Kaszuby na starej fotografii w wejherowskim muzeum 3

Sopot 1909. Miasto kaszubskie

W Sopocie przed stu laty mieszkało kilka tysięcy Kaszubów

Studiując dawne przewodniki turystyczne, najbardziej lubię gdy ich autorzy czynią wycieczki, nie tyle w kierunku wzgórz, lasów i jezior, co w obszary publicystyki.

W nastrojowej sali czytelni Państwowej Akademii Nauk w Gdańsku (wystrój taki, że można kręcić filmy z Tomem Hanksem w roli odkrywcy tajemnic z przeszłości), na mój stolik trafiła niewielka książeczka, która już okładką obiecywała ciekawą lekturę.

Sopot 1909. Miasto kaszubskie 6
Fot. Tomasz Słomczyński/Magazyn Kaszuby

Jedna marka dla kaszubskich dzieci

Tytuł brzmiał:

„Niektóre wiadomości o Gdańsku i o Sopotach i kwestya kaszubska”

A pod spodem:

„Czysty dochód przeznaczony na naukę języka polskiego dla kaszubskich dzieci.

Cena marek 1,00

Nakładem Towarzystwa ludowego w Sopotach.

Drukiem i czcionkami H. Fellera nast. S. Czyżewskiego w Gdańsku,1909”

To w sumie zabawne z dzisiejszego punktu widzenia. Dzisiaj na Kaszubach polskie dzieci uczą się kaszubskiego. Ponad sto lat temu kaszubskie dzieci potrzebowały funduszy, żeby uczyć się polskiego.

Na kolejnych stroniczkach tej broszury napisano:

Czcigodnym księżom prałatowi Siemcowi i kanonikowi Matuszewskiemu w dowód wdzięczności polskich mieszkańców Sopot za wskrzeszenie tam nabożeństwa w ojczystym języku poświęca z prośbą o troskliwą opiekę na przyszłość. Autor

Kim jest autor? To niejaki, tajemniczy „L.W.”.

Po lekturze okładki i jednej strony tytułowej, wiadomo więc już, że w 1909 roku w Sopocie jest jakiś problem z krzewieniem polszczyzny. Pytanie – cóż to za problem? W nadziei na znalezienie odpowiedzi przewracam kolejne strony.

Od początku lektury uderzające jest, jak bardzo autor lubuje się w długich, wielokrotnie złożonych zdaniach. Nie jest to łatwa lektura…

Sopot 1909. Miasto kaszubskie
Sopot, 1899 rok, ul. Grunwaldzka. Fot. Fotopolska.eu

Nie wolno jeździć do Sopotu!

[we wszystkich poniższych cytatach zachowano pisownię oryginalną]

„Podumaj, potęsknij nad pomnikiem sławy!

  1. Podróż z Warszawy do Gdańska.

Ktokolwiek po dziś dzień z syreniego grodu dąży pospiesznym pociągiem mławskiej kolei ku ujściu Wisy, aby nad brzegiem Bałtyku użyć latowego wywczasu i na piasku sopockim zaczerpnąć nowych sił do ciężkiej pracy zawodowej, ten licząc się z panującymi obecnie wśród społeczeństwa naszego poglądami, częstokroć w wagonie jeszcze ostatnią walkę stacza z własnym sumieniem, by sztucznymi wywodami obronić się przed zarzutem, że polski grosz lekkomyślnie niemcom wywozi, gdy własny nasz kraj posiada tak znaczną liczbę rodzimych uzdrowisk o najróżniejszych właściwościach. Niejeden z niezadowolenia zgrzytnie nawet aż zębami na myśl, że przed wyjazdem z Sopot wypadnie mu jaką sturublówkę poświęcić na wstrętne niemieckie pamiątki z wód dla domowników i przyjaciół. Lecz cóż robić?Zwyczaj jest nieubłaganym tyranem. Więc trudno się wyłamywać z pod niego. A o sprzedaży polskich pamiątek dotąd jeszcze nikt nie pomyślał. Więc chcąc nie chcąc, trzeba brać niemieckie, chociaż na prawdę szkoda, że tego grosza nie można lepiej użyć, oddając go n.p. na zaspokojenie kaszubskiego głodu duchowego.”

