Truciciele koni poszukiwani. Wyznaczono nagrodę

„Bezwzględny morderca w okrutny sposób zamordował sześć koni. Swoje ukochane wierzchowce straciły dzieci, które nigdy nie zapomną widoku…”

W zeszły piątek o szóstej rano, w stadninie koni w Niestępowie, jeden z pracowników jak co dzień wszedł do stajni. Najpierw dostrzegł źrebaka, który wyglądał, jakby się udusił zaplątany w uprząż. Chwilę później w boksach znalazł jeszcze pięć martwych koni. Wszystkie były medalistami wielu zawodów.

Dzisiaj na Facebooku – na profilu stajni Koń A-K, udostępniono ogłoszenie zatytułowane Bestialskie Morderstwo w Niestępowie. Czytamy w nim: W piątek w stajni Koń – AK bezwzględny morderca z zimną krwią, w okrutny sposób zamordował 6 koni. W wyniku tego czynu swoje ukochane wierzchowce straciły dzieci i nastolatki, które nigdy nie zapomną widoku ich martwych ciał i krwi wszechobecnej w stadninie. Wśród sześciu zabityuch koni był także mały źrebaczek, ukochany przez całą społeczność stajni Koń – AK. Morderca ciągle pozostaje na wolności !!!

Dalej czytamy  o tym, że wyznaczono nagrodę – 22 tysiące złotych za pomoc w odnalezieniu sprawców tej zbrodni.

Fot. Pixabay

Czy rzeczywiście doszło do otrucia?

– Jeszcze poprzedniego dnia zwierzętom nic nie było, jeżdżono na nich, były całe i zdrowe. Dziś rano były już martwe. To były najlepsze z koni na stadninie, złote medalistki z wielu zawodów. Każde z nich warte było ponad 100 tys. zł. Nie wiemy, co się stało, ale podejrzewamy, że ktoś mógł je otruć. Przecież dzień wcześniej było wszystko w porządku. Niemożliwe, żeby z 30 znajdujących się w stadninie koni padło tylko tych sześć najlepszych – mówił dla portalu kartuzy.info jeden z właścicieli padłych zwierząt.

Jak podała Gazeta Wyborcza, właścicielka stadniny Agnieszka Rąbca zapewniła, że konie były regularnie badane przez weterynarzy i nie chorowały, zaś stajnia, w której padły konie nie jest zamykana na noc, a na terenie ośrodka nie ma monitoringu i alarmów.

Reporterzy Radia Gdańsk ustalili, że właścicielka stajni niedawno próbowała ją sprzedać. Ewentualne otrucie koni miałoby na celu obniżenie ceny. To tylko podejrzenia, jedna z hipotez.

– Nie wyobrażam sobie, jak ktoś mógł w taki sposób do tego podejść. To były zwierzęta, które należały do dzieci. Konie ani dzieci nic nikomu nie zrobiły. Nie rozumiem, dlaczego ktoś mógł coś takiego zrobić. Nie jestem w stanie powiedzieć mojemu dziecku, że nie ma kucyka ani źrebaczka, przy którego porodzie była – mówiła Radiu Gdańsk wstrząśnięta właścicielka stajni.

Sprawę prowadzą policjanci z Komendy Powiatowej Policji w Kartuzach. Jeszcze nie wszczęto postępowania – policja czeka na wyniki sekcji zwłok. Śledztwo ruszy, jeśli potwierdzą się przypuszczenia, że zwierzęta zostały otrute. Policjanci jednak – jak zapewnia rzeczniczka kartuskiej policji Jarosława Krefta, zabezpieczyli już materiał dowodowy.

Członkowie społeczności miłośników koni związanych ze stajnią, proszą o kontakt z policją wszystkie osoby, które zauważyły w pobliżu stajni coś niepokojącego w nocy z zeszłego czwartku na piątek.