Kaszebe Music Festiwal 1

Kaszebe Music Festiwal 2017. Na pohybel stereotypom [FELIETON]

Festiwal nowoczesnej kaszubszczyzny świadczy o tym, że czas najwyższy spojrzeć na Kaszuby bez fatalnych stereotypów.

Kaszebe Music Festiwal 2017. Niech wydarzenie to będzie dowodem na to, że stereotypy czas porzucić. Na zawsze.

Bo niestety one wciąż jeszcze pokutują – czy się komuś to podoba, czy nie. Mam na myśli stereotypowe postrzeganie Kaszubów.

Od kiedy zamieszkałem w Kartuzach i założyłem Magazyn Kaszuby, moi znajomi z Trójmiasta, dla których Kaszubi są tajemniczym ludem zamieszkującym niegdyś chałupy ze skansenu we Wdzydzach, co jakiś czas sprzedają mi kawały (mało śmieszne). Że Kaszub to taki prosty człowiek, głupi, zacofany. A przy tym jakiś taki zawzięty, nieufny i podejrzanie niemiecki.

W dowcipach tych, oraz w ciągle wypowiadanych z absolutną pewnością sądach, że „Kaszubi są…” (tacy i owacy), słyszę echa minionych dekad.

Stereotyp historyczny

Bo  stereotyp Kaszuby ma swoje korzenie w nieco dawniejszej, a także najnowszej historii Polski.

W skrócie:

Rok 1920. Armia polska zajmuje Pomorze, które od kilku setek lat było germanizowane. Dla żołnierzy z armii Hallera – niestety, Kaszubi są ludem, który należy spacyfikować. Niemalże tak samo jak mieszkających tu Niemców. Zachowały się do dziś wiarygodne relacje, w których mówi się wprost o okupacji, jaką polskie wojsko zafundowało mieszkańcom Kaszub.

Politycy orientują się w sytuacji dopiero po kilku miesiącach. Starają się naprawić sytuację, udobruchać jakoś Kaszubów, jednak rowy nieufności zostały już wykopane. Przez okres dwudziestolecia trudno je będzie zasypać. Tym bardziej, że nieufność polskiej administracji wobec Kaszubów dalej wyraża się w imporcie kadr administracyjnych na ten teren z byłej Kongresówki i Galicji. W tych warunkach rozwija się jeden z nurtów ruchu kaszubskiego, który głośno postuluje o autonomię polityczną dla tego regionu. Dodajmy jednak, że nurt ten nigdy nie uzyskał większości i nigdy nie był dominujący w całym ruchu kaszubskim.

Wojna. Teren Rzeszy

Jesień 1939. Niemcy wkraczają na Pomorze. Faktem pomijanym jest, że Pomorze staje się częścią Rzeszy, nie ma tu Generalnej Guberni, okupacji, tu są po prostu Niemcy i nie wolno używać języka polskiego czy kaszubskiego. Hitlerowcy mordują tu ok. 40 tys ludzi, z czego ok. 10 tys. w Piaśnicy. Całą elitę, w tym wykształconych Kaszubów – nauczycieli, księży, urzędników, lekarzy. Tych, którzy dwadzieścia lat wcześniej walczyli o polskość Pomorza, a potem działali na rzecz regionu w odrodzonej ojczyźnie.

Gryf Pomorski – największa organizacja konspiracyjna w regionie (skupiała nawet kilkanaście tysięcy zaprzysiężonych członków), w której skład wchodziły również zbrojne oddziały partyzanckie, nigdy nie weszła w skład Armii Krajowej, nie podporządkowała się strukturom Polskiego Państwa Podziemnego. To również – jak sądzę, spowodowało trudności w kształtowaniu państwowotwórczej, niepodległościowej wspólnej mitologii Kaszubów i reszty Polaków. Nie sposób w tym kontekście nie wspomnieć o służbie Kaszubów w Wehrmachcie. Co z tego, że przymusowej? Że za odmowę groził Stutthof dla całej rodziny? Kto dziś w Warszawie czy Krakowie jest gotów wchodzić w takie niuanse?