Bojkot, jaki praktykowały polskie elity na początku XX wieku (i później, np. w latach trzydziestych), dotyczący Sopotu, jako celu wypraw wypoczynkowych, był niemal powszechny w niektórych środowiskach. Autor daje temu wyraz w następnych zdaniach, zaznaczając, że to postawa krzywdząca dla miejscowych Kaszubów:

„Wszak nie dawniej jak przed kilku laty rozbrzmiewało i dzisiaj znowu rozbrzmiewa głośno po całym kraju złowrogie dla Kaszub hasło: Nie jeździć do Sopot! – jak gdyby ów biedny lud kaszubski, tak bardzo dotąd przez rodaków zaniedbywany, a zawdzięczający kapielowcom sopockim dużo z swego dzisiejszego dostatku, w zamian za tylowiekową wierność swą dla Rzeczpospolitej przez własnych swych braci skazanym został na zniemczenie.”

Sopot 1909. Miasto kaszubskie 1
Pocztówka z Sopotu, 1905 rok. Fot. Fotopolska.eu

Cena dostatku

Dalej tajemniczy „L.W.” podaje ważną informację: liczba „polskich gości kąpielowych w Sopotach” wynosi obecnie (1909) ponad cztery tysiące osób i stale rośnie. Zresztą rośnie też liczba gości w ogóle. Sopot liczy wówczas ok. 14 tys. mieszkańców, a liczba turystów – według autora książeczki wynosi tyle samo (rocznie).

Na następnych kartach „L.W.” pisze:

„Zbogaceni polskim handlem patrycjusze gdańscy uczuwają niezmierną potrzebę zbytku. Nie wystarczą im na zaspokojenie jej budowanie w mieście owych pięknych kamienic i wznoszenie wspaniałych publicznych gmachów. Potrzeba czegoś więcej. Więc powstaje popierany przez opatów zwyczaj wyjeżdżania z całym domem na latowy pobyt do własnych dworków w Sopotach, urządzanych z największym przepychem, a zaopatrzonych w ogrody, warzywniki stawy kopane i gołębniki, aby domowi nie zbrakło zgoła niczego. Zwyczaj ten stał się dla wioski źródłem niesłychanego dostatku, ale równocześnie także przyczyną całkowitego wyparcia z niej resztek osiadłych tam dawniej polskich mieszkańców.”

Sopot 1909. Miasto kaszubskie 2
Sopot, 1905. Hotel Werminghoff. Fot. Fotopolska.eu

Lokacya dla zbytecznych kapitałów

I tak dochodzimy do Rozdziału VII, pt. „Dzisiejszy obraz Sopot”

„L.W.” wskazuje zalety Sopotu: bliskość Gdańska, dobrą komunikację z tym miastem, zdrowe powietrze, zorientowanie plaży na wschód (wschodzące słońce najwięcej „sił żywotnych dodaje”), osłonięcie od wiatrów północnych i puszczę kaszubską, która jest na wyciągnięcie ręki.

„Napływ mieszkańców na stale wyższych urzędników i obywateli ziemskich, którzy po sprzedaniu lub oddaniu dzieciom majętności tutaj znajdują i dobrą lokacyą dla zbytecznych kapitałów.”

Dalej autor ubolewa, że to nie Polacy wybierają to miejsce do życia. Dowodzi, że istnienie kilku większych polskich domów „utrzymywanych w Sopotach przez cały rok, wywierałoby olbrzymi wpływ cywilizacyjny na powiaty wejherowski i pucki” , co miałoby zapobiegać germanizacji.

Ale to nie znaczy, że Kaszubi o Sopocie zapomnieli. Wręcz przeciwnie: napływ mieszkańców pociągnął za sobą „jeszcze większy wzrost liczby miejscowych robotników”.

