W niewielkim pomieszczeniu zrobiło się dość ciasno. Nie daje spokoju myśl: czy to bezpieczne dla stojącej w gablotach porcelany? Duża frekwencja cieszy elegancką, ubraną w jasną kreację kobietę, znaną w Kartuzach artystkę, dla wtajemniczonych – panią Stenię.
Goście rozglądają się ciekawie. Porcelanowe talerze, filiżanki, wazony, gąski, byczki, jaja, krasnale, kobiety, rozłożone w gablotkach w poziomie lub w pionie, gotowe są do rywalizacji o wzrok przybyłych.
Muzeum Kaszubskie w Kartuzach, piątek 22 kwietnia 2016, roku, minęła 17.00, rozpoczyna się wernisaż otwierający wystawę Stanisławy Neubauer „Zaczarowana porcelana ręcznie malowana”.
Gości wita Barbara Kąkol, dyrektor Muzeum.
– Twórczość Pani Stanisławy, wielokrotnie nagradzana, w tym miejscu prezentowana jest po raz pierwszy. To dobrze, jeśli artyści nawiązują do motywów ludowych, czerpią inspirację z kultury kaszubskiej. Dzięki temu kaszubszczyzna trafia do większego grona odbiorców.
Kobiety ze wsi też mogą tworzyć piękne rzeczy
Na twarzy Pani Steni skupienie. Zarazem trudno jej uspokoić śmiejące się, szczęśliwe oczy. Głos, jak to bywa w takich sytuacjach, na początku ma inny plan… Ale po chwili wszystko wraca do normy. Mówi już pewnie, zdecydowanym tonem.
– Porcelaną zajmuję się od dziewięciu lat. Zaczęło się od trzymiesięcznego kursu w Chmielnie. Zajęcia prowadziła Pani Maria Hoch. To dzięki niej nauczyłam się malować porcelanę. Razem z pozostałymi koleżankami malujemy, choć Pani Marii od listopada 2015 roku nie ma z nami. My dalej spotykamy się raz w tygodniu i tworzymy. Każda z kobiet robi to inaczej. Pani Maria utwierdziła nas w tym, że nie mamy się czego wstydzić, jeździła z nami za granicę, gdzie nasze prace były nagradzane. Dała nam przekonanie, że my kobiety ze wsi, małych miasteczek, również tworzymy piękne rzeczy i możemy je wystawiać.
Pani Stenia maluje również na płótnie, robi witraże, biżuterię. Przyznaje, że porcelana jest bardzo wymagająca. Wymaga czasu i sporych nakładów finansowych. Nigdy nie ma pewności, co wyjdzie po wypaleniu. A nie zawsze wychodzi zgodnie z planem.
– Różne efekty… – tłumaczy z uśmiecham na twarzy. Można się było tylko domyślać ile prac „wyszło po swojemu”. I wystawiane są nie w galeriach i muzeach, ale w zupełnie prywatnych szafkach kuchennych pani Steni.
W odpowiedzi na pytanie przyznaje, że kiedy maluje pojedynczy wzór, to efekt końcowy uzyskuje po ośmiu, dwunastu godzinach. Przy wzorach bardziej skomplikowanych na efekt końcowy czeka kilka dni, a nawet tygodni. Tłumaczy, że to niekiedy Syzyfowa praca, co też odbija się w cenie.
Zapytana o temat i technikę malowania prac odpowiada, że to wszystko zależy od wizji, koncepcji malującego. A technik jest mnóstwo. Do tego koszty: farby nie są tanie. Bardzo trudno je zdobyć. Nie są ogólnodostępne w sklepach, tylko w fabrykach.
– Dla przykładu: złoto jest dostępne w płynie. Przelicza się je na gramy. Pięć gram złota to koszt ponad 250 zł., a wystarcza zaledwie na kilka figurek.
Dlatego nie ma tu mowy, aby robić coś na zamówienie teraz i już.
– Na porcelanę trzeba mieć czas – podsumowuje Stanisława Neubauer. I oprowadza po swojej wystawie.
Byczki w Mediolanie, krasnale po kaszubsku
Byczki zostały zakupione od Pana który robi te figurki. Spodobały nam się. Między innymi z tymi byczkami wystawiłyśmy się w Mediolanie. Dwa lata temu wykonałyśmy zbiorową pracę. Pomalowałyśmy je w proste geometryczne wzory. Trzy kolory. Prace zostały docenione i nagrodzone. Bardzo spodobały się producentowi farb do malowania porcelany. Był również obecny na targach w Mediolanie. Przyszedł i kupił wszystkie byczki do swojej fabryki.
Te kobiety są towarzystwem dla krasnali. Cztery panie w swoich sukniach, a każda ma inny kolor, mają delikatne motywy wzorów kaszubskich. Jeśli zaś chodzi o białe krasnale, Pani Maria Hoch sprowadziła je ze Szwecji. A ja je pomalowałam w stroje kaszubskie. Do krasnali dołożyłam kobiety i tak całość miała stworzyć folkową grupę humorystyczną.
Zimorodek na talerzu to efekt tematu, jaki zadała nam Pani Maria. Miała być kolekcja z ptactwem. Kolekcja ornitologiczna to są talerze, pomalowane w jednym kolorze, bez dodatków.
Pani Maria kazała nam zawiązać oczy i w tych zawiązanych oczach miałyśmy namalować siebie – jedna drugą. Miałyśmy siebie naszkicować ołówkiem. Potem wymieniałyśmy się pracami i jedna drugą miała uzupełnić i pokolorować. I wyszło, że coś jest takiego w sztuce, że dany malarz, jeśli kogoś maluje to zawsze w tym portrecie drugiej osoby jest cecha podobna do autora pracy. I tu mamy mój autoportret.
Pani Maria Hoch. To wszystko dzięki niej
Nagle nastąpiła, krótka ale wyraźna pauza. Twarz Pani Steni zdradzała, że myślami jest gdzieś indziej. Po chwili artystka „wróciła” i dodała:
– Tak, takie były metody pani Marii Hoch. Dużo jej zawdzięczam, dlatego bardzo proszę i będę wdzięczna jak pani o niej wspomni. To wszystko jest dzięki niej.
– To proszę mi opowiedzieć o pani Marii.
– Pani Maria Hoch przez 38 lat mieszkała w Szwecji. Tam brała udział w warsztatach malowania na porcelanie. Potem sprowadziła się do Chmielna i tu założyła grupę, która miała pracować przez 3 miesiące, a pracuje już od 9 lat. W listopadzie zeszłego roku pani Maria zmarła. Przez trzy lata walczyła z chorobą – przy nas, byłyśmy tego świadkiem… Mimo choroby dalej prowadziła z nami zajęcia. Pani Marii już z nami nie ma, ale jej grupa pracuje do dzisiaj.
– Kto uczestniczy w zajęciach?
– Panie z Trójmiasta i okolic. Jest prawnik, psycholog, jubiler, księgowa, są wśród nas młode dziewczyny, są emerytki powyżej 80 lat. Pani Maria zaraziła nas swoją pasją. Grupa tak się zżyła… Nie ukrywam, że teraz, po śmierci pani Marii, musimy jakoś „się dotrzeć”. Na razie grupa jest zamknięta, nie przyjmujemy nowych członków, ale w przyszłości z pewnością się rozwinie. Wkrótce my będziemy zarażać innych swoją pasją.
Wystawa praz Stanisławy Neubauer „Zaczarowana porcelana, ręcznie malowana”będzie prezentowana w Muzeum Kaszubskim im. Franciszka Tredera (ul. Kościerska 1, Kartuzy) do dnia do 30 maja.