PRL. Cepelia

Okres PRL-u. Sprowadzanie kaszubszczyzny do ciekawostki etnograficznej, po którą chodziło się do Cepelii. To powoduje jednoznaczne skojarzenie: kaszubszczyzna to coś, co jest – być może nawet ładne, ale: wiejskie, tradycyjne, przaśne. Doświadczeniem Kaszubów mojego pokolenia, którzy w trakcie edukacji (szkoła średnia, studia) trafili do szkół w Trójmieście, jest często ukrywanie swojej tożsamości. Na przełomie lat 80 i 90, po kilku dekadach PRL-u, przyznawanie się do kaszubskości w środowisku gdyńskich, sopockich czy gdańskich nastolatków, oznaczało tyle co zadeklarowanie swojej wiejskości, nienowoczesności, czyli, mówiąc językiem młodzieży: siara i obciach.

Nie tylko burczybasy

Wracając do dowcipów o Kaszubach i twierdzeniach, że są… Nie, nie będę cytował. Szlak mnie trafia gdy to słyszę.

I wtedy mówię trójmiejskim znajomym: – Przyjedźcie do nas na którąś z imprez.

– Na którą? – pytają.

I tu pojawia się problem. Jest szereg wydarzeń, organizowanych przez samych Kaszubów, przez organizacje dbające o pielęgnowanie tej kultury, w których prym wiodą wyciągnięte ze skansenu diabelskie skrzypce i burczybas. Z całym szacunkiem dla kultury ludowej, dla muzyki, rękodzieła (w Magazynie Kaszuby poświęcamy tym zagadnieniom sporo miejsca, to dla nas ważne tematy) – dla dwudziesto-, trzydziestolatka wychowanego w Trójmieście, to mało atrakcyjne treści. Ktoś taki żyje współcześnie i niekoniecznie chce i potrafi się wzruszać przy pieśni o kaszubskich jeziorach, kaszubskim lesie i o Kaszubach, co „wołają nas”.

Ktoś taki chętnie posłucha współczesnych brzmień. Żeby wymienić tylko kilka przykładów: posłucha ktoś taki Ola Walickiego z albumami „Kaszëbë”, Bubliczków z fenomenalną energią kaszubsko-bałkańską, lirycznego i jazzowego Pawła Ruszkowskiego, popową Damrokę lub Weronikę Korthals czy etno-metalowego Żywiołaka prezentującego nowy materiał nawiązujący do kaszubskiej demonologii. Co warto zaznaczyć, Żywiołak jest bardzo popularny, choć próżno szukać jego utworów na radiowych listach przebojów. Grupa może poszczycić się idącymi w setki tysięcy liczbami odsłon na Youtubie (jeden z kawałków – „Noc Kupały”, ma już prawie 1,5 mln odsłon).

Kaszebe Music Festiwal 2017

Ten bardzo długi wstęp znalazł się w niniejszym felietonie nie przez przypadek. Chodziło mi to, żeby podkreślić, jak ważną rolę w tej sytuacji spełniają takie festiwale, jak ten, który odbędzie się w najbliższą sobotę w Kartuzach – „Kaszebe Music Festiwal”. Jest okrzyknięty „festiwalem nowoczesnej kaszubszczyzny”. Godny polecenia każdemu, kto sądzi, że duch Kaszub został zahibernowany we wdzydzkim skansenie i kartuskim muzeum. Nie, on wciąż jest żywy, i nie ma nic wspólnego z przasnością, choć – rzecz jasna, bywa „etno”. Jednak słychać w nim ciężkie metalowe brzmienia, irlandzkie tony, jest tu i jazz, i pop. Jest kaszubska kinematografia – filmy opowiadają również historie o ludziach z krwi i kości, żyjących tu i teraz, są podróżnicy, którzy z kaszubskim gryfem w sercu wędrują po świecie.

Dlatego Magazyn Kaszuby z całego serca poleca Kaszebe Music Festiwal – jako żywy dowód na to, że najwyższy czas porzucić stereotypowe myślenie o Kaszubach.

Kaszebe Music Festiwal 2017. Spotykamy się 26 sierpnia, w najbliższą sobotę, o godz. 16.00 w Parku Solidarności i Kartuskim Centrum Kultury w Kartuzach – nie tylko na koncercie Żywiołaka. Program całej imprezy w linku poniżej.

 

http://magazynkaszuby.pl/wydarzenie/kaszebe-music-festiwal/