Zwrócone naturze. Powrót puszczyków do lasu [FOTOREPORTAŻ]

Zwrócone naturze. Powrót puszczyków do lasu [FOTOREPORTAŻ]

Dorastały w ośrodku. Przyszedł czas żeby się rozstać

– Będziemy wypuszczać trzy puszczyki, przyjedziesz? – zapytała Beata Rydelek, szefowa Pomorskiego Ośrodka Rehabilitacji Dzikich Zwierząt „Ostoja”.

– Pewnie, że tak.

Piątkowy wczesny wieczór. Czas zwrócić wolność trzem sowom. W „Ostoi” dorastały. Czas się rozstać.

Jeden z nich rzeczywiście potrzebował pomocy. Dwa pozostałe trafiły tu bez sensu.

***

Szerzej o problemie „porywania” młodych ptaków przez ludzi pisaliśmy w reportażach Zuza wędrowniczka i Zostaw mnie! Mama i tata są obok.

Zabieranie w okresie lęgowym piskląt jest częstym błędem, jaki popełniają ludzie. Niektóre gatunki ptaków zachowują się tak, że pisklęta opuszczają gniazda, jeszcze nie potrafią latać i samodzielnie sobie poradzić. To nie znaczy, że trzeba im jakoś pomagać! Rodzice takiego pisklęcia najprawdopodobniej są w pobliżu, dokarmiają je, i się nim opiekują. To naturalne zachowanie, podyktowane często względami bezpieczeństwa. Mówiąc najogólniej – ptaki są bezpieczniejsze w ukryciu niż w dość mocno eksponowanym gnieździe, narażonym na ataki takich drapieżników, jak np. lis.

Mówi Ewelina Kurach:

– W przypadku znalezienia podlota sowy powinniśmy upewnić się, czy jemu nic nie jest, czy nie jest połamany, ranny, osłabiony. Tylko w takiej sytuacji jest konieczność odtransportowania go do weterynarza albo do ośrodka rehabilitacji dla dzikich zwierząt. Ale jeżeli nic sowie nie jest, to jedyny sposób, w jaki można jej pomóc, to posadzić ją na jakiejś gałęzi, na jakimś krzaku, by lądowe drapieżniki (np. kuny, koty, psy) nie miały do niej łatwego dostępu. Zagrożeniem są również dzieci. Niestety, do takich sytuacji dochodziło, że podloty były zamęczone przez dzieci bawiące się na placu zabaw.

Przeczytaj również ptasi kryminał: Włochatka i gągoł w jednym stali domu.