Prezent adwentowy kalendarz. Obżartuch

Prezent adwentowy kalendarz. Obżartuch

– Jestem adwentowy kalendarz – powiedziało to coś, co zaczerwieniło się w kącie tarasu, na skrzyni narzędziowej. Pomyślałem: A co mnie to obchodzi?

[ adwentowy kalendarz – materiał sponsorowany ]

– Jestem adwentowy kalendarz – powiedziało to coś, co zaczerwieniło się w kącie tarasu.

Wyszedłem zaczerpnąć świeżego powietrza przy łyku kawy z cynamonem. Tak, dzięki przyprawie zrobiło się jakoś tak… świątecznie? To dopiero druga połowa listopada, jedynie reklamy w radiu tłuką świąteczne promocje, jeszcze nie słychać Last Christmas, a tu już świąteczne skojarzenia.

Adwentowy skrzat. Spotkanie o poranku 8
Fot. Edyta Słomczyńska/Magazyn Kaszuby

– Jestem adwentowy kalendarz, słyszałeś?

Siedział na skrzyni narzędziowej, która stoi z boku tarasu i nawet się na mnie nie patrzył. Wzrok utkwił w przestrzeni gdzieś przed sobą, na łące, która teraz zapomniała już o swej zielonej naturze i zrudziała tymczasowo w oczekiwaniu na to, jak się wybieli ostatecznie.

– No i co z tego, że jesteś adwentowy? – zapytałem gościa. Nie lubię, jak ktoś ma coś na myśli, nie mówi wprost czego chce, tylko każe mi się domyślać, kombinować. Bufonada taka, że niby to oznaka inteligencji, sam nie wiem…. Dlatego postanowiłem, że nie będę miły. On jednak nie dawał za wygraną, jakby nie dostrzegał wysyłanych ostrzeżeń o mojej porannej nieprzysiadalności.

– Widzisz moje kieszonki? – pokazał dłonią na kolorowe schowki w swoim ubranku. I dodał, jakby z wyrzutem: – Są puste.

– No i co z tego, że są puste? Co ja mam z tym wspólnego? – cynamon, mroźny poranek, słońce wstaje nad łąką, parująca kawa i zero świątecznej litości dla szmaciarza. – W ogóle to co ty robisz na moim tarasie? Ktoś cię tu zapraszał? – Niby nic złego mi nie zrobił, a jednak działał mi na nerwy.

Zwiesił głowę smutno. Zamknął się w sobie, nie wiedzieć – czy na pokaz, czy naprawdę zrobiło mu się jakoś nie tak, a mi razem z nim. Chyba przesadziłem.

– Dobra, weź nie ściemniaj, powiedz po prostu o co ci chodzi – miało to zabrzmieć koncyliacyjne, a wyszło…. jak zwykle.

Podniósł głowę, popatrzył mi prosto w oczy.

– Wiem, że jeszcze nie ma Adwentu, ale… Czy mógłbyś mi wypełnić kieszonki cukierkami?

Adwentowy skrzat. Spotkanie o poranku 9

Nie wiem dokładnie, dlaczego tak się stało. Może jestem miękka rura, tak czy inaczej po chwili wypychałem jego kieszenie czekoladowymi cukierkami, które tym samym odebrałem swoim własnym dzieciom, wyciągając je z szuflady – TEJ szuflady, będącej pod specjalnym nadzorem. Szmaciarz cieszył się, machając rękami, cały wręcz drżał i chichotał.

Zostawiłem go samego na skrzyni narzędziowej, wróciłem do domu z zamiarem przygotowania dzieciom kanapek do szkoły. Coś mnie jednak tknęło i wróciłem na taras, sprawdzić czy on jeszcze siedzi tam, gdzie go zostawiłem.

Nie siedział, ale leżał. Buzię miał całą w czekoladzie. Wokół rozrzucone złotka od cukierków.

Jęczał trzymając się za brzuch.

– Nie mogłem się powstrzymać – wystękał.

***

 

 

 

Adwentowy kalendarz – skrzat  do kupienia w sklepie pokaszubsku.pl

http://pokaszubsku.pl/produkt/adwentowy-skrzat-alicji-krainie-czarow/

Alicja Steinka – artystka:

– Szyciem lalek zaczęłam się zajmować gdy byłam na urlopie wychowawczym i miałam troszeczkę czasu, i mogłam to robić siedząc w domu. Spodobało mi się to. I tak szyję moje lalki już od dziewięciu lat. Niektóre są według mojego projektu, inne zaś według projektu jednej ze skandynawskich projektantek, która udostępnia swoje wzory. Podstawa takiego wzoru określa tułów, poza tym cała reszta to już indywidualna sprawa każdego artysty. Można taki wzór przerabiać i w dowolny sposób poszczególne elementy dobierać. Częściowo są one szyte maszynowo – większe powierzchnie, natomiast drobne wykończenia szyję ręcznie. To jest bardzo pracochłonne. Wykonanie jednej lalki to jest praca trwająca 10 – 16 godzin.

Jak zapewnia pani Alicja, wszystkie lalki są wykonane w stu procentach z materiałów ekologicznych, z bawełny, a wypełnione są materiałem antyalergicznym, miłym w dotyku dla każdego dziecka.