetyce, bo to przez geny przekazywane są informacje. Tylko że te geny powstawały przez miliony lat. To nie jest tak, jak moglibyśmy sobie wyobrazić że sąsiadka się czegoś dowiedziała i przekazała dalej, innej sąsiadce. To tak nie działa.
Kod genetyczny drzewa – to dla leśników ma duże znaczenie, zastosowanie praktyczne.
Weźmy na przykład – świerk. Z jego kodu genetycznego, zawartego w mitochondriach możemy dowiedzieć się, skąd pochodzi jego roślina mateczna – czy z południa czy z północy Europy. Bo świerk wyginął na naszym terenie podczas zlodowacenia, a potem powrócił. Generalnie rzecz biorąc, na terenie dzisiejszej Polski mamy świerki pochodzące z północy Europy i z Karpat. Możemy zbadać, skąd „przywędrowała” roślina mateczna danego osobnika. Ale jest jeszcze czynnik ludzki, gdy człowiek „w kieszeni” przenosi nasiona i zakłóca w ten sposób naturalny sposób rozsiewania się. Tak też oczywiście bywa.
Po co wam, leśnikom, taka informacja?
To jest wykorzystywane w gospodarce leśnej. Chcemy wiedzieć, skąd dana roślina pochodzi, a jeśli zaczyna wydawać nasiona, chcemy wiedzieć, czy to jest na pewno ta roślina, którą chcielibyśmy posadzić w danym miejscu. Bo może to być świerk, ale pochodzący z innego obszaru geograficznego niż ten, na którym nam zależy. Z Alp na przykład – i taki nie do końca powinien u nas rosnąć. Dzięki genetyce możemy wiedzieć, z jakich części świata sadzimy drzewa – chodzi między innymi o to, żeby były odporne na warunki, które u nas występują.
Jak się ocenia drzewo? Inaczej mówiąc: skąd wiadomo, że te właśnie, a nie inne nasiona będą najodpowiedniejsze dla nowych sadzonek?
Najpierw ocenia się po prostu jego wygląd – czy jest duże, czy pięknie rośnie, czy osiągnęło znaczne rozmiary i odpowiedni wiek. Na podstawie takich obserwacji możemy przypuszczać, że określone cechy dalej będzie przekazywać swojemu potomstwu. To jest pierwszy ogląd. Później wysiewa się nasiona pochodzące od tego drzewa, testuje się na powierzchniach doświadczalnych, obserwuje się, jak się zachowują sadzonki. Sadzi się je w tych samych warunkach, ale na różnych obszarach i patrzy jak sobie radzą w lokalnym klimacie, z określonymi uwarunkowaniami, na przykład wczesnymi przymrozkami. Wówczas, z dużą dozą prawdopodobieństwa, można stwierdzić, że w danym miejscu właśnie z tych drzew można posadzić las.
Czasem, podczas leśnych wędrówek widzę drzewa pomalowane na żółto. Na przykład na drodze między Kartuzami i Łapalicami. Co oznaczają te znaki?
Żółtym kolorem oznaczone są drzewostany nasienne. Ciągłą linią są oznakowane tak zwane wyłączone drzewostany nasienne, to są takie szczególnie znakomite, szczególnie dobre drzewostany [zdjęcie pośrodku, w tym przypadku: z literą „N”] . Te osobniki nie będą ścinane, dożyją niemal do naturalnej śmierci.
Są też drzewa oznaczone linią przerywaną.
To też drzewostany nasienne, też dobre, ale może nie aż tak, to są tak zwane gospodarcze drzewostany nasienne. Te drzewa zostaną ścięte. W przypadku jednych, jak i drugich zbiera się nasiona. W przypadku wyłączonych drzewostanów – z drzew stojących, zbiera się te, które spadły. Natomiast z gospodarczych drzewostanów nasiennych zbiera się je przy ścince.
Widzę też, że niektóre drzewa – spośród tych oznaczonych na żółto, są ponumerowane.
To drzewa mateczne. Najlepsze z najlepszych.
Leśna arystokracja?
Tak, najwyższa półka. Z nich klonuje się następne. Bo oprócz drzewostanów nasiennych mamy także plantacje nasienne. Sadzi się tam klony drzew matecznych. Tak jak w ogrodnictwie wszczepia się rośliny, tak samo tutaj – bierze się gałązkę drzewa matecznego i wszczepia się ją na specjalnym podkładzie innego drzewa.
Wracając do tezy o komunikowaniu się drzew, ich opiece nad młodymi osobnikami, wzajemnym ostrzeganiu się przed niebezpieczeństwami…
Tak jak powiedziałem – w każdej bajce jest ziarno prawdy.