„W przeciągu paru lat powstają tutaj trzy przedmieścia, zaludnione prawie wyłącznie przybyszami z sąsiednich wiejskich parafii Kaszub. W ten sposób stało się, że gdy miasto samo nosi prawie wyłącznie niemiecki charakter, na przedmieściach rozpościera się swobodnie język kaszubski.”

Sopot 1909. Miasto kaszubskie 3
Sopot, 1910, ul. Grunwaldzka, fot. Fotopolska.eu

Kaszubi tam już byli

Cytowane fragmenty książki z 1909 roku komentuje dr Jan Daniluk, pracownik Muzeum Sopotu:

– Z przeprowadzonych badań wynika, że rzeczywiście okres, o którym mówimy, to czas bardzo dynamicznego rozwoju demograficznego Sopotu, który staje się coraz bardziej popularny wśród bogatych gdańszczan. Weźmy dane statystyczne: W 1890 roku Sopot liczył ok. 4,7 tys. mieszkańców. W 1900 roku – 9 tys. W 1905 roku – 11,8 tys. I w 1910 roku – 15 tys. W ciągu 20 lat liczba mieszkańców się potroiła. Kupcy, przedsiębiorcy kupują sobie tu wille, a Sopot jeszcze bardziej niż dotychczas staje się miastem żyjącym z – dziś powiedzielibyśmy; turystyki. Jest jednak w tym fragmencie pewna nieścisłość. W granicach miasta Sopotu w 1909 roku faktycznie możemy mówić o pewnych „częściach” miasta, to jest na przykład Świemirowo, Kamienny Potok, Karlikowo czy Stawowie. Te wsie zostały włączone do Sopotu w drugiej połowie XIX wieku. W tych miejscowościach, osadach, nazwijmy je – ościennymi, większość – szacuje się, że 60 procent, stanowili Kaszubi. Tylko, że oni nie tyle tam napłynęli, jak czytamy w cytowanym fragmencie, co po prostu tam żyli, od dawna. Kładłbym więc nacisk, że Sopot nie tyle zyskał kaszubskość przez napływ ludności, co ją zachował w wyniku faktu, że w jego granicach znalazły się kaszubskie wsie.

Kilka tysięcy Kaszubów

W 1908 przy wyborach do izby deputowanych sejmu pruskiego okazało się, że kaszubscy kandydaci zdołali zebrać całkiem pokaźną ilość głosów na owych „przedmieściach”. Władze miasta i władze kościelne musiały się teraz liczyć z oczekiwaniami i żądaniami miejscowych Kaszubów. „L.W” dowodzi, że połowa katolików w mieście, to właśnie Kaszubi. Pisze również, że w Sopocie mieszka ich „parę tysięcy”.

Komentuje dr Jan Daniluk:

– W 1910 roku w Sopocie było ok. 7,5 tysiąca ewangelików i ok. 6 tys. katolików. W porównaniu z innymi miastami w regionie, Sopot wyróżnia się znacznie większą ilością katolików. Badania wskazują, że większość z nich w tym regionie zwykle stanowili nie-Niemcy, najczęściej Kaszubi czy Polacy. To daje nam pewne przesłanki, żeby twierdzić, że społeczność osób pochodzenia kaszubskiego, była naprawdę duża, choć trudno dzisiaj dokładnie określić jej wielkość. „Kilka tysięcy” Kaszubów w Sopocie, który liczył 14-15 tys. mieszkańców – to jest jak najbardziej realne. Przy czym, jeśli weźmiemy pod uwagę kryterium językowe, ludzie ci mogli się posługiwać językami kaszubskim i polskim lub kaszubskim i niemieckim.

Sopot 1909. Miasto kaszubskie 4
Sopot, 1910. Zakład Balneologiczny, fot. Fotopolska.eu

Pacierz po polsku

„L.W.” ubolewa także nad tym, że w 1909 roku powszechnie się sądzi, że w Sopotach nikogo poza Niemcami, nie ma… W to przecież nieprawda, na co podaje dowód:

„To też aż do początku roku 1909, niemiecki język niepodzielnie panował w kościele parafii katolickiej. O przysposobienie pierwszego polskiego dziecka do sakramentów św. w ojczystym języku trzeba było stoczyć walkę. Nie obył się także bez poważnego starcia początek polskiego pacierza i polskiej ewangelii po mszy św. w kaplicy Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny podczas kąpielowego sezonu. Prośby zaś parafian polskich o zaprowadzenie w kościele parafialnym regularnych nabożeństw w ojczystym języku, powtarzane przez kilka lat z rzędu, pozostawiała władza biskupia diecezji chełmińskiej bez odpowiedzi i bez skutku. Dopiero gry robotnicy miejscowi, poznawszy przy ostatnich wyborach do izby deputowanych sejmu pruskiego swą liczebną silę, z początkiem 1909 złączyli się w towarzystwo ludowe i jako pierwszy swój zbiorowy krok w pismach polskich umieścili odezwę…”

W odezwie wezwano do odmawiania pacierza po polsku, a także do składek na budowę sali do zebrań. W końcu…

„…wysłuchano ich próśb o polskie nabożeństwo i zarządzono regularne wygłaszanie polskich kazań w parafialnym kościele po mszy św. w pierwszą niedzielę każdego miesiąca i każde drugie święto.”

Pierwsze polskie nabożeństwo odbyło się w pierwszą niedzielę lutego 1909. Była tak duża frekwencja, że „nawet najwięksi optymiści spomiędzy nas nie spodziewali się”.

„…jedno z polskich pism ludowych zaznacza, że w niejednem oku można było zauważyć łzę radości, gdy zaintonowano z chóru pieśń „Kto się w opiekę”, powtórzyła rzesza ludu, licząca niewiele mniej tysiąc głów.

Sopot kaszubski, Sopot polski

Komentuje dr Jan Daniluk:

Faktycznie, w 1909 roku w wyniku oddolnej inicjatywy, nacisków, rozpoczęto nabożeństwa w języku polskim. Tylko, że dla pełniejszego kontekstu warto byłoby wspomnieć o jeszcze jednej kwestii. Do początku wieku katolicy z Sopotu podlegali parafii w Oliwie. Dopiero w 1870 roku otwarto pierwszą niewielka kaplicę katolicką w Sopocie, pod koniec XIX wieku rozpoczęto starania żeby wybudować tu kościół katolicki. To się udało w 1902 roku – powstał kościół pw. Najświętszej Maryi Panny, to dzisiejsza „Gwiazda Morza”. W cytowanym fragmencie wygląda to tak, że wcześniej, to znaczy przed 1909 rokiem Polacy nie mieli w tej mierze nic do powiedzenia. To nie jest do końca prawdą. Inicjatorem budowy kościoła katolickiego i pierwszym proboszczem parafii, w której przeważali Kaszubi, był polski ksiądz Konstanty Kreft. Tylko że on w 1904 roku został przesunięty i trafił do Zblewa. Zastąpił go ksiądz niemiecki, Artur Schulz. We wszystkich relacjach to się potwierdza, że ks. Schulz był osobą, delikatnie rzecz ujmując, niechętną aspiracjom polsko-kaszubskim. I rzeczywiście, tak jak czytamy w cytowanym fragmencie, dopiero w 1909 roku oddolna inicjatywa spowodowała, że odbywały się tutaj msze w języku polskim.

Według mnie, jeśli chodzi o Trójmiasto, to właśnie Sopot mógłby mówić o naprawdę kaszubskich korzeniach. Uważam, że ze wszystkich trzech miast, właśnie Sopot mógłby najłatwiej obronić tezę, że jest ważnym ośrodkiem kaszubszczyzny… Jedno jest pewne: bez Kaszubów polskiego Sopotu by nie było.

Sopot 1909. Miasto kaszubskie 5
Dr Jan Daniluk, fot. Tomasz Słomczyński/Magazyn Kaszuby