1

Są napięcia i zagrożenia. Rozmowa z Janem Wyrowińskim – nowym prezesem ZK-P

Napięcia w Zrzeszeniu były zawsze. Nie warto marnować energii na jałowe spory i spersonalizowane emocje

W sobotę 30 listopada członkowie Zrzeszenia Kaszubsko-Pomorskiego, podczas 21. Zjazdu Delegatów wybrali nowego prezesa. Na czele organizacji stanie Jan Wyrowiński, który wygrał w głosowaniu z Eugeniuszem Pryczkowskim (w stosunku głosów: 169 do 126).

Z Janem Wyrowińskim rozmawia Tomasz Słomczyński.

W jakiej kondycji jest obecnie kultura kaszubska?

Jesteśmy, jako wspólnota etniczna, mniejszością. Nasz język jest jednym z siedmiu tysięcy języków używanych na świecie, i cały czas jest zagrożony. Niemniej jednak sytuacja – jeśli chodzi o język kaszubski, mimo wielu głosów krytyki, wyraźnie się poprawiła.

Co byśmy nie powiedzieli o poziomie nauczania języka kaszubskiego w szkołach, należy przyznać, że sam fakt, że to nauczanie ma miejsce już od wielu lat, na pewno jest czymś pozytywnym. Od samego początku Trzeciej Rzeczpospolitej domagaliśmy się podniesienia statusu języka, i wprowadzenia mechanizmów, które od strony państwa umożliwiłyby jego nauczanie i dowartościowywanie. Dzisiaj musimy dbać, żeby pieniądze na nauczanie kaszubskiego były właściwie wydawane, również trzeba dbać żeby nauczyciele, którzy uczą kaszubskiego, byli przez nas doceniani, powinniśmy im pomagać. Musimy cały czas monitorować jakość tego nauczania i podczas ostatniego Zjazdu prof. Cezary Obracht-Prondzyński przekazał informację, że taki zespół, który ma dokonać oceny procesu w sposób profesjonalny, ma zacząć prace. Jest także postulat żeby Sejmik Województwa Pomorskiego wypracował strategię ochrony języka i kultury kaszubskiej. My ze swojej strony możemy przygotować taką propozycję, i także na ten temat rozmawiać.

Na pewno zagrożenia są, różnego rodzaju, i zawsze były… Są optymistyczne sygnały, ale jest także wiele objawów pesymistycznych, i ja się z tym zgadzam.

Pojawiały się także głosy, że dla samego Zrzeszenia, ten Zjazd miał być przełomowy…

Istnieją w naszej organizacji poważne napięcia. Mieliśmy dwie kandydatury na prezesa i wyraźnie było widać że działacze kaszubscy z Kaszub Północnych i Środkowych opowiadali się w dużej mierze za kandydaturą Eugeniusza Pryczkowskiego. Jest również Kaszubska Jednota, bardzo wyrazista grupa, jednak stanowiąca mniejszość, jeśli chodzi o rolę Kaszubów w życiu publicznym… Napięcia zawsze były w Zrzeszeniu i w ruchu kaszubskim.

Jestem otwarty na rozmowy i uważam że w sytuacji, w jakiej jesteśmy, nie warto marnować energii na jałowe spory i spersonalizowane emocje, które szkodzą całej społeczności kaszubskiej. Trzeba rozmawiać i nawzajem się wspierać w różnych działaniach. Myślę że okazją ku temu będzie Trzeci Kongres Kaszubski, być może tam będzie najlepszy moment na wypracowanie form współdziałania.

Mówi się, że pana kadencja będzie kadencją kontynuacji.

Kontynuacji i rozwoju. Zrzeszeniu nie jest potrzebna rewolucja, my jesteśmy stowarzyszeniem konserwatywnym, w dobrym tego słowa znaczeniu. Szanujemy stabilność instytucji, ale jednocześnie podejmujemy decyzje o zmianach, analizując okoliczności, i jeśli takie zmiany są potrzebne, to odpowiednie decyzje będą podejmowane. W ten sposób zrzeszenie funkcjonowało od samego początku, czyli od 1956 roku. I to jest formuła ojca założyciela Lecha Bądkowskiego, którego stulecie urodzin będziemy obchodzili w przyszłym roku.

Czy w związku z tym, że został pan prezesem Zrzeszenia, dla „zwykłego” Kaszuby coś się zmieni?

Jeśli to jest młody Kaszuba, to będę starał się być bliżej niego. Doskonale rozumiem potrzebę ekspresji młodych. Wielu młodych Kaszubów czuje taką potrzebę i ona się wyraża w różnych, również spektakularnych działaniach. Chciałbym żeby to się odbywało w ramach Zrzeszenia albo przy współpracy ze Zrzeszeniem.

Zrzeszenie jest organizacją masową, i dla intelektualistów, i dla ludzi, którzy utrzymują się z pracy własnych rąk. Ta formuła w dalszym ciągu obowiązuje. Nie chciałbym, żeby nasze środowisko było przeintelektualizowane, mamy Instytut Kaszubski, gdzie można się spełniać naukowo i intelektualnie. Podstawą działalności Zrzeszenia zawsze była aktywność oddziałów. Ona w większości przypadków jest imponująca. A jeśli będzie potrzebna pomoc Zarządu Głównego w jakiś inicjatywach, to ta pomoc będzie, jeżeli będą takie możliwości – tak było zawsze.

Będziemy trwali i się rozwijali, tak myślę.

Obecnie toczy się dyskusja – widać to choćby w publicystyce czy w mediach społecznościowych, dotycząca tego, czy Zrzeszenie nie poświęca zbyt wiele energii Kaszubom, kosztem innych regionów Pomorza. Na przykład Kociewiacy zdają się mówić: „halo, halo my też tutaj jesteśmy”.

Wiem o tym. Do mnie też się odzywali, jeszcze przed zjazdem. Mamy koła z Krajny, z Borów, z Kociewia. Są także Kaszubi, którzy są Kaszubami z wyboru serca, a jest ich wielu w Zrzeszeniu, i to również w tych partach „niekaszubskich”… To wszystko trzeba doceniać i zauważać. Jeśli chodzi o Kociewiaków, na razie są trzy oddziały, ale wydaje mi się, że coraz lepiej się czują w Zrzeszeniu. My, Kaszubi jesteśmy częścią Pomorza, tego samego Pomorza, którego częścią są również Kociewiacy, Borowiacy, Krajniacy, ale jesteśmy częścią również tzw. Wielkiego Pomorza – sięgającego po Koszalin i Szczecin. O tym wszystkim musimy pamiętać.

Od lat toczy się dyskusja o kaszubskim folkloryzmie. Ludowość jest dla wielu ludzi niezmiernie ważna, jednak nie brakuje głosów, że jest również szkodliwa dla wizerunku Kaszubów, którzy wciąż kojarzeni są z kulturą wiejską. Czy pan dostrzega ten problem, jak to pan skomentuje?

Z jednej strony – jeśli ekspresja tożsamości poprzez na przykład przebieranie się w strój kaszubski, jest ludziom potrzebna, to oczywiście trzeba to uszanować. Z drugiej strony, to nie jest jedyny sposób odwoływania do historii i tradycji. Jeśli to jest ludziom potrzebne, to w porządku, ale my chcemy być również odwróceni twarzą ku przyszłości, do przodu, jak mawiał Lech Bądkowski. Trzeba patrzeć na Kaszuby, na całe Pomorze jak na wspólnotę, która ma się czym pochwalić. Kaszubi jako pierwsi skorzystali z samorządności, to widać wyraźnie, nasza obecność w teraźniejszości musi być akcentowana, musimy się tym chwalić. Nigdy nie było tak, jak dzisiaj – mamy naprawdę bardzo wielu przedstawicieli w parlamencie, w rządzie, zaś Donald Tusk powtarza, że jest Kaszubą, a robi to pełniąc jedną z najważniejszych funkcji w Unii Europejskiej. Trzeba podkreślać, że Kaszubi w ramach polskiego państwa, jako obywatele tego kraju, służą współczesnej Polsce. Z pewnością jest to dla nas powód do dumy.

Na koniec zapytam o kwestie praktyczne. Pan mieszka w Toruniu, siedziba Zarządu Głównego jest w Gdańsku. Może pana zabraknąć tu, na miejscu…?

Kiedy w latach dziewięćdziesiątych byłem prezesem Zrzeszenia, nie było takich możliwości, jak dzisiaj, nie było autostrady, ani tak rozwiniętych środków komunikacji elektronicznej. I jakoś dawałem sobie radę. Tym lepiej dam sobie radę dzisiaj.