Szklana pułapka. W roli głównej: jaskółki, rudziki, kosy, szpaki

Szklana pułapka. W roli głównej: jaskółki, szpaki, gęsi, żurawie

Stawiamy wieżowce ze stali i szkła. Dla ptaków to śmiertelne zagrożenie.

Każdej jesieni na Mierzei Wiślanej ornitolodzy zakładają obóz w lesie, rozstawiają sieci. Ale nie w zamiarze łowienia ryb, tylko ptaków. Wzdłuż polskiego wybrzeża trwają wówczas masowe migracje, głównie z Syberii na południe Europy. Setki tysięcy albo miliony ptaków lecą nad polskim wybrzeżem.

W rozstawione przez ornitologów sieci wpadają głównie mniejsze ptaki, tzw. śpiewające. To takie maleństwa, jak np. mysikrólik, rudzik czy sikorki. Po zmierzeniu, zważeniu i zaobrączkowaniu, ptasi wędrowcy wyruszają w dalszą podróż.

O tzw. Akcji Bałtyckiej, czyli trwającym już od czterdziestu lat badaniu terenowym wędrujących ptaków, wspominamy chcąc zwrócić uwagę na taką oto ciekawostkę: ptak, schwytany w sieć podczas migracji, i chwilowo zamykany w klatce, czuje tak silny wewnętrzny przymus wędrówki, że nawet w tej małej klatce ustawia się przy ściance odpowiadającej stronie świata, w którą podąża. Jakby coś go wciąż gnało na południe, mimo uwięzienia, mimo kratki, która uniemożliwia mu wzbicie się w powietrze. Mały podróżnik próbuje – zgodnie ze swoim wewnętrznym kompasem, obrać właściwy sobie kierunek i ruszać w świat…

Tymczasem właśnie skończyła się, niestety – prawdopodobnie na dobre, piękna, ciepła, „złota” kaszubska jesień. Ten widok jednak pozostaje w pamięci: w ostatnich dniach nad naszymi głowami widzieliśmy klucze przelatujących ptaków. Zapewne migranci nadal przelatują nad nami, jednak w nisko zawieszonych chmurach, gdy pada nam na głowy deszcz, trudniej będzie nam ich wypatrywać.

Tak czy inaczej, spoglądając na sentymentalny widok przelatujących ptaków, jesteśmy świadkami fenomenu przyrodniczego – migracji. To dobry moment, żeby przypomnieć, że na skrzydlatych podróżników czekają pułapki, które sami im zastawiamy.

Dlaczego ptaki odlatują „do ciepłych krajów”?

Ptaki migrują z dwóch zasadniczych powodów. Po pierwsze – lecą na lęgowiska, czyli miejsca, w których wydadzą na świat młode. Po drugie, „uciekają” przed zimą, która nadchodzi do tych właśnie miejsc.

Gdy patrzymy na niebo jesienią, widzimy ptaki lecące – generalnie rzecz biorąc – z północy (np. Syberii) na południowy zachód (np. do południowych Niemiec, Francji, Hiszpanii, Afryki – przez Cieśninę Gibraltarską).

Wiosną „ptaki wracają do swych gniazd”. Tak twierdzą literaci, i mają wiele racji. Tym samym szlakiem migranci wędrują z powrotem do miejsc, w których wydadzą na świat młode.

Na Kaszubach i Pomorzu jesteśmy w uprzywilejowanej sytuacji, względem innych regionów Polski. U nas skrzydlatych migrantów jest znacznie więcej. A wynika to stąd, że ptaki nie wędrują nad Europą „na skuśkę”. Mają swoje szlaki, z których korzystają. Lecą wzdłuż wybrzeży – między innymi Morza Bałtyckiego (także wzdłuż brzegów rzek, np. Wisły).

Przedziwna mapa

Czy orientują się w terenie spoglądając w dół – widzą nasze plaże, i już wiedzą, dokąd lecieć?

Zapewne nie jest to takie proste, choć trudno jednoznacznie odpowiedzieć na to pytanie. Naukowcy od wielu lat badają zagadkę orientacji ptaków w terenie. Bo jak to jest, że bocian, lecący z Afryki, wraca do tej samej wsi, na to samo gniazdo? Gdyby kazać człowiekowi, niewyposażonemu w nawigację i Google Maps, odbyć taką podróż, z pewnością pogubiłby się po drodze ze sto razy.

Przez ostatnie dekady pojawiało się sporo publikacji na ten temat, w których udowodniano, że ptaki wykorzystują wzrok, zapach czy też, że mają „wewnętrzny kompas” wykorzystujący magnetyzm ziemi. Według najnowszych badań prawda może być inna. Ptaki mają wykorzystywać niesłyszalne dla ludzkiego ucha infradźwięki, które powstają na skutek takich zdarzeń, jak na przykład trzęsienia ziemi czy wybuchy wulkanów. Nie sposób w tym miejscu dokładnie wytłumaczyć, na czym owe zjawisko polega. Dość powiedzieć, że owe fale infradźwięków, rozprzestrzeniające się na ogromne odległości, czasem ulegają zakrzywianiu albo odbiciu. W ten sposób powstaje mapa, którą… słyszą wędrujące ptaki.

Nie tylko klucze

Na niebie najczęściej widujemy żurawie i gęsi. To takie gatunki, jak: gęś gęgawa, gęś zbożowa, gęś białoczelna lub czasem bernikla białolica. To one najczęściej latają w spektakularnych kluczach, które od wieków stanowią natchnienie dla malarzy i poetów. Symbolizują przemijanie. Ale też odradzanie się, nadejście nowego życia, gdy wiosną do nas wracają.

Ale nie tylko te ptaki – rzecz jasna – wędrują nad naszymi głowami.

Migrują także drapieżniki. Dla przykładu możemy wymienić krogulca, czy myszołowy – zwyczajnego lub włochatego.

Jest również cała rzesza ptaków, które odlatują po cichu, niezauważalnie. Po prostu – budzimy się pewnego ranka i orientujemy się, że w naszym ogrodzie już ich nie ma, że wrócą dopiero wiosną. To ptaki tzw. śpiewające. Na przykład rudziki czy kosy. Chociaż… Coraz częściej te właśnie gatunki zostają z nami na zimę. Dlaczego?

Do ciepłych krajów? Do Polski!

Przyroda jest procesem. To znaczy, że – choć może nie widzimy tego „gołym okiem”, zmienia się. To, co kilkadziesiąt lat temu było normą, dziś może być wyjątkiem. I odwrotnie.

Również i migracje ptaków ulegają przemianom. Nie wyrokując, czy ostatnie łagodne zimy są wynikiem globalnego ocieplenia, czy też procesem naturalnym (zapewne oba czynniki mają tu znaczenie, ale zostawmy to), pozostaje skonstatować, że „ciepłe” zimy nie pozostają bez wpływu na trasy ptasich przelotów. Coraz skrzydlatych migrantów zmienia trasy wędrówek, lub w ogóle nie podejmuje trudu podróży.

– Często jest tak, że ptaki nie odlatują tak daleko jak kiedyś, słabe zimy powodują, albo że decydują się na zimowanie u nas. Przed laty nasz kraj był dla wielu z nich tylko terenem przelotu, ptaki te leciałyby dalej. Jednak coraz częściej widuje się stada, które u nas zimują na oziminach, na płaskich terenach, na przykład koło Koszalina, koło Słupska, na niezaoranych polach pszenicznych. Podobnie jest z żurawiami. Odlatują na coraz bliższe odległości, nie lecą już na Półwysep Iberyjski. Nie ma takiej potrzeby. W Niemczech czy Francji mogą przeczekać krótki okres, w którym utrudnione jest poszukiwanie pokarmu. Przyjdzie jakaś odwilż i odsłoni jedzenie na polu… – tłumaczy Leszek Damps, ornitolog z Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Paków „Ostoja” z Pomieczyna.

Okres ptasich wędrówek to również czas, w którym do „Ostoi” trafiają ptaki mocno poturbowane. I myli się ten, kto uważa, że same sobie są winne, że w naturalny sposób zostały pozbawione możliwości przelotu. Winnymi tego stanu rzeczy najczęściej jesteśmy my – ludzie.

Nieistniejący las. Szklana pułapka

O jakich pułapkach tu mowa? Odpowiedź jest prosta: szklanych. Stawiamy wieżowce, chcemy by były ze stali i szkła. Dla ptaków jest to śmiertelne wręcz zagrożenie.

Czasem – zależy to między innymi od pogody, skrzydlaci migranci nie wzbijają się wysoko. I niejednokrotnie muszą przelecieć nad miastem. Weźmy na przykład młode osobniki z tundry syberyjskiej, które po raz pierwszy znajdują się w takim otoczeniu. Widzą przed sobą szybę – a w zasadzie samej szyby nie widzą, tylko to, co ona odbija, jak lustro. Mają więc przed oczami drzewa. Nie są świadome zagrożenia, „myślą” że lecą w kierunku drzew, zamiast których jest ściana.

Poturbowane po zderzeniu z szybą ptaki trafiają do Pomieczyna. Wśród nich są jaskółki: dymówka, oknówka, a także jerzyki, kosy, grubodzioby. Zdarzają się również ptaki drapieżne – jastrzębie, krogulce, a także mewy.

Poturbowani pacjenci mają różne obrażenia. Czasem są to złamania, czasem jedynie oszołomienie po zderzeniu, które można porównać do wstrząśnienia mózgu. Niekiedy potrzebna jest interwencja chirurgiczna – wówczas weterynarz z „Ostoi” precyzyjnie składa i ustawia kości, innym razem wystarczy temblak, za pomocą którego usztywnia się skrzydło, a zdarza się także, że dla rekonwalescencji wystarczy spokój i odrobina czasu, by ptak doszedł do siebie. Część pacjentów po uderzeniu ze ścianą wieżowca wraca do natury. Niestety – nie zawsze udaje się uratować takiego wędrowca. Zdarzają się więc – i to wcale nierzadko, wypadki śmiertelne.

Folia ostrzegawcza

Czy jest jakiś sposób, żeby ostrzegać ptaki przed niebezpieczeństwem? Bo przecież trudno sobie wyobrazić, że ludzie zaniechają budowy oszklonych wieżowców ze względu na przelatujące ptaki.

Dyskusja na ten temat trwa. Stosowane często naklejanie sylwetek drapieżnych ptaków okazuje się mało skuteczne, podobnie jak inne metody. Wydaje się, że najlepszym sposobem ochrony ptaków przed kolizjami z szybą jest stosowanie szkła odbijającego promieniowanie UV, pokrytego specjalną folią. Ptaki widzą taką powierzchnię i traktują ją jak przeszkodę.

Są już na świecie kraje, które wprowadziły specjalne przepisy budowlane, nakazujące stosowanie takiego rozwiązania. Być może warto zastanowić się nad szerszym zastosowaniem tej technologii również u nas.

***

Korzystałem z:

Agata Dragan, Skąd ptaki wiedzą, jak wrócić do domu?, www.eduscience.pl.

Tomasz Słomczyński, Migranci w zderzeniu z nieistniejącym niebem, www.ostoja.gda.pl.

***

Znalazłeś dzikie zwierzę, wydaje ci się, że potrzebuje pomocy – i nie wiesz, co zrobić? Zadzwoń – do Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Ostoja” w Pomieczynie – tel. 606 907 740.