[zdjęcia: Tomasz Słomczyński]
Najbardziej lubię muzea nieoczywiste. Takie, których nie znajdzie się w ogólnie znanych przewodnikach turystycznych.
Przy drodze między Szemudem a Przodkowem tabliczka: „Muzeum Kaszubskie”. Na budynku napis: Gminna Izba Regionalna im. Remusa w Łebnie. Drzwi zamknięte. Tylko jakieś drewniane postaci posępnie spoglądają przez szybę.
Obok szkoła. W sekretariacie pani nieco zdziwiona, że dziennikarz interesuje się tutejszym muzeum, dzwoni do pani Kasi, zastrzegając, że może się nie udać, bo pani „opiekująca się” może być w pracy. „Może pani przyjść? To świetnie. Pan dziennikarz czeka”. Pani Kasia będzie za pięć minut.
Po chwili pani Katarzyna Miotk, energiczna blondynka, tłumaczy, że do jej obowiązków należy zajmowanie się Izbą. Za chwilę się dowiem, że ktoś taki jak ja, ktoś kto z ulicy przychodzi do muzeum, to raczej rzadkość. Czasem zdarza się ktoś taki w wakacje… Raz było „towarzystwo turystyczne”, szli na piechotę kawał drogi, przechodzili, zadzwonili, zwiedzali. Co ciekawe, wszyscy byli „sześćdziesiąt plus”. Ale to, że „z ulicy” ktoś z rzadka zachodzi, wcale nie znaczy, że pani Katarzyna nie ma co robić. Przychodzą wycieczki szkolne na warsztaty. Bo pani Kasia, oprócz tego, że prowadzi warsztaty, to jest także nauczycielką kaszubskiego. Tutejsza jest, jak najbardziej, przodkowie żyli w okolicach Wieżycy.
Muzeum, które wita nas specyficznym zapachem upływającego czasu, chłodem w upalne wczesne popołudnie, istnieje od dwudziestu lat. Tu we wsi mówi się „nasze małe muzeum”, choć wcale takie nie jest. Co prawda mieści się w dwóch izbach, ale ma około tysiąca eksponatów. Jak stwierdza pani Katarzyna, ludzie przynoszą, tak po prostu. Mówią: „nie mamy co z tym zrobić, może chcecie…” A pani Kasia odpowiada: „no pewnie!”.
Po wejściu do izby nie wiadomo, na czym skupić uwagę. Pani Katarzyna jest w swoim żywiole. Spontanicznie opowiada o przedmiotach, które nas teraz otaczają. Jakże inaczej tu jest niż w „prawdziwym” muzeum, w którym opłacony przewodnik recytuje fragmenty innego, papierowego przewodnika, trzymanego w dłoni.
***
Te posępnie spoglądające zza szyby figury to efekt plenerów rzeźbiarskich organizowanych tu co roku.
Dwie taczki. Taczka – czyli po kaszubsku kara, to ważny dla Kaszubów przedmiot. Remus, jak wiadomo, z taczką wypełnioną książkami jeździł od wsi do wsi.
Diôbelsczé skrzëpice czyli diabelskie skrzypce. W noc poprzedzającą Wszystkich Świętych, jak ogólnie wiadomo na Kaszubach, pokutujące dusze zmarłych, muszą dostać się na cmentarz aby dostąpić zbawienia. Ale nie jest to ani łatwe, ani bezpieczne. Wokół cmentarza zbierają się upiory. Wyłapują dusze – i biada tej, która da się złapać. Ludzie więc wychodzą na dwór i odstraszają upiory hałasem i wskazują w ten sposób duszom drogę na cmentarz. I do tego właśnie służyły diôbelsczé skrzëpice.
– A to jest wirówka do robienia masła. Kręciło się tym, ale trzeba było mieć siłę. Trzeba było tym machać i machać. A maselnica to po kaszubsku cerzenka.
– To zaś jest wyciskarka do soku z buraków. Buraki się parzyło i potem się wyciskało i taka melasa wypływała i się na chleb smarowało, i to były takie słodycze. Taka jakby marmolada z buraków.
– A te beczki służyły do przechowywania mięsa. Najpierw trzeba było je zasolić a potem było przechowywane w jakimś stawie, w wodzie. To taka lodówka była. I w ten sposób przechowywano kiedyś żywność.
– Plecónka – czyli ul. Po kaszubsku nie ma słowa „ul”, mówi się właśnie plecónka.
– Wózyk czyli wózek dziecięcy, stary, oryginalny, na strychu gdzieś leżał tu w Łebnie, ci państwo, którzy nam go dali sami nie wiedzieli z którego roku jest, dzieci bardzo lubią ten eksponat, nie wiem, czy miał opony… myślę, że nie.
Spotkanie z panią Kasią w „małym” wiejskim muzeum dobiega końca. Czas wracać do XXI wieku, wsiąść do samochodu i jechać dalej, załatwiać sprawy w banku, odpisywać na e-maile i spotykać się z kontrahentami. Z nieoczywistym przekonaniem, że być może lepiej by było wozić dzieci w wózku bez opon, jeść marmoladę z buraków i przeganiać upiory spod cmentarza.
Informacje praktyczne: droga nr 224, Wejherowo – Kartuzy, wieś Łebno, w centrum wsi drogowskaz z napisem: „Muzeum Kaszubskie”. Wcześniej należy umówić się z panią Katarzyną Miotk – nr tel. 609 028 953, [email protected]