Warmiak na Kaszubach

Warmiak na Kaszubach [cz.2]

Kaszubi kochają swoją ziemię. Pokochałem ją i ja.

[Tekst: Jacek Niedźwiecki]

Odcinek drugi, czyli zawzięty jak Kaszub

– Zwolnij, hamuj, bo ja zaraz oszaleję! – żona omal nie dostała palpitacji na tylnym siedzeniu samochodu.

– Spokojnie, kochanie, to tylko Droga Kaszubska – odpowiedziałem, ale sam byłem pod wrażeniem liczby wzniesień i krętości trasy, jaką przyszło nam pokonać.
Nie jechaliśmy szybciej niż sześćdziesiąt kilometrów na godzinę. Po pierwsze, zakręt gonił tu zakręt, jeden był ostrzejszy od drugiego, z naszym ulubionym zakrętem o 180 stopni po ostrym zjeździe w dół ze Szczytu Wieżycy. Po drugie, nie było sensu pędzić, bo widoki, jakie oferowała Droga Kaszubska nie mają sobie równych. Zabrzmi to jak truizm, ale najzwyczajniej w świecie zapierają dech w piersiach. Człowiek się zastanawia, czym takim zasłużyły sobie Kaszuby na taką szczodrość Tego Kogoś na górze? Trudno opisać słowami bogactwo i różnorodność przyrodniczą tego fragmentu Kaszub. Porośnięte bujnymi lasami liściastymi, głównie bukami, wzniesienia przywodzą na myśl góry, z najwyższym wzgórzem polskich pojezierzy – Wieżycą o wysokości 328 metrów n.p.m. i niesamowitą wieżą widokową, na którą prowadzą 192 stopnie schodów. Wzdłuż Drogi Kaszubskiej co chwilę natykamy się na kolejne sielskie jeziora z lewej lub prawej strony (na całej trasie liczącej nieco ponad 20 km jest aż sześć jezior – Łapalickie, Białe, Kłodno, Małe Brodno, Wielkie Brodno i Ostrzyckie). Baśniowo i poetycko wyglądają z oddali wioseczki i domki „powtykane” tuż nad jeziorami. W czasie krótkiego pobytu na Kaszubach przejechaliśmy Drogę Kaszubską aż trzy razy i za każdym razem odkrywaliśmy nowe smaki i widoki. Droga Kaszubska to trasa stworzona specjalnie dla zmotoryzowanych, którzy nie mają czasu na piesze bądź rowerowe wycieczki, a chcą poznać nieprawdopodobne piękno Szwajcarii Kaszubskiej i Kaszubskiego Parku Krajobrazowego.

Przed wyruszeniem na trasę kaszubską nie mogliśmy oczywiście odmówić sobie wejścia na Kaszubską Wieżę Widokową usytuowaną na wzgórzu Wieżycy. Nieziemskie widoki Kaszub znad wierzchołków drzew podziwialiśmy niestety w trójkę (ja razem z dzieciakami), bo strzelista wieża zrobiła na żonie takie wrażenie, że jednak wolała pozostać na dole. Pewien niepokój poczułem na górze także i ja, gdy podczas silniejszego podmuchu wiatru wieża zaczęła lekko kołysać się w dwie strony. Lokalną atrakcją podczas dojścia z parkingu do wieży okazał się być też pan Kaszub z kozą i kozim serkiem na sprzedaż. Człowiek i jego zwierzę okazali się przyjaźnie nastawieni do turystów, a pan Kaszub chętnie ustawił się do zdjęcia, zdradzając przy okazji kulisy swego życia.

– Żona mnie zostawiła, to wziąłem pięć kóz do roboty – powiedział z nieukrywaną dumą. – Ta która ze mną stoi, jest mi najbliższa.

Sera koziego u niego nie kupiliśmy, bo byliśmy świeżo po śniadaniu.

Jadąc Drogą Kaszubską zajechaliśmy do Ostrzyc na krótki spacer nad jeziorem. W sezonie z miejscowości tej kursują statki wycieczkowe po jeziorze, są liczne wypożyczalnie sprzętu pływającego.

Warmiak na Kaszubach
W Ostrzycach

Mnogością zaskakują liczne trasy rowerowe, piesze, czy nordic walking. Są parki linowe, siłownie zewnętrzne i place zabaw. Osoby, które lubią aktywnie spędzać wolny czas na pewno będą zadowolone.

My na dłuższy przystanek na Drodze Kaszubskiej wybraliśmy Chmielno. Będąc na urlopie szukam lokalnych miejsc z duszą i klimatem, które są autentyczne i związane z danym regionem. Do takich z pewnością trzeba zaliczyć Muzeum Ceramiki Kaszubskiej Neclów. Znajduje się tam działająca nieprzerwanie od 1897 roku rodzinna pracownia ceramiczna rodziny Neclów. To miejsce, gdzie z dziada pradziada Neclowie zajmują się wyrabianiem ceramiki z motywami kaszubskimi. Dzieciaki mogą spróbować swoich sił na kole, a ja na pamiątkę kupiłem oczywiście… piękny kufel do piwa z motywem gwiazdy kaszubskiej.

 

Po wizycie u Neclów warto wrzucić coś na ząb w położonej nad jeziorem restauracji regionalnej „Checz u Kaszebe” (jadłem tam pyszną zupę rybną z kociołka i grucholce z kapustą zasmażaną – tak kwaśnej zasmażanej kiszonej kapusty nigdy nie próbowałem). Uroki Chmielna docenił ponad 50 lat temu aktor Zbyszek Cybulski, który wyprawił w Chmielnie trwające trzy dni weselicho z Elżbietą Chwalibóg, ówczesną studentką ASP. Chmielno – zdecydowanie polecam! Jeśli zaś chodzi o lokalne kulinarne uniesienia, to kolejnym miejscem godnym polecenia okazał się być urządzony w kaszubskim klimacie „Gościniec Hilary dla Przyjaciół” w miejscowości Wyczechowo przy drodze krajowej nr 20 między Egiertowem a Żukowem. Już od wejścia czuć tu i widać kaszubski styl, który podkreślają rzeźby, cały wystrój i lokalne mięsiwa, wędliny oraz wypieki prosto od lokalnego gospodarza (wszystko można oczywiście kupić i zabrać ze sobą). Gościniec to popularne miejsce niedzielnych obiadów i biesiad kaszubskich rodzin, dzieci mogą tu poskakać na trampolinie i pokarmić królika. Tutaj swój odcinek o Wielkanocy na Kaszubach kręcił Robert Makłowicz, a my zachwyciliśmy się zabójczo delikatnym ciastem pierogów.

Będąc na Kaszubach nie mogliśmy pominąć sztandarowej obecnie atrakcji turystycznej Kaszub, a więc Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku z domem do góry nogami, który obecnie jest najbardziej rozpoznawalnym symbolem Kaszub (czy to dobrze, czy źle, to już temat na inną dyskusję).

– To miejsce, gdzie trzeba jechać z dużym zapasem gotówki – ostrzegał nas pan Kaszub stojący z kozą pod Wieżycą.

Warmiak na Kaszubach
Centrum Edukacji i Promocji Regionu w Szymbarku – Dom „do góry nogami”

Tutaj trzeba przyznać mu rację, bo wejście do CEPR plus odwiedzenie innych atrakcji tam się znajdujących (np. Kaszubski Świat Bajek), czy posiłek i kupno pamiątek, to dla czteroosobowej rodziny koszt rzędu kilkuset złotych. Dzieciaki były zachwycone domem do góry nogami i nie przeszkodziło im to, że trzeba było odstać pół godziny w kolejce. Na najmłodszym Stasiu największe wrażenie zrobił Kaszubski Świat Bajek i największy fortepian świata. W Szymbarku spędziliśmy ponad trzy godziny i z pewnością nie był to stracony czas.

To znakomite centrum rozrywki dla całej rodziny, choć mi akurat przypadły do gustu bardziej refleksyjne obiekty usytuowane w CEPR, czyli Bunkier Gryfa Pomorskiego (z sugestywną prezentacją dźwiękowo-świetlną obrazującą naloty i warunki wojenne w bunkrze) i Dom Sybiraka z łagrem. Brakuje w Szymbarku jednoznacznego oddzielenia dwóch części funkcjonujących w CEPR: rozrywkowo-jarmarcznej od historyczno-edukacyjno-refleksyjnej. Teraz jest tam trochę jak w bigosie, wszystko zmieszane w jednym kotle. To grozi niestrawnością.

Chcąc zaspokoić choć po części potrzeby wakacyjne każdego członka rodziny z myślą o Stasiu i Marysi udaliśmy się też do Stryszej Budy, gdzie funkcjonuje Kaszubski Park Miniatur i Kaszubski Park Gigantów.

Warmiak na Kaszubach
Kaszubski Park Miniatur

W tym pierwszym znajdują się miniatury najsłynniejszych obiektów świata, znanych obiektów w Polsce i na Kaszubach oraz polskich latarni morskich. Obok Wieży Eiffla, czy Big Bena, udało się znaleźć warmiński akcent, czyli zamek w Reszlu (podpowiem właścicielom parku, że dużą popularnością cieszyłaby się zapewne także Archikatedra Fromborska – królowa warmińskich kościołów i katedr).

Ambiwalentne uczucia wzbudził u mnie widoczny już z daleka samolot Tupolew mający zachęcać do odwiedzin w Parku Gigantów. Do samolotu, który od pamiętnego 10 kwietnia 2010 roku będzie kojarzył się jednoznacznie, wchodzimy schodami, a wychodzimy, a raczej wyjeżdżamy zjeżdżalnią… Czuć tu jakiś dysonans.

Warmiak na Kaszubach
Kaszubski Park Gigantów – tupolew

W Kartuzach za sprawą drobnej niefrasobliwości Stasia mieliśmy okazję poznać charakter rdzennego mieszkańca Kaszub. Po zaparkowaniu samochodu na zatłoczonym parkingu Stasiu otwierając drzwi uchylił je troszkę za mocno i dotknął ich krawędzią auta stojącego obok. Ja nawet tego nie zauważyłem, ale wcale nie musiałem. Jak spod ziemi pojawił się przy nas postawny mężczyzna w średnim wieku razem ze swoją córką. Wyraz jego twarzy nie zdradzał pozytywnych zamiarów. Kaszub puścił w naszą stronę wiązankę słów, z których za dużo nie zrozumiałem (mówił czymś w rodzaju zmieszanego języka kaszubskiego i polskiego). Zerknąłem na jego auto, ale żadnego śladu tam nie zauważyłem. Na wszelki wypadek przeprosiłem za incydent i obiecałem, że będę zwracał uwagę na to, w jaki sposób syn wysiada z samochodu.

– Jak Pan przeprosił, to będzie dobrze – Kaszub wyraźnie się uspokoił (potem dowiedziałem się od kolegi Słomy, który gościł nas w swoim domu, że tymi przeprosinami uratowałem sobie tyłek). Rdzenny Kaszub wydał mi się człowiekiem surowym, dumnym i zawziętym, który łatwo nie odpuści, no chyba, że się go przeprosi lub zadośćuczyni w inny sposób. Albo po prostu przyzna rację. A może to tylko takie pierwsze, powierzchowne wrażenie?

Warmiak na Kaszubach
Na kaszubskim szlaku

W czasie pobytu spodobało mi się duże przywiązanie mieszkańców do swojego regionu i jego historii. Wyczytałem gdzieś, że kilkanaście tysięcy kaszubskich dzieci uczy się języka kaszubskiego w szkołach. Duże wrażenie zrobiły na mnie też nazwy miejscowości na tablicach wjazdowych i wyjazdowych w dwóch językach (polskim i kaszubskim). Na każdym kroku, czy to w sklepach, restauracjach, czy na ulicach widać kaszubskie motywy i elementy charakterystyczne dla regionu. Nawet chleb w małej piekarni był zapakowany w papier, na którym wymalowane były kaszubskie nuty i tekst najbardziej znanej kaszubskiej piosenki. Kaszubi kochają swoją ziemię. Pokochałem ją i ja.

Warmiak na Kaszubach
Kaszubi